Wpatrywałam się jak zaczarowana w zwykłą kartkę papieru. Kto inny pomyślałby, że to staromodne, ale ten list podbił moje serce. Będę mogła do tego listu wracać i wracać. Kiedy zjadłam naleśniki i byłam w pełni ogarnięta nie miałam bladego pojęcia co ze sobą począć.
Czułam się dziwnie samotna. Zawsze w tym domu towarzyszyły mi rozmowy... Ashton! Nie ma Ashton'a! Więc wszystko jasne czemu jest tak nadzwyczajnie cicho.
Poszłam do salonu w celu obejrzenia jakiegoś filmu, na którym zapewne i tak się nie skupię.
Gdy szukałam pilota, usłyszałam trzask zamykanych drzwi. Po hałasie jaki spowodowały drzwi usłyszałam głośne śmiechy.
Po chwili do salonu weszli Laylia i Ashton.
Moja przyjaciółka była ubrana w zwykły dres. Zajrzałam przez okno. Nie było już samochodu Lay, więc zapewne dlatego Ashton'a nie było rano. Odwiózł jej samochód, a dzięki temu, że nasze domy są dosyć blisko siebie, przeszli się tutaj.
- Cześć, Holi! - przywitała mnie radośnie Laylia.
Kiwnęłam głową w chęci przywitania.
- To ja idę do siebie. - powiedział Ash, po czym obdarował szerokim uśmiechem Laylię i zmierzył ją wzrokiem, na co ona zarumieniła się.
Madson zajęła miejsce obok mnie i szeroko się uśmiechnęła, po czym westchnęła.
- Muszę ci coś powiedzieć. - powiedziała rozmarzona. - Tak, aby nikt nie usłyszał. - pokazała głową na drzwi od pokoju Ash'a.
- Chodźmy do mojego pokoju. - zaproponowałam.
Moja towarzyszka biegiem rzuciła się w stronę schodów, a mnie pociągnęła za nadgarstek.
- Laylia z skąd masz zawsze tyle energii? - a ona gwałtownie ustała i zwróciła się twarzą do mnie.
- Bo w pełni korzystam z życia. Oto recepta ma szczęśliwe życie według Layli Madson! - zapiszczała radośnie, a ja z niedowierzania pokręciłam głową w rozbawieniu.
- Brałaś coś? - parsknęłam śmiechem pytając się jej oto.
Ona zgromiła mnie poważnym spojrzeniem, po czym zrobiła minę typu " Ty chyba nie wiesz z kim zadzierasz", ale w wykonaniu mojej drobnej przyjaciółki wyglądało to komicznie. Wybuchłyśmy śmiechem i zaczęłyśmy wchodzić po schodkach.
- Szesnaście. - powiedziała nagle, gdy byłyśmy już na górze.
- Co szesnaście? - powiedziałam w szerokim uśmiechu widząc szok mojej przyjaciółki.
- Szesnaście schodków... Jakby policzyć ile razy ty po nich wchodzisz i schodzisz... I wszystko jasne! Dlatego jesteś taka chuda! - wybuchłam śmiechem na jej twierdzenie. Co najśmieszniejsze mówiła to wszystko z wielką powagą.
- Tak, tak... Niedługo będę chuda jak patyk. Złe schody, złe schody. - powiedziałam rozbawiona, a ona spojrzała na mnie przerażona.
- Ashton! - zeszła do połowy schodów. Po chwili pojawił się mój brat z pytającą miną.- Powinieneś zamienić z z Holiday pokojami! Ci coś ubędzie, a ona nie będzie wyglądać jak anorektyczka. - powiedziała oburzona, a ja wstrzymałam się od wybuchnięcia śmiechem.
- Czy ty mi sugerujesz, że jestem gruby? - powiedział obrażony Ashton.
- Nie! - zaprzeczyła od razu Laylia. - Według mnie jesteś idealny!
Ashton uśmiechnął się łobuzersko, a moja przyjaciółka dopiero zrozumiała znaczenie słów, które wypowiedziała. Zasłoniła swoją ręką usta.
CZYTASZ
A friend of my brother || l.h
Fanfiction"Przychodził ze swoją nową dziewczyną, a ja patrzyłam na to z bólem jak ją całował, traktował jak księżniczkę. A ja nie mogłam nic z tym zrobić. Bo to był przyjaciel mojego brata." _______________________________________________ Opis to urywek prolo...