27. Pan full romantyk

43K 3.1K 515
                                    

Perspektywa Luke'a

Leżąc w błogim spokoju wpatrywałem się w jej uroczą twarz. Ze smutkiem musiałem stwierdzić, że muszę już wstawać, ponieważ miałem jedną bardzo ważną sprawę do załatwienia.

Sennie usiadłem na brzegu łóżka. Wyciągnąłem wysoko ręce i zaczęłem się rozciągać. Głośno ziewając, opuściłem dłonie na kolana. Zerknąłem na dziewczynę, aby przekonać się, że śpi. W pełni przekonany jej snem, wstałem i zaczęłem się przebierać w ciuchy z wczoraj. Zmierzwiłem swoje włosy usiłując je choć trochę postawić jak to robię zazwyczaj. Już gotowy, podszedłem do łóżka i nachyliłem się nad śpiącą Holiday. Kąciki moich ust nieświadomie się podniosły, sprawiając, że jak debil szczerzyłem się do niej. Ucałowałem jej czoło, policzek, na którym widniał ten duży, okropny siniak. A na koniec delikatnie musnąłem jej usta i napisałem króciutki liścik, a następnie położyłem go na poduszkę przy niej. Z dużym uśmiechem wycofałem się i ruszyłem w stronę wyjścia. Wyszedłem z domu, a następnie skierowałem się w kierunku domu bardzo dobrze znanej osoby. Musiałem koniecznie porozmawiać z Kylie.

***

Perspektywa Holiday

Z jękiem przewróciłam się na drugą stronę. Nienawidzę tego porannego uczucia, że chce się jeszcze spać, ale nie możesz zasnąć. Ziewając, uniosłam się do pozycji siedzącej. Przetarłam oczy i ze smutkiem musiałam stwierdzić, że nie było już Luke'a ani jego rzeczy.

Leniwie wstałam i udałam się prosto do kuchni. Podeszłam do szafki, następnie zaczęłam skakać, aby wyjąć z niej płatki. Po swoich nieudolnych działaniach musiałam jednak przesunąć krzesło barowe. Chwiejąc się, ustałam na nim i z uśmiechem powitałam swoje ulubione płatki. Kiedy złapałam pudełko z płatkami, nie zdążyłam się zorientować, że otwór był na dole. Zanim zdążyłam zareagować wszystkie płatki leżały już na podłodze.

Nagle dokładnie za sobą usłyszałam cichy śmiech.

- Ty się lepiej Ashton nie śmiej, bo ty to w takim razie posprzątasz. - poirytowana mruknęłam.

- Żebyś ty tylko widziała jak ja wywijam swoją miotłą. - usłyszałam głos napewno nienależący do mojego brata.

Gwałtownie się obróciłam, powodując, że straciłam równowagę. Gdy już miałam zjednoczyć się z ziemią, on w porę mnie złapał.

- Ale ty na mnie lecisz. - powiedział głupio się uśmiechając.

- Jesteś beznadziejny, Luke. - burknęłam zawstydzona i zaczęłam się wiercić, aby mnie puścił.

Udało mi się wyrwać i od razu z resztkami mojej dumy podeszłam do lodówki. Otworzyłam ją i zaczęłam wybierać produkty na kanapkę.

- Gdzie byłeś gdy spałam? - spytałam ciekawa odpowiedzi. On po cichu podszedł do mnie.

Kiedy już miałam składniki na kanapkę w dłoniach, to nogą zamknęłam drzwiczki lodówki. On stał ciągle za mną i bacznie obserwował. Dopiero wtedy kiedy zaczęłam sobie robić śniadanie, on przysunął się do mnie i objął od tyłu. Ułożył swoją brodę na moim ramieniu. Poczułam jego ciepły oddech na szyi. Po chwili wymruczał:

- Załatwiałem ważną sprawę.

Przekreciłam oczami, ale dalej się dopytywałam:

- Jaką sprawę?

On jedynie głośno westchnął i odsunął się ode mnie. Odwróciłam się do niego twarzą.

- Dowiesz się w swoim czasie.

Prychnęłam na te słowa, a gdy miałam już dalej go o to pytać niespodziewanie do kuchni wbiegł rozbawiony Ash. Wymachiwał małą kartką, którą miał w dłoni.

- I tu jest nasz pan full romantyk! - krzyknął i zaczął się ponownie śmiać. Spojrzałam na niego niezrozumiale, a gdy zerknęłam na Luke'a to dostrzegłam, że jego policzki są zaróżowione.

- Oddaj mi to. - warknął Hemmings i ruszył w jego kierunku.

Ashton w odpowiedzi zachichotał i zaczął czytać kartkę na głos:

- 'Zrobię wszystko abyś ty, moje Słoneczko nigdy nie zgasło'- zaczął się panicznie śmiać, a Hemmo już go dorwał.

Zaczęli się bić, aż przypadkiem Luke upadł na ziemię. Mój brat widząc jego zdezorientowaną minę, ponownie zaczął się śmiać. Luke korzystając z okazji, pociągnął go za nogę, sprawiając, że Ashton też wywrócił się na ziemię. Wybuchnęli śmiechem. Nagle usłyszeliśmy trzask drzwi frontowych. Chłopacy błyskawicznie wstali z ziemi. Do kuchni wparowała wściekła Kylie. Zauważając mnie, pokazała na mnie palcem i wściekle syknęła:

- Ty suko! - i popędziła w moją stronę, ale Luke w porę zjawił się przede mną, przez co osłaniał mnie przed nią.

- Jakim prawem tu weszłaś? - warknął zdenerwowany Luke.

- Muszę rozliczyć się z tą gówniarą! - krzyknęła jak opętana. Próbowała się do mnie dostać, ale blondyn skutecznie mnie osłaniał. Ashton postanowił działać i zaczął na nią krzyczeć:

- Nikt cię tu nie zapraszał! To jest mój dom i nie życzę sobie ciebie w nim, wynocha!

Ona nieustraszona tym bardziej chciała się do mnie dorwać. Ash już nie wytrzymał i podszedł do niej. Zaczął ją unosić i skończyło się na tym, że wyniósł ją z domu, ale zanim wyszła, usłyszałam jej krzyk skierowany do mnie:

- Jeszcze tego pożałujesz, gówniaro! Zniszczę cię!

Coraz bardziej nie rozumiem tej chorej sytuacji. Bez słowa wpatrywałam się w plecy blondyna i jedynie co słyszałam to jego przyspieszony oddech. Odwrócił się do mnie i widząc mnie przestraszoną, przytulił mnie szczelnie. Kiedy go objęłam, to on pocałował mnie w czoło. Czułam nachodzące mi łzy w oczach.

- Nie pozwolę jej ciebie skrzywdzić. - wyszeptał.

Mam taką nadzieję Luke.

___________________________________

Przepraszam za tak długą przerwę. Mam nadzieję, że rozumiecie, bo zaczął się początek roku i naprawdę się nie wyrabiałam. Naprawdę gorąco was za to przepraszam. Teraz sytuacja z rozdziałami powinna się unormować.
Mam nadzieję, że jeszcze o tym opowiadaniu nie zapomnieliście!
Kessy xx

A friend of my brother || l.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz