Rozdział 18

380 10 2
                                    

19:46
Pov. Tony
Stoję przed szafą od 15 minut i zastanawiam się w co mam się ubrać. W końcu zdecydowałem się na czarne dżinsy, czarną koszulkę z rękawem do łokcia i nie zbyt gruby złoty łańcuszek, białe skarpetki i tego samego koloru adidasy. Jeszcze popsikałem się perfumami. Wziąłem telefon I kluczyki do motocyklu i wyszedłem z pokoju. Udałem się do Shane. Wlazłem do niego bez pukania. On ubrany był w beżowy T-shirt i białe dżinsy z dziurami
-Jesteś już gotowy?-spytałem
-Tak
-Idziemy po Haline?-zapytałem, a on tylko skinął głową. Wyszliśmy z jego pokoju i udaliśmy się do siostry. Zatrzymaliśmy się przed jej drzwiami. Właśnie miałem nacisnąć klamkę ale one się otworzyły. A raczej otworzyła je Halina. Ona miała na sobie czarne dzwony, bordowy top i czarną bluzę która wyglądała dziwnie znajomo. Chwila...
-Przecież to moja bluza!-powiedziałem oburzony
-Noi, jesteśmy rodzeństwem możesz mi czasem pożyczyć jakieś rzeczy-rzekła
Już miałem coś powiedzieć ale przerwał mi głos mojego bliźniaka
-Jest już 20:05 a twoji znajomi Hailie mieli być o 20:00
-Pewnie już są, chodźcie-krzyknęła
Ja i Shane szybko wyszliśmy przed dom gdzie stali Leo i Mona, która na mój widok zaczęła trzepotać rzęsami, na co ja przewróciłem oczami. W mojej głowie była tylko jedna dziewczyna, którą napewno nie była ona. Podeszliśmy do nich. Po sekundzie przyleciała do nas Hailie. Przywitała się z Leo buziakem w usta przez co ja z Shanem skrzywilismy się.
-Dobra to jak jedziemy?-spytała Mona z nadzieją zerkając na mnie
-Ja z Shane jedziemy na moim motocyklu-odrzekłem-A wy możecie jechać porsche Hailie-dodałem. Wszyscy oprócz mojego bliźniaka spojrzeli na mnie szokowanym spojrzeniem
-Serio mogę jechać sama samochodem?-zapytała Halina zdziwionym głosem
-Tak i lepiej się pospiesz zanim zmienię zdanie-powiedział i podszedłem do swojego motocykla a za mną Shane. Usiadłem na swojej maszynie i to samo uczynił mój bliźniak. Objął mnie rękami w talii, a ja odpaliłem slinki. Po chwili ruszyliśmy
7 MINUT PÓŹNIEJ
Parkowałem wśród innych aut na podjeździe Liama. Zsiadłem z motocyklu I udałem się do drzwi wejściowych, to samo uczynił Shane. Zapukałem dwa razy. Po minucie drzwi otworzyły się. Stał w nich Liam, który na nasz widok uśmiechnąłem się
-Siema Monetowie, wchodźcie do środka, właśnie gramy w butelkę-rzekł
-Ta, spoko-powiedział Shane
Wleźliśmy do środka za Liamem i udaliśmy się do jak mi się wydaje salonu. Tam na podłodze siędziało dość sporo osób, w kole na podłodze. Wśród zgromadzonych dostrzegłem twarz Amber. Na wspomnienie jej miękkich ust,  na moje policzki wkradł się lekki rumieniec. Ludzie rozsunęli się i zrobili nam miejsce. Usiedliśmy.
-No więc tłumaczę zasady-powiedział Liam-Kręcę pierwszy butelką na kogo wypadnie robi albo wyzwanie albo odpowiada na pytanie. Jeśli ktoś nie zrobi wyzwania lub nie odpowie na pytanie, pije shota mieszanini musztardy, ketchupu, majonezu, wódki, piwa i koniaku-dodał i zakręcił butelką. W mojej głowie krążyły myśli. Oby nie ja, oby nie ja, oby nie ja...
-Tony, prawda czy wyzwanie?-zapytał Liam. No kurwa to ja mam szczęście.
-Wyzwanie-mruknąłem
-Ściągnij koszulkę-rzucił Liam
-Okej-westchnąłem po czym ściągnąłem koszulkę przez głowę i cisnąłem na ziemię. Wszyscy spojrzeli na moją klatkę piersiową, na której znajdowała się blizna po postrzale. Jedna dziewczyna zapytała
-Co ci się stało?
-E tam zwykła blizna po postrzale-rzekłem.
-Dobra teraz ty kręcisz- powiedział Liam
Zakręciłem. Butelka kręciła się chwilę aż w końcu zatrzymała się na mojej dziewczynie
-Prawda czy wyzwanie?-zapytałem
-Prawda-powiedziała cicho
-Czy ktoś z tego koła ci się podoba?-spytałem choć znałem odpowiedź na to pytanie
-Tak-odpowiedziała i zarumieniła się. Zakręciła. Wypadło Kevina który wybrał wyzwanie. Musiał zrobić salto, co odziwo mu się udało. Następnie wypadło na Shena
-Prawda czy wyzwanie?-zapytał Kevin
-Wyzwanie
-Zrób malinkę na Tone'mu-rzekł i uśmiechnął się głupio a reszta wybuchła śmiechem, ja natomiast wraz z bliźniakiem skrzywiliśmy się.-No co, to twój brat, nie wstydź się-dodał. Shane spojrzał na mnie po czym pochylił się i dotknął ustami mojej szyji. Na ten dotyk moje oczy się zaszkliły. Oczami wyobraźni widziałem Mazela. Poderwałem się z miejsca, a po moim policzku popłynęła jedna samotna łza. Nie zwracając uwagi na innych po prostu z tam tąd wybiegłem......

Rodzina MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz