Pov. Hailie
Siedziałam na krześle, obok Amber i pani mamy. Miałam siedzieć przy Leo, ale oczywiście moi wspaniali bracia uparli się że musimy znajdować w odległości co najmniej metra. Tata siedział na miejscu głowy rodziny, a na przeciwko niego Vincent. Po prawej stronie ojca siedziała Lissy, na przeciw niej Will. Tuż obok Lissy siedziałam ja, a na przeciwko mój chłopak. Na jego nieszczęście z jego lewej strony siedział Tony a wprost niego Amber. Koło młodszego bliźniaka siedział Dylan i oczywiście na przeciwko Martinia. Zostały dwa wolne miejsca. Dla Shena i jego dziewczyny. Byłam bardzo ciekawa kim jest ta dziewczyna. Nawet nie wiedziałam że z kimś się spotyka. Pytałam Tone'go ale on uznał że to 'nie sprawa dla małych dziewczynek'. Był obrażony, bo sam nic nie wiedział.
Rozmawialiśmy wszyscy zadowoleni. Było super. Wydaję mi się że ojciec w miarę akceptuję Leo. Jeśli chodzi o braci trzeba będzie jeszcze to wypracować. Ja osobiście bardzo polubiłam partnerki swoich braci. Martinia jest super, a Amber jest dla mnie jak siostra.
Na stole znajdowała się pyszna kolacja, której nie mogliśmy tknąć, przed przyjściem wszystkich gości.
Zaczęłam przyglądać się ubiorowi innych osób. Wszyscy mężczyźni byli ubrani w białe koszule i czarne garniturowe spodnie. Pani mama ubrana była w czarną sukienkę do kolan, a lekko falowane włosy spięła w pięknego warkocza. Amber była ubrana w obcisłą bordową sukienkę. Mała lekki makijaż i rozpuszczone włosy. Martinia za to była ubrana również w obcisłą ale czarną sukienkę. A ja w pudrowo różową piękną sukienkę do kolan. Nie była obcisła bo Dylan by mnie zabił.
Nagle otworzyły się drzwi. Stanął w nich Shane. Trzymał kogoś za rękę ale ta osoba którą trzymał, chyba nie za bardzo chciała wchodzić do środka. Wciągnął do środka niskiego, blond włosego chłopaka. W szoku o mało nie spadłam z krzesła
-Co tu się od kurwiło?-zapytał zszokowany Dylan. Zirytowana Lissy nachyliła się nad stołem i z całej siły zdzieliła go w głowę
-Jak ty się wyrażasz dzieciaku-fuknęła po czym zwróciła się do Shena-Ty zamierzasz stać tak z tym uroczym chłopcem czy może łaskawie usiądziesz?-zapytała
Starszy bliźniak delikatnie pociągnął blondyna i zaczął go prowadzić na miejsce obok Martini. Gdy chłopak już usiadł on, poszedł na miejsce obok Dylana I również usiadł.
Panowała niezręczna cisza, którą przerywały jedynie odgłosy przeżuwania i szczękania sztućcy. Jednak oczywiście musiał odezwać się Dylanek
-Czy to nie jest ten dzieciak którego miałeś sprać dwa dni temu?-zapytał
-A co masz jakiś problem?!-warknął Shane
-Nie no coś ty-powiedział szybko Tony-On tylko chciał wiedzieć-zapewnił
Do jadalni weszła Eugenia. Niosła wino, które teraz rozlewała do kieliszków. Pominęła oczywiście mnie I Leo. Już miała nalewać wino blond włosemu chłopakowi, ale on zaprotestował
-Ja nie piję
-Czemu?-zapytał tata, który był wielbicielem wina
-Proszę pana ja mam 15lat-westchnął blondyn. Na te słowa Dylan opluł się winem, a Tony zaczął się dziwnie szczerzyć
-Shane młodą dupencje se przygruchał-szepnął młodszy bliźniak, jednak Shane to usłyszał. Poderwał się z miejsca
-Kurwa możesz przestać-warknął gardłowo
-Ty możesz przestać. Nic ci nie robimy, zachowujemy się normalnie. Ty masz ciągle problem-syknął Tony-Zachowujesz się jak zakochany idota-dodał. Na tę słowa Shane podszedł do niego i chwycił go za/ kołnierz koszuli