Rozdział 1

3.1K 48 10
                                    

Cześć, nazywam się Tony, jestem najmłodszym z bratem z rodziny Monet mam czterech braci : Vincenta ,Willa ,Dylana i mojego bliźniaka Shena oraz jedna siostrę Hailie.

Pov. Tony

Dzisiaj przyjechałem na motocyklu do szkoły. Byłem już spóźniony, jeśli tak można nazwać przyjście na ostatnie pięć minut lekcji.

Poszedłem jeszcze do szatni przebrać buty. Po wykonaniu tej czynności udałem się w stronę sali.  

Wbiłem do klasy jak gdyby nigdy nic, nie pofatygowałem się nawet do powiedzenia „dzień dobry, przepraszam na spóźnienie". Podszedłem do ławki którą dziele z moim bliźniakiem i rozsiadłem się wygodnie.

Po chwili zadzwonił dzwonek, kończący nasze lekcje. Wyszedłem przed klasę i udałem się w stronę szatni , przebrać buty, ale w korytarzu, zaczepił mnie Shane. Wyglądał na roztrzęsionego.

- O co chodzi Shane? - zapytałem .

- Marge mi nie odpisuje. - powiedział
ze strachem.

- To chyba dobrze, nie?

- Właśnie nie, ona zawsze odpisuję.

- Jaką ostatnią wiadomość ci wysłała? - spytałem zaniepokojony tą dziwną wiadomością.

- Że nałyka się tabletek. - odparł ten bardzo wystraszonym głosem.  

Uznałem że lepiej by to Dylan pojechał  z nim do Marge, bo w końcu w razie czego jest silniejszy.

- Znajdźmy Dylana on lepiej nada się do pomocy. - rzekłem do niego.

- T..tak. - wyjąkał.

Na nasze szczęście, zauważyliśmy naszego brata gadającego z inną nauczycielką. Ruszyliśmy do nich pędem. Poprosiliśmy go na bok. Nauczycielka nie była z tego powodu zadowolona, ale i tak go puściła. Shane wyjąkał wszystko Dylanowi, który postanowił tam jechać. Kiedy byli już przy wyjściu mój bliźniak krzyknął.

- Bierzesz Hailie do domu!

O Boże najgorzej.

Udałem się jeszcze do szatni i przebrałem się. Później ruszyłem w stronę parkingu w nadzieji, że pozostawili nam auto. Ale oczywiście nie pomyśleli i wzieli ze sobą.

Widziałem Hailie, która szukała samochodu. Trudno, może kiedyś znajdzie. Zaśmiałem się sam ze swojego żartu.

Gdy byłem już blisko naszych miejsc parkingowych, zwróciła na mnie uwagę i powiedziała.

- Cześć, gdzie Shane?

- Jedziesz ze mną bo Shena nie ma. - odpowiedziałem jej.

- Czym pojedziemy? Chyba nie motorem? - zaśmiała się nerwowo.

- Po pierwsze do nie motor tylko motocykl a po drugim pojedziemy na nim. - wskazałem na moją brykę głowy.

- Ja na to nie wsiądę. - powiedziała.

- Nie masz wyjścia mała dziewczynko. - powiedziałem naciskając na dwa ostatnie słowa.

Usiadłem okrakiem na mojej maszynie, i popatrzyłem na Hailie znacząco , na co tylko westchnęła i usiadła za mną zawiedziona. Odwróciłem się i założyłem swój kask na jej głowę, sam nie założyłem  bo miałem tylko jeden. Odwróciłem się  z powrotem.

Po chwili ona zadała głupie pytanie.

- Czego mam się trzymać?

- Mnie. -odparłem.

- Nie mam zamiaru cię dotykać. - oznajmiła.

- Jak chcesz. - odparłem obojętnie.

Odpaliłem motocykl, w tej samej chwili, poczułem jak jej ramiona oplatają moje biodra by nie spaść . Zaśmiałem się cicho i ruszyłem. Gdy przekroczyliśmy tereny szkolne i wjechaliśmy na drogą główną ,zaczęła drzeć  się mi do ucha ze strachem bo przyśpiszyłem.

Rodzina MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz