Pov. Vincent
Przyjechałem do szpitala z Dylanem i Hailie. W sali Tone'go zastałem zapłakanego Shena i rozczęsionego Willa.
- Shane opowiedz mi co tu się stało. -zażądałem.
- G..gdy tu przyszedłem Tonie'go nie było, więc zadzwoniłem do Willa. On powiedział ż..że jest .... w Macdonald. Zapytałem gdzie jest Tony. O..on powiedział ż...że powinien być w sali a..ale go nie b...było. - wyszeptał Shane i wybuchnął płaczem.
- Spokojnie Shane, uspokój się będzie dobrze. - powiedział Dylan i objął starszego bliźniaka ramieniem.
- Nic będzie dobrze bez Tone'go. - powiedział płaczliwym głosem Shane.
Wtedy usłyszałem dźwięk esemesa. Spojrzałem na wyświetlacz telefonu i ujrzałem napis "Anthony Monet".
Szybko odblokowałem telefon i wszedłem w wiadomości.
Zauważyłem od razu filmik.
Włączyłem go i zobaczyłem jak Tony krzyczy i jak jakiś mężczyzna go dotyka, biję, całuję i rozbiera.
Wzdrygnąłem się z obrzydzeniem. Odrazu po obejrzeniu jak na zawołanie przyszła kolejna wiadomość "jeśli chcecie odzyskać brata przyjedźcie do ******* z milonem dolarów. Albo on zginie".
Inni musieli zobaczyć moją reakcję bo Will zapytał.
- Vincent co się stało.
- Nic. - odpowiedziałem przekonująco.
- To pokaż wiadomość która ci przyszła. - zażądał Shane.
- Nie. - odpowiedziałem lodowatym szeptem. Ale Shane wyrwał mi telefon.
Chyba zobaczył nagranie i popłakał się od razu.
Spojrzał na mnie błagalnie i powiedział.
- Musimy tam jechać.
- Oczywiście. - odparłem. - A teraz jedzmy już tam.
- Ale gdzie? - zapytał zdezorientowany Dylan.
Opowiedzałem im szybko co i jak. Gdy to usłyszeli wybiegliśmy wszyscy z szpitala i pobiegliśmy do samochodów.
Wyjechaliśmy w parkingu szpitalnego i ruszyliśmy w stronę banku wypłacić pieniądze.
Później ponownie wsiedliśmy do samochodów i jechaliśmy w miejsce wskazane przez porywacza i pedofila.
Pov. Tony
Otworzyłem oczy.
Musiała minąć chwilą żebym przypomniał sobie gdzie jestem.
Uświadomiłem sobie co się stało. Z moich oczu popłynęły łzy.
Chciałem umrzeć.
Sprawdziłem czy nadal jestem przywiązany. Niestety nadal byłem.
Powstrzymałem łzy.
Nagle usłyszałem otwieranie drzwi. Spojrzałem tam i ujrzałem tego pedofila. Na jego z moich oczu znowu trysneły łzy.
Zaczął się do mnie zbliżać.
Zacząłem krzyczeć. Więc walnął mnie w twarz.
-Stęskniłeś się za mną kociaku-powiedział i mnie pocałował.
-Zostaw mnie proszę-wyłkałem.
Nagle usłyszłem ponownie otwieranie drzwi. Odwróciłem się w tamtą stronę i ujrzałem mojego porywacza. Za nim do pomieszczenia weszli Dylan, Shane, Hailie, Will i Vincent.
Gdy ich zobaczyłem poczułem ulgę która jednak nie trwała zbyt długo. Bo usłyszałem głos tuż przy moim uchu.
-Zaraz zginiesz.
Przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz.
- Mamy pieniądze, teraz oddajcie nam Tone'go. - powiedział tym razem Vincent.
- Nie. - odrzekł porywacz.
- Dokładnie nie oddamy go. - powiedział złowieszczo pedofil i polizał moje ucho.
-Proszę zostaw mnie-wyszeptałem błagalnie.
-No właśnie zostaw go-wykrzyczł Dylan
-Nie dotykaj go więcej-również krzyknął Shane i próbował się do mnie zbliżyć ale powstrzymało go Vincent.
- Oh, a kto mi zabroni. - mówiąc to pocałował mnie.
- Przestań. - załkałem.
Widziałem jak Shane próbuje się wyrwać uścisku Vinca.
- Dobra koniec zabawy. - powiedział porywacz. - Mazel rób swoje.
- Ooo szkoda już musimy pozbyć się kociaka. A już zdążyłem cię polubić. - powiedział z lekką kpiną w głosie.
Wtedy pedofil podszedł do mnie i wyjął pistolet.
Strzelił.
Poczułem mocny ból w klatce piersiowej......