Rozdział 23

420 39 2
                                    

*WAŻNA NOTKA

-Co ty robisz idioto? Nie stój i nie lamp się na nią jak ta lampa - Tom mój najlepszy kumpel, nie można powiedzieć, że przyjaciel, ale kumpel, umiał czytać ze mnie jak z otwartej księgi. Już wcześniej zauważył moje zainteresowanie blondynką.

-To nie takie proste, ona mnie nie lubi, a może nawet nienawidzi. - skrzywiłem się na te słowa, które padły z moich ust

-Głupku, a kto mi zawsze mówił, że trzeba walczyć o rzeczy dla nas ważne! - Tom popatrzył na mnie spod byka

-No niby ja. - teraz zaczynam żałować swoich słów, choć one mają sens, jestem ciekaw, jak Julia zalicza muzykę, przecież nikt z jej klasy nie słyszał jak śpiewa.

-Zrób coś bo, na Kim nigdy się tak nie patrzyłeś. Rozumiem, że już jakiś plan masz?

-Nie, idę zobaczyć na trening naszej drużyny koszykarskiej i wziąć autograf Mika. - to mówiąc ruszyłem korytarzem.

/Julia/

Weszłam do sali gimnastycznej gdzie miał trwać trening koszykówki. Nie pomyliłam się, weszłam, kiedy jeden z zawodników rzucał piłką do kosza, lecz trafiła ona we mnie. Cholerne szczęście. Mike zaraz do mnie podbiegł widać, że będzie z niego dobry ojciec.

-Julia nic ci nie jest? -dopytywał się mój przyjaciel, którego otoczyła cała drużyna

-Jeszcze żyje. Który z was ma takiego cela?! - zapytałam zła. Przed szereg wyszedł chłopak z blond włosami. - Imię?! - warknęłam

-Carl. - chłopak lustrował mnie wzrokiem, nienawidzę jak ktoś tak robi. Wstałam i wyrwałam mu piłkę z rąk.

-Patrz i się ucz. - rzuciłam na czysto ze środka boiska, czyli 3 punkty. Wszystkim opadły szczęki, tylko Michael próbował ukryć rozbawienie. - Tak to się powinno robić. Jeszcze coś?

-A z dwutaktu umiesz? - zapytał chłopak, od którego wcześniej dostałam piłką. Parsknęłam śmiechem i wykonałam to, co powiedział.

-Jeszcze coś? Ja mam tylko jedno pytanie do Mika i idę. Ale radze wam wziąć się ostro za trening, bo ja sama na was wszystkich bym wygrała. - uśmiechnęłam się słodko a za swoimi plecami usłyszałam brawa. Odwróciłam się i zobaczyłam nie kogo innego jak Sheerana w moich butach. Michael też go rozpoznał, bo nagle zrobił się czerwony a na jego twarzy pojawił się grymas niezadowolenia.

-Brawo Jul nie wiedziałem, że jesteś tak dobra w koszykówkę. - Ed uśmiechnął się cwaniacko

-Spoko Michael, dam sobie rade. -powiedziałam do przyjaciela i podeszłam w stronę szkolnej gwiazdy - Po pierwsze Sheeran, nie mów do mnie Jul bo to określenie dla przyjaciół, czyli wszystkich poza tobą i twoją sztuczną laską. Po drugie koszykówka to dla mnie nie nowość. Po trzecie to zwiewaj stąd, masz jeszcze czelność stać tu w moich butach. - po ostatnim zdaniu cała drużyna wybuchnęła śmiechem, w sumie to dobrze, bo biedna gwiazdka się zawstydziła i zwiała.

-Panie nowy trenerze można na stronę? - zapytałam, a Mike skinął głową. Odeszliśmy kawałek w prawo. - Idę jeszcze dziś na przygotowania do piątkowego talent show. Musze im tam pomóc, dostaje za to ocenę z muzyki. Jak coś to przyjdźcie z Yvette do naszego mieszkania o 19.00.

-Dobra, to do zobaczenia mała, wpadnij jeszcze na któryś trening, bo ta drużyna to masakra, a ty wiesz jak motywować. - mrugnął do mnie porozumiewawczo

-Ok, pa - po tych słowach wyszłam z sali.

--

BARDZO WAS PRZEPRASZAM! Nie było mnie miesiąc. Najpierw padł mi internet, a potem miałam obóz z którego kilka wątków tutaj dodam. Ten rozdział nie jest sprawdzony, bo chciałam jak najszybciej coś dodać.

Dzieki, że nadal jesteście ze mną.

Oddaj mi moje Jordany || Ed SheeranOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz