Rozdział 11

582 19 4
                                    

Dylan powiedział że zgwałcili i postrzelili cię.........

Pov. Tony

Gdy to usłyszałem jedzenie które właśnie miałem w ustach upadło na talerz a w moich oczach zagościły łzy. Jak on mógł jej to powiedzieć?! Przecież to jest tajemnica! Nigdy mu tego nie wybaczę!

-NIENAWIDZĘ CIĘ!!!!! SŁSZYSZ NIENAWIDZĘ CIĘ!!NIGDY CI NIE WYBACZĘ!!!!- wydarłem się na cały głos i wtedy pierwsze słone krople spłynęły po moich policzkach. Nie obchodziło mnie że wszyscy na to patrzą, bo czułem się zdradzony i to przez kogoś komu ufałem bezgranicznie. Nie chciałem już widzieć Dylana więc, szybko zerwałem się z miejsca i pobiegłem do pokoju. Otworzyłem drzwi i wparowałem do środka, po czym szybko je zamknąłem na klucz. Gdy już to uczyniłem oparłem się o nie zjechałem na sam dół. Podkuliłem nogi pod brodę i oparłem o nie głowę i zacząłem głośno ryczeć. Chciałem zniknąć i już się nie pojawić. W tym wszystkim nie było najgorsze że on to komuś powiedział ale to że mnie zdradził. To bolało. Tak bardzo bolało.....

Pov. Shane

Gdy usłyszałem słowa wypowiedziane przez Valierie myślałem że zaraz się udławię tą pizzą. Jak on mógł jej o tym powiedzieć przecież wie że to ciężki temat dla Tone'go.

-NIENAWIDZĘ CIĘ!!!!SŁSZYSZ NIENAWIDZĘ CIĘ!!!!NIGDY CI NIE WYBACZĘ!!!-wykrzyczał Tony i wybiegł z bufetu. Chciałem ruszyć za nim ale powstrzymało mnie ramię Dylana. Byłem na niego wściekły. Odepchnąłem  starszego brata i pognałem do pokoju Tone'go. Próbowałem wejść do środka ale drzwi były zamknięte. O kurwa! Przecież on nigdy nie zamyka się na klucz. A co jeśli on sobie coś zrobił!? Postanowiłem podsłuchać przez drzwi co on tam robi. Gdy przyłożyłem ucho do drzwi usłyszałem ciche łkanie

-TONY JESTEŚ TAM?!-wydarłem się choć dobrze wiedziałem że tam jest.

-Tak-odpowiedział tak że ledwo go usłyszałem

-Otwórz drzwi- powiedziałem lekko podniesionym głosem by mieć pewność że na pewno mnie słyszy

-Nie Shane! Ja nie chcę nikogo widzieć! Już dłużej nie dam rady!- wyłkał, a ja naprawdę się przestraszyłem. A co jeśli sobie coś już zrobił a ja nie zdążę mu pomóc!? Przecież ja nie mogę na to pozwolić!

-Tony proszę otwórz drzwi! Błagam wpuść mnie! Proszę! Obiecuję, pomogę ci! Nie mogę cię stracić! ?Jesteś najważniejszą osobą w moim życiu!- wydarłem się łamiącym się głosem. W odpowiedzi usłyszałem jedynie przekręcanie klucza w zamku. Szybko otworzyłem drzwi i wparowałem do środka. Rozejrzałem się po pomieszczeniu i koło drzwi ujrzałem zapłakanego bliźniaka. Jego twarz pokazywała jedynie rozpacz. Bardzo bolał mnie ten widok. Tak cholernie bolał! Koło niego leżał nóż a na ręce rozciągała się krwista krecha. Szybko się do niego przytuliłem uważają na jego rękę jak i ranę postrzałową. On nie oddał przytulasa, tylko wtulił głowę w mój tors, mocząc łzami moją koszulkę. Nie przeszkadzało mi to, ważne że udało mi się uratować go przed tragedią, która mogła nastąpić gdybym posłuchał Dylana i pozwolił to przemyśleć. Skończyłbym prawdopodobnie bez bliźniaka. A nie oszukujmy się. Tego bym nie przeżył....

Rodzina MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz