34. A więc chłopak...

33.5K 2.4K 412
                                    

Stała i patrzyła na nas, nie kryjąc swojego malinowego uśmiechu. Proste, kasztanowe w dodatku oczywiście farbowane włosy, sięgały jej do połowy szyi. Jak wspominałam to po niej Ashton odziedziczył śmiech i w dodatku wiecznie radosne oczy. Miała piękne, wysokie kości policzkowe, które dodawały jej uroku, ponieważ wyglądały jak dwa cukierki. Widać było zmarszczki, którymi zresztą się nie przejmowała, co więcej wręcz je uwielbiała. Figurę miała już bardziej pulchniejszą, ale przez cały czas utrzymywała swoją linię, taką jaka była. Ubrana była w zwiewną, białą koszulę, beżową spódnicę do kolan, jasne brązowe sandałki na wysokim obcasie oraz miała też kilka złotych drobiazgów w postaci bransoletki, naszyjnika i pierścionków. Babcia bardzo dobrze się trzyma, co więcej nie wygląda na swoje 67 lat. 

- Babciu, to mój chłopak Luke, Luke to moja babcia Emma. - powiedziałam skrępowana wzrokiem babci, który wyrażał rozbawienie. 

- A więc chłopak... Kochanie, zaparz nam wszystkim kawy. 

- A moglibyśmy się przebrać przed tym? - spytałam już trochę zirytowana, a babcia uśmiechnęła się tak mocno, że pokazała swój szereg zębów. 

- Szybciej, nie mam całego życia aby czekać na dwa blondaski. 

Szybko pomknęłam do pokoju Ashtona i wybrałam od niego suche ciuchy dla Luke'a. Od razu skierowałam się na schody, na których czekał już na mnie trochę spięty Luke. Przyspieszyłam kroku na schodach, a będąc już na samej górze, zauważyłam jak on leniwie po nich wchodzi. Posłałam mu radosne spojrzenie, a on jedynie parsknął śmiechem. Zdecydowanie za długo na niego czekałam, więc zeszłam do schodka przed nim, złapałam jego dłoń i pociągnęłam za sobą, aby nadać tempa. Wparowałam do pokoju jak burza, a on znowu krokiem żółwia, wszystko spowalniał. Zanim jednak wszedł do pokoju, przeszła mi jedna myśl po głowie, która mnie przestraszyła. 

- Poczekaj tutaj, ja pierwsza szybko się przebiorę. - niemal pisnęłam i zamknęłam drzwi mu przed nosem. 

Nie byłam gotowa, aby przebierać się przy nim. Szybko wyjęłam z szafy suchą, fioletową bluzkę i krótkie jeansowe spodenki. Nie czekając długo, przebrałam się w nie, a następnie zawołałam Luke'a: 

- Okej, wchodź. 

Wgramolił się do środka, a ja spojrzałam na niego ze zdziwieniem, widząc, że jest już przebrany.

- Poszedłeś do łazienki? - pokręcił głową. 

- Przebrałem się na schodach. - odpowiedział, wzruszając ramionami.

- Czy ciebie do reszty pogięło? W każdej chwili mogła po nich wejść moja babcia! 

- Jej też coś się od życia należy. - zamiast być zła, ten komentarz wyjątkowo mnie rozbawił. 

Sięgnęłam jeszcze po szczotkę do włosów i z uśmiechem na ustach ponownie złapałam go za rękę, aby następnie pociągnąć ze sobą na dół. 

Weszliśmy do kuchni, a Luke jak zaczarowany, od kiedy przekroczył próg pomieszczenia stał się spięty i mocniej zaciskał moją małą dłoń w porównaniu do jego. Zorientowałam się, że babcia zrobiła nam już wszystkim kawy. Zauważyłam także już wyłożony sernik na talerze. Zerknęłam na twarz Luke'a, po której przebiegł cień uśmiechu na widok wypieków. 

Dosiadłam się wraz z nim do stołu, a babcia już popijała kawę, patrząc na nas wyczekująco. 

- Jak się poznaliście? - pierwsze pytanie wypłynęło z jej ust, a wiem, że zaraz poleją się one jak z karabinu maszynowego.

- Tak właściwie od małego się znamy. Jestem przyjacielem Ashtona i często mnie tutaj gościł. - zabrał głos. 

- Jak brzmi twoje nazwisko, Lucasie? - zwróciła się do niego. 

- Nie jestem Lucas, tylko Luke. - posłał jej miły uśmiech - Hemmings, nazywam się Luke Hemmings.

Staruszka spojrzała na niego zaciekawiona, ale opuściła na chwilę swój wzrok, aby jeszcze trochę posłodzić swoją kawę. Wymieszała ją szybko i sprawnie. Ponownie skupiła swoją uwagę na nas. Blondyn ugryzł kawałek ciasta ze smakiem, powodując jej dumny uśmiech. 

- Więc jesteś starszy od Holi? - kolejne pytanie padło z mojej babci ust. 

- Tak, o dwa lata.

- Dobrze się uczysz? - spytała powodując u niego spięcie, które jeszcze do niedawna znikło. 

- Skończyłem liceum, ale na razie nie mam zamiaru iść na studia. - odpowiedział.

- Dobrze traktujesz moją wnuczkę? 

- Tak, babciu, bardzo dobrze mnie traktuje. Zdarzają się sprzeczki, ale to normalne. Możesz przestać tak naciskać? - tym razem ja zabrałam głos, a następnie wzięłam energicznie kęs wypieku.

Babcia spojrzała na mnie uważnie, a następnie zatrzymała wzrok na nim. Zaśmiała się serdecznie i kontynuowała: 

- Zabezpieczacie się? W sumie cieszyłabym się na prawnuki, ale nie zniszczycie sobie życia.

Wyplułam z rozmachem ciasto i spojrzałam na nią zaskoczona. Zaczerwieniłam się po same uszy i burknęłam pod nosem, bo wiedziałam, że w tym momencie się z nas nabija. Ja siedziałam ze skrzyżowanymi ramionami, a oni śmiali się w najlepsze. Widząc ich w takim stanie, przeklęłam ich pod nosem i wściekła wzięłam szybko 

łyk kawy. Nie był to najmądrzejszy wyczyn, bo natychmiastowo poparzyłam sobie całe podniebienie. Pędem uciekłam do kuchni, aby napić się zimnej wody. Wyjęłam wodę z lodówki i nie czekając długo otworzyłam ją. Pociągnęłam kilka dużych łyków przez co poczułam ulgę. Razem z wodą pod pachą wróciłam do tych niewdzięczników i mrucząc pod nosem dosiadłam się z powrotem. 

Spojrzeli na mnie zatroskani, ale babcia miała jeszcze uniesione kąciki ust, spowodowane niedoszłym rozbawieniem. 

- Wszystko okej? - spytał Luke i złapał mnie za dłoń. 

Posłałam mu tylko w odpowiedzi rozgniewane spojrzenie. 

- Długo ze sobą jesteście? - dopytywała się nadal. 

- Oficjalnie od trzech dni. - odpowiedział ze spokojem. 

Babcia nie odpowiedziała tylko zaczęła zajadać się ciastem, a my poszliśmy w jej ślady. Z niechęcią spojrzałam na stojącą przede mną kawę i na samą myśl poczułam żar w ustach. Aby ukoić tą myśl zręcznie otworzyłam butelkę i upiłam kilka porządnych łyków. Widząc to wszystko babcia Emma zachichotała. 

- Babciu, a wiesz, że Ashton ma dziewczynę? Chyba powinnaś z nim pomówić. - powiedziałam mając ochotę wkopać brata. 

- Mówisz poważnie? Mój Gryzoń znalazł sobie partnerkę? Może wiesz kiedy tutaj będzie z nim ta dziewczyna? 

- Prawdopodobnie będą tutaj wieczorem. 

Uśmiechnęła się przebiegle, wstała, otrzepała się z niewidzialnego brudu i zarzuciła torebkę przez ramię. 

- Będę wieczorem blondaski, nie mówcie mu tylko, zrobię niespodziankę. 

Pożegnaliśmy się z nią i wyszła uśmiechnięta, bo jakby wykonała swój obowiązek. 

Luke także po chwili opuścił moje mieszkanie, ponieważ podobno Calum ma do niego śmiertelnie poważną sprawę. Trochę było mi smutno, że już się żegnaliśmy jak i mu, ale sama także obiecałam lunch Matt'owi. Uczesałam się, a następnie wyszłam na spotkanie z Hadenem. 


A friend of my brother || l.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz