Rozdział 5

842 18 4
                                    

Pov. Vincent

Przyjechałem do szpitala z Dylanem i Hailie. W sali Tone'go zastałem zapłakanego Shena i rozczęsionego Willa.

- Shane opowiedz mi co tu się stało. -zażądałem.

- G..gdy tu przyszedłem Tonie'go nie było, więc zadzwoniłem do Willa. On powiedział ż..że jest .... w Macdonald. Zapytałem gdzie jest Tony. O..on powiedział ż...że powinien być w sali a..ale go nie b...było. - wyszeptał Shane i wybuchnął płaczem.

- Spokojnie Shane, uspokój się będzie dobrze. - powiedział Dylan i objął starszego bliźniaka ramieniem.

- Nic będzie dobrze bez Tone'go. - powiedział płaczliwym głosem Shane.

Wtedy usłyszałem dźwięk esemesa. Spojrzałem na wyświetlacz telefonu i ujrzałem napis "Anthony Monet".

Szybko odblokowałem telefon i wszedłem w wiadomości.

Zauważyłem od razu filmik.

Włączyłem go i zobaczyłem jak Tony krzyczy i jak jakiś mężczyzna go dotyka, biję, całuję i rozbiera.

Wzdrygnąłem się z obrzydzeniem. Odrazu po obejrzeniu jak na zawołanie przyszła kolejna wiadomość "jeśli chcecie odzyskać brata przyjedźcie do ******* z milonem dolarów. Albo on zginie".

Inni musieli zobaczyć moją reakcję bo Will zapytał.

- Vincent co się stało.

- Nic. - odpowiedziałem przekonująco.

- To pokaż wiadomość która ci przyszła. - zażądał Shane.

- Nie. - odpowiedziałem lodowatym szeptem. Ale Shane wyrwał mi telefon.

Chyba zobaczył nagranie i popłakał się od razu.

Spojrzał na mnie błagalnie i powiedział.

- Musimy tam jechać.

- Oczywiście. - odparłem. - A teraz jedzmy już tam.

- Ale gdzie? - zapytał zdezorientowany Dylan.

Opowiedzałem im szybko co i jak. Gdy to usłyszeli wybiegliśmy wszyscy z szpitala i pobiegliśmy do samochodów.

Wyjechaliśmy w parkingu szpitalnego i ruszyliśmy w stronę banku wypłacić pieniądze.

Później ponownie wsiedliśmy do samochodów i jechaliśmy w miejsce wskazane przez porywacza i pedofila.

Pov. Tony 

Otworzyłem oczy.

Musiała minąć chwilą żebym przypomniał sobie gdzie jestem.

Uświadomiłem sobie co się stało. Z moich oczu popłynęły łzy.

Chciałem umrzeć.

Sprawdziłem czy nadal jestem przywiązany. Niestety nadal byłem.

Powstrzymałem łzy.

Nagle usłyszałem otwieranie drzwi. Spojrzałem tam i  ujrzałem tego pedofila. Na jego z moich oczu znowu trysneły łzy.

Zaczął się  do mnie zbliżać.

Zacząłem krzyczeć. Więc walnął mnie w twarz.

-Stęskniłeś się za mną kociaku-powiedział i mnie pocałował.

-Zostaw mnie proszę-wyłkałem.

Nagle usłyszłem ponownie otwieranie drzwi. Odwróciłem się w tamtą stronę i ujrzałem mojego porywacza. Za nim do pomieszczenia weszli Dylan, Shane, Hailie, Will i Vincent.

Gdy ich zobaczyłem poczułem ulgę która jednak nie trwała zbyt długo. Bo  usłyszałem głos tuż przy moim uchu.

-Zaraz zginiesz.

Przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz.

- Mamy pieniądze, teraz oddajcie nam Tone'go. - powiedział tym razem Vincent.

- Nie. - odrzekł porywacz.

- Dokładnie nie oddamy go. - powiedział złowieszczo pedofil i polizał moje ucho.

-Proszę zostaw mnie-wyszeptałem błagalnie.

-No właśnie zostaw go-wykrzyczł Dylan

-Nie dotykaj go więcej-również krzyknął Shane i próbował się do mnie zbliżyć ale powstrzymało go Vincent.

- Oh, a kto mi zabroni. - mówiąc to pocałował mnie.

- Przestań. - załkałem.

Widziałem jak Shane próbuje się wyrwać uścisku Vinca.

- Dobra koniec zabawy. - powiedział porywacz. - Mazel rób swoje.

- Ooo szkoda już musimy pozbyć się kociaka. A już zdążyłem cię polubić. - powiedział z lekką kpiną w głosie.

Wtedy pedofil podszedł do mnie i wyjął pistolet.

Strzelił.

Poczułem mocny ból w klatce piersiowej......

Rodzina MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz