Pov. Shane
Siedziałem na podłodze i tuliłem do siebie mojego bliźniaka. Siedzieliśmy już tak już z 5 minut. Tony zasnął z wycieńczenia i rozpaczy. Delikatnie go od siebie odkleiłem i wstałem po czym go podniosłem i położyłem na łóżku. Patrzyłem chwilę na jego spokojną twarz ale po chwili postanowiłem iść rozmówić się z Dylanem i Valierie. Otworzyłem drzwi I wyszedłem na korytarz. Zacząłem kierować się w stronę bufetu. Gdy tam doszedłem od razu w oczy żucił mi się widok kłótni Dylana I jego dziewczyny. Kłócili się tak głośno że nawet mnie nie zauważyli. Zdołałem usłyszeć tylko trochę ich rozmowy
-Miałaś nikomu nie mówić-wysyczał mój starszy brat przez zaciśnięte zęby
-No ale powiedziałam-odrzekła Valeria a po chwili dodała-Twój brat musi być wielką miernotą skoro dał się zgwał.....
Nie dokończyła bo wtedy odezwała się Amber
-Mnie też uważasz za miernotę z powodu gwałtu z przed 5lat-spytała
-Nie wiedziałem że cię zgwałcili-powiedziałem zdziwiony i wtedy wszystkie oczy skierowały się na mnie. Nie przeszkadzało mi to. Byłem przyzwyczajony. Zawsze na mnie zwracano uwagę, przez to że jestem Monet.
-Tak to było jakieś 5lat temu-powiedziała a jej głos zaczynał się łamać-Miałam wtedy 14lat. Jakiś mężczyzna zaciągnął mnie do opuszczonego budynku i zrobił to. Nigdy nie zapomnę tego bólu-powiedziała a po jej policzku spłynęła jedna samotna łza.
-Masz rację tego bólu nieda się zapomnieć. On będzie z tobą cały czas. I nie ważne czy próbujesz się go pozbyć czy nie, on zawsze wróci. Ale trzeba się nauczyć z nim żyć-usłyszałem głos Tone'go i zobaczyłem jak ten podchodzi do Amber i ją przytula. W jego błekitnych oczach nie było łez. Była w nich pustka i ta pustka przerażała mnie najbardziej.....