Luke był w wyśmienitym humorze. Cały czas podśpiewywał oraz stukał palcami w kierownicę. Zaśmiałam się z niego, a on widząc to, pokazał mi radośnie język. Odwdzieczyłam się, machając przed jego oczami środkowym palcem. Parsknął śmiechem, a gdy mój palec był blisko jego twarzy, nachylił się i go w pocałował.
- Jakie to romantyczne, Lukey. - moja wypowiedź ociekała sarkazmem.
- Wiem o tym. Ej, od kiedy Lukey? - odparł.
Wzruszyłam ramionami i odpowiedziałam:
- Czasami bywasz słodki.
- Luke Hemmings nie jest słodki, Luke Hemmings jest definicją męskości. - poprawił mnie.
- Męski i te spodnie? Coś tu nie gra. - mruknęłam.
- Sugerujesz, że nie jestem męski?
- Sugeruję, abyś skupił się na drodze. - odparłam.
Parsknął śmiechem i pokręcił głową z rozbawienia.
Za każdym razem, gdy chciał się odezwać, uciszałam go, kładąc palec na jego ustach. Nienawidziłam gdy ktoś nie był skupiony, prowadząc. Kiedy kierowca byłby chaotyczny, nie wsiadłabym z nim do pojazdu. Panicznie się boję, że taka osoba prowadząc samochód, mogłaby spowodować wypadek.
Po pięciu minutach dojechaliśmy na miejsce. Blondyn tak jak wcześniej, pędem wyskoczył z samochodu, tylko po to, aby otworzyć mi drzwi. Wysiadłam, a on zakluczył samochód, a następnie, wziął mnie na ręce. Pisnęłam zaskoczona, a gdy szok minął, zaczęłam głośno i radośnie się śmiać. Oplotłam ręce wokół jego szyji i położyłam swobodnie głowę. Przybliżyłam się powoli do jego twarzy i pocałowałam jego policzek, zostawiając ślad po błyszczyku.
- Luke, jest mi bardzo wygodnie w twoich ramionach, ale mam sukienkę, przez co wiatr wieje mi w nieodpowiednie miejsca. - zaśmiałam się.
Postawił mnie na ziemi, objął moją twarz dłońmi i powoli, z czułością ucałował moje czoło.
Luke wyciągnął ze swojej kieszeni w spodniach klucz do domu. Włożył go do zamka i przekręcił, otwierając drzwi. Otworzył przede mną drzwi i ze śmiechem ukłonił się, zachęcając mnie do wejścia. Weszłam, śmiejąc się. Zaczęłam zdejmować moje buty na obcasie. Westchnęłam z powodu ulgi po zdjęciu obuwia. Luke dołączył do mnie, poczekałam, aż zdejmie swoje buty, po czym weszliśmy w głąb mieszkania.
- Luke, dasz mi ciuchy na przebranie? Nie chcę paradować w sukience. - odezwałam się.
- Jasne, chodź ze mną. - Złapał mnie za dłoń, splatając nasze palce i pociągnął mnie za sobą.
Zaprowadził mnie do jego pokoju, w którym już miałam okazję przebywać. Podeszliśmy do komody koloru ciemnego brązu. Otworzył jedną z szafek i wyjął swoją, czarną koszulkę bez nadruków, która zdecydowanie będzie dla mnie za duża oraz białe skarpetki. Wiedząc, że koszulka będzie odpowiednia i zakryje mi tyłek, oświadczyłam mu, że wystarczy mi tylko t-shirt.
- Możesz mi rozpiąć zamek w sukience? - spytałam lekko przygaszonym przez niepewność głosem.
Odpowiedział mi szerokim uśmiechem i skinął energicznie zgadzając się. Odwróciłam się do niego plecami i zgarnęłam włosy na bok. Poczułam jego ciepłe palce przez materiał na plecach. Bardzo powoli zaczął rozpinać zamek błyskawiczny, jakby specjalnie chciał przedłużyć ten moment. Na fragment odsłoniętego ciała przy szyji, dmuchnął, sprawiając, że przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Rozpiął do końca suwak, a następnie przebiegł palcem po odsłonietej skórze. Złożył krótkie pocałunki w tamtych miejscach. Odwróciłam się do niego twarzą, a on uśmiechał się zadziornie. Skradłam mu buziaka, ale szybko się odsunęłam z cwanym uśmiechem. Skinęłam głową na drzwi, dając mu do zrozumienia, że ma wyjść. Jęknął błagalnie.
CZYTASZ
A friend of my brother || l.h
Fanfiction"Przychodził ze swoją nową dziewczyną, a ja patrzyłam na to z bólem jak ją całował, traktował jak księżniczkę. A ja nie mogłam nic z tym zrobić. Bo to był przyjaciel mojego brata." _______________________________________________ Opis to urywek prolo...