Za jakieś dwie godziny jedziemy do Krakowa, gdzie będziemy lecieć do słonecznej Hiszpanii, a ja nadal nie byłam spakowana. Wzięłam więc moją walizkę i odpaliłam pogodę w swoim Iphonie. Aplikacja wskazywała, że przez cały nasz pobyt ma być około siedemnastu stopni, więc nie jakoś mega gorąco. Podeszłam więc do szafy i wyrzuciłam z niej połowę bluzek na krótki rękaw. Mi w zasadzie zawsze jest ciepło wiec na pewno nie brałam żadnej grubszej kurtki. Po chwili wyjmowania, a raczej wywalania ubrań z szafy i zastanawiania się, które wziąć wybrałam dziesięć bluzek na krótki rękaw, trzy topy na krótki rękaw, dwa topy na długi rękaw, moją ortalionową kurtkę z adidasa, oraz jakąś zwykłą skórzaną. Do tego wybrałam jeszcze dziesięć par długich spodni. Ze spodenek wzięłam tylko kolarki bo wiedziałam, że nie będzie aż tak ciepło. Wybrałam jeszcze czarny strój kąpielowy oraz piżamę. Spakowałam kosmetyki i inne takie po czym Oliś zaniósł moją walizkę na parking. Zabraliśmy jeszcze rzeczy chłopaka i po chwili czekaliśmy już na parkingu na właścicielkę mieszkania, aby oddać jej klucze.
Zaczęłam zastanawiać się co jeśli nie wygram programu, a raczej gdzie zamieszkam. Nie mam pieniędzy, żeby wynajmować mieszkanie nie mówiąc tu nawet o jego kupnie. Z góry założyłam, że wygram program i będę mieszkać w domu Genzie. Jedynym sensownym rozwiązaniem jakie znalazłam było wzięcie kredytu, pójście na studia oraz znalezienie w miarę dobrze płatnej pracy, która nie wymagała wyższego wykształcenia, a później tylko do przodu.
Obym wygrała ten jebany program razem z Olisiem.
Kiedy tak rozmyślałam nagle zobaczyłam szczupłą sylwetkę kobiety, którą poznałam już tydzień temu.
- Dzień dobry, jak się mieszkało? - Spytała z uśmiechem.
- Dzień dobry. Nie zdążyliśmy się dobrze zaklimatyzować, ale śmiało możemy stwierdzić, że mieszkanie było bardzo przytulne i piękne. - Odparł chłopak, a ja skinęłam głową na znak tego, że się z nim zgadzam.
Do Krakowa jedziemy razem z Zosią. Dziewczyna chciała się ze mną pożegnać, bo wiedziała, że za szybko się nie zobaczymy i pewnie nie będzie czasu rozmawiać nawet na FaceTime albo na chociażby krótką rozmowę telefoniczną.
Razem z Oliwierem stwierdziliśmy, że pojedziemy uberem do Zosi, a nasze auta zostaną na podziemnym parkingu, który o dziwo był darmowy, co bardzo nam odpowiadało.
Szybko zamówiłam ubera kiedy nagle na moim ekranie wyświetlił się napis „Zosiaa 🤍✨", a z mojego telefonu rozebrzmiał dzwonek.
Odebrałam połączenie od dziewczyny po czym się przywitałam.
- Boże, stara już się nie mogę doczekać, aż zobaczę was razem! - Nie mal wykrzyczała do telefonu.
- Zocha spokojnie. Przecież to nic takiego. - Zaśmiałam się. - My już zamówiliśmy uberka i za jakieś 15 minut powinniśmy być już u ciebie.
- Dobra, to ja czekam. KURWA JA CHCE GO ZOBACZYĆ JUŻ! - Wykrzyczała tak, że myślałam, że odpadnie mi ucho.
Pożegnałyśmy się kiedy auto podjechało. Kierowca wyglądał na typowego pedofila, przez co trochę się go bałam. Miał piwny brzuch, biały podkoszulek oraz jakieś dresy. Na jego głowie można było dostrzec wyraźną łysinę, a jego zęby były aż brązowe i krzywe. W aucie śmierdziało, a kierowca zaczął palić nie otwierając szyby.
Zajebiście. Czemu zawsze musze trafiać na jakiś obrzydliwych kolesi, którzy mają na mnie ochotę.
Mój chłopak objął mnie ramieniem, po czym wtuliłam się w jego ciało.
- No, ładna dziewczyna z ciebie. - Powiedział kierowca.
- Excuse me? Oh, sorry I don't speak polish. My boyfriend too. - Powiedziałam podkreślając słowo „boyfriend" na co mężczyzna się skrzywił i nie kontynuował dalszej rozmowy.
Odpalił radio Eska, a my dojechaliśmy pod wyznaczone miejsce.
Facet napisał na swoim telefonie ile mamy zapłacić, bo najwidoczniej wiedział, że się nie dogadamy. Strasznie mnie to bawiło, ale dobrze to ukrywałam.
Położyłam mu na siedzeniu wyznaczoną kwotę, a wysiadając rzuciłam szybkie:
- Dowidzenia, miłego dnia!
Facet tak się wkurwił, a ja z Oliwierem wybuchnęliśmy śmiechem. Zosia patrzyła na nas jak na bandę idiotów, ale to chyba nic nowego. Opowiedziałam dziewczynie całą historię, a ona również pierdolnęła śmiechem na całą ulicę.
Zosia otworzyła swój samochód, a nasza trójka wskoczyła do niego bez zastanowienia. Moja przyjaciółka na miejscu kierowcy, a ja z Olisiem z tyłu. Przez całą drogę do Krakowa śpiewaliśmy jakieś wakacyjne piosenki nie zwracając uwagi, że jest koniec października, a na dworze jest jakieś dziesięć stopni.
W trakcie drogi moi kompani zdecydowali, że pojedziemy do fastfooda, który akurat był przy drodze.
Nie wiem czy wam wspominałam, ale od 12 roku życia zmagam się z zaburzeniami odżywiania zwanymi bulimią. Jedzenie nie sprawia mi przyjemności, a kiedy sądzę, że zjadłam za dużo wywołuję wymioty. Wiem, to straszne. Chodziłam na wiele terapii, ale nic nie działało. Po prostu chyba jestem skazana na taki los.
Kiedy weszliśmy do McDonald's od razu uderzył we mnie ciężki zapach tłuszczu. Zrobiło mi się nie dobrze, ale ukrywałam to, żeby nie uznali mnie za dziwoląga, lub coś w tym stylu.
Każdy z nas zamówił sobie po zestawie. Ja zrobiłam to ostatnia. Przez ten czas, kiedy moi znajomi stali przy kiosku elektronicznym ja patrzyłam jaki zestaw ma najmniej kalorii. Kiedy Zosia odchodziła już z numerkiem stwierdziłam, że pierdolę to. Chociaż jeden raz chce kurwa cieszyć się z jedzenia i nie patrzeć na kalorię. Podeszłam do tego cholernego kiosku i zamówiłam to, na co od dawna miałam ochotę, czyli Mcwrapa z frytkami i Ice tea, a do tego pierdolone Mcflurry z polewą karmelową i posypką Lion.
Spełniona oraz dumna usiadłam do stolika, przy którym siedziała reszta i rozmawialiśmy oczekując na nasze zamówienia. Kiedy dostaliśmy jedzenie od razu zabraliśmy się za zapychanie się niezdrowym żarciem. Gdy skończyliśmy poczułam, że muszę iść do toalety. Wszystkie obsesyjne myśli nagle mi wróciły.
Za dużo zjadłaś. Wiesz ile to gówno ma tłuszczu? Już wyglądasz jak spasiona świnia.
Do moich oczu napłynęły łzy, a Oliwier szybko to zauważył.
- Ej misia, coś nie tak? - Spytał obejmując mnie ramieniem.
- Eh, po prostu, nie wiem jak wam to powiedzieć. - Odparłam.
- Nie musisz się nas wstydzić. My cię zawsze zrozumiemy i będziemy z tobą. - Dodała Zosia, na co chłopak skinął głową.
- No, postaram się w prost. - Zaczęłam. - Choruję na zaburzenia odżywiania. Dokładniej na bulimię. Jeśli nie wiecie co to po prostu wyszukajcie w internecie. Nie mam ochoty tłumaczyć się z tego wszystkiego. - Skończyłam.
Zosia i Oliwier odrazu chwycili za telefony i wyszukali podane hasło. Kiedy tylko zdążyli przeczytać tekst zobaczyłam, że z oczu chłopaka zaczynają lecieć łzy.
Zosia zaproponowała żebyśmy wyszli z restauracji, abyśmy mogli normalnie porozmawiać. Zapakowaliśmy się do auta, po czym dziewczyna wjechała na autostradę, a ja zaczęłam uspokajać chłopaka, że to nic takiego.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś? - Zapytał ledwo.
- Po prostu nie chciałam cię martwić, lub żebyś nie patrzył na mnie jak na odmieńca, żebyś mnie nie zostawił i tego typu. - Odparłam.
- Ale słońce [...] nigdy bym cię nie zostawił z takiego powodu. Przecież jestem tutaj z tobą, żeby cię wspierać, rozumiesz? - Powiedział, a ja przytuliłam się do jego klatki. - Mów mi wszystko, zawsze. Dobrze? - Zapytał, na co odparłam twierdząco.
Reszta drogi minęła nam wesoło. Wszyscy staraliśmy się zapomnieć o tym co powiedziałam, lecz w głębi duszy wiem, że mój chłopiec bardzo cierpiał z powodu mojej choroby.
Cali i zdrowi dojechaliśmy na Krakowskie lotnisko, gdzie przywitaliśmy się ze wszystkimi uczestnikami oraz z organizatorami. Zośka mega się tym podjarała bo była fanką friza za czasów starej ekipy. To było słodkie jak moja kumpela cykała se fotkę z moim szefem.
Kiedy wszyscy wszystkich powitali musieliśmy już żegnać się z Zosią. Dziewczyna płakała w moje ramiona, kiedy zapewniałam ją, że będę pisała jej codziennie wiadomości na dzień dobry oraz dobranoc.
Całą ekipą ruszyliśmy na odprawę. Okazało się, że ta Maja dostała ataku paniki i musiała zostać w Polsce. Myśleliśmy, że opuści program z czego w głębi serca się cieszyłam, ale to przecież ulubienica Karola, więc on jej nie wypierdoli z takiego powodu tylko pozwoli lecieć z mamą.
Niby też bałam się zamkniętych przestrzeni, ale nie wiem. W powietrzu czułam się jakoś bezpieczniej. No chyba, że to malutki wagonik diabelskiego młynu.
Wszyscy, po za blondynką weszliśmy na pokład samolotu. Zajęłam miejsce obok mojego chłopaka po czym wystartowaliśmy. Lecieliśmy w zachód słońca. Najbardziej lubię latać w zachody, wschody, oraz w nocy. Niebo wtedy jest bardzo piękne. Nigdy o tym nie wspominałam, ale moją wymarzoną randką jest, żeby chłopak zabrał mnie na łąkę, lub do lasu nocą. Abyśmy leżeli na kocu popijając tanie piwo i oglądając gwiazdy. Innym, lecz podobnym scenariuszem jest oglądanie wschodu lub zachodu słońca na pustej plaży nad oceanem w Stanach pijąc przy tym wino z supermarketu.
Zawsze wszystkie scenariusze, które wymyślam zapisuję w moich notatkach w telefonie, a później komponuję z nich wiersze. Tym razem zapisałam fantazje o plaży w Stanach. Życie byłoby tam piękniejsze.
Kiedy skończyłam zapisywanie spojrzałam za okno. Zachód był piękny jak nigdy. Szybko wyciągnęłam telefon, aby zrobić zdjęcie szyby i wstawić je na Instagram Story. Paroma kliknięciami dodałam zdjęcie na relacje po czym odłożyłam telefon do bagażu podręcznego, jakim był mój plecak z Vansa, który nosiłam do szkoły w Kalifornii.
Piękne czasy. Chwila, pomyślałam to jak stara babcia. Nie ważne...
Po chwili przytuliłam się do chłopaka zasypiając wtulona w jego tors.Od autorki~~~
Hejka! Witam was w kolejnym, mam nadzieję, że ciekawym rozdziale. Myślę, że troszkę się tu zadziało, a ja zachęcam do czekania na kolejne części! Z góry oczywiście przepraszam za wszystkie błędy, jeśli takowe się znalazły. Miłego dnia/wieczoru/nocy!1509 słów! ❤️✨
Zachęcam do dawania gwiazdek ❤️✨!

CZYTASZ
Right person, wrong time... |Oliwier Kałużny|
Fanfiction18 - letnia Emma Miler zmuszona jest opuścić rodzinny kraj - Stany Zjednoczone. Miejscem docelowym jest Polska gdzie zgłasza się do programu „Twoje 5 Minut 2". Poznaje pewnego chłopaka który odmieni jej życie. ⚠️KSIĄŻKA ZAWIERA PRZEKLEŃSTWA, SCENY E...