Pov. Tony
Wstałem z łóżka i podszedłem do mamy. Wyciągnąłem rękę przed siebie i dotknąłem jej policzka. Delikatnie wytarłem łzy z jej twarzy.
-Tęskniłem, mamo-wyszeptałem
-Ja też synku, ja też- również szepła
Trwaliśmy tak chwilę patrząc sobie w oczy aż w końcu nie wytrzymałem i zapytałem
-Dlaczego powiedziano nam że nie żyjesz?
Nie odpowiedziała. Stała i patrzyła wielkimi oczami na coś za moim ramieniem. Ja również się odwróciłem. Stali tam mój bliźniak, Dylan i Halina. Mieli jedno wielkie WTF na twarzach. W innej sytuacji zacząłbym się śmiać ale w obecnej nie było takiej opcji.
-Kto to jest?- zapytał Dylan. Serio?! Ja ją rozpoznałem a on nie! No idiota!
-Nie poznajesz mnie?- spytała mama ze smutkiem
-Nie za bardzo- przyznał Dylan. Zapanowała bardzo przytłaczająca cisza. Mama pewnie zastanawiała się kim jest Hailie. Na jej miejscu też bym się zastanawiał, ale widać podobieństwo do Dylana. Pewnie cisza trwała by wieczność ale postanowiłem się odezwać
-Moi bracia, najinteligentniejsi z inteligentnych- zrobiłem przerwę, a oni popatrzyli na mnie z rządzą mordu w oczach- To-wskazałem ręką na mamę- jest nasza mama- dokończyłem. Popatrzyli na mnie z niedowierzaniem
-Żartujesz prawda?- zapytał Shane ale gdy zobaczył moją minę, na jego twarzy pojawił się szok
-Mama?-po policzkach Dylana spłynęło kilka łez, a kolana ugięły się, powodując że klęknął. Jego wargi drgały. Ręce bezwładnie zwisały wzdłuż tułowia. Lissy bez słowa podeszła do niego i przytuliła, a on wtulił się w nią, wybuchając głośnym i histerycznym szlochem. Hailie stała z lekko otwartą buzią, patrząc na zrozpaczonego Dylana. No cóż, to nie był codzienny widok.
Shane natomiast podszedł do mnie i przytulił, co odwzajemniłem. On położył głowę na moim ramieniu i wypuścił głośno powietrze. Dla niego ta sytuacja też była trudna.
-Wiesz że cholernie się martwiłem?- powiedział po chwili
-Przed chwilą poznałeś mamę a ty zamiast się cieszyć trujesz mi dupę?- zapytałem pretensjonalnie
-Nigdy się mnie nie pozbędziesz- mruknął- A wiesz czemu?- zapytał, na co ja przecząco kiwnąłem głową- Bo jesteś moim małym braciszkiem którego cholernie kocham.
-Też cię kocham Shane- powiedziałem
-Nigdy bym sobie nie wybaczył, gdybym przez to głupie wyzwanie, miał cię już nigdy nie zobaczyć- powiedział po czym odsunął się ode mnie i wyprostował- A teraz jestem głodny- mruknął jeszcze. Uśmiechnąłem na jego słowa.
W czasie naszej krótkiej rozmowy, Dylan doprowadził się do porządku. Stał teraz i rozmawiał z mamą. Jego policzki były lekko napuchnięte, a oczy czerwone. Postanowiliśmy wszyscy usiąść i porozmawiać i jak można się domyślić ta rozmowa trwała aż do wieczora.
Myślałem że nic nie może zepsuć mojego humoru. Zmieniło się to gdy Hailie poprosiła mnie na stronę
-No co chciałaś?-zapytałem znudzony
-Mona mi powiedziała że widziała jak całujesz się z Amber- powiedziała, a ja zarumieniłem się
-Nawet jeśli to co?- spytałem
-Mówiła też, że z tobą sypia- dodałą Halina
-Co kurwa robię!- krzyknąłem- Nie wierzysz jej prawda?- spytałem błagalnie
-Ja nie, ale Amber tak- odrzekła
-Czekaj co?!- krzyknąłem po raz drugi
-Amber wybiegła z tam tąd z płaczem-powtórzyła- Wczoraj spotkałam ją w szkole i powiedziała że cię nienawidzi -dodała. Poczułem łzy spływające mi po policzkach. Całe szczęście które czułem przez odnalezienie mamy, uleciało ze mnie jak z dziurawego balona. Czemu moje życie jest takie beznadziejnie!