33. Słoneczko, chyba nie masz zamiaru być na mnie obrażona

37.2K 2.6K 281
                                    

Minęły trzy dni od występu w pizzerii. W tym czasie dużo wolnych chwil poświęciłam blondynowi. Spędzał u nas głównie bardzo dużo czasu. Po próbach zawsze przychodził do mnie co było bardzo miłe. Nadal nie mogę uwierzyć, że w przeciągu kilku dni, aż tyle się zmieniło. Teraz akurat siedzieliśmy wygodnie rozłożeni na kanapie. Obejmował mnie ramieniem, a ja szczelnie tuliłam się do niego, mając głowę na jego klatce piersiowej. Lubię z nim tak po prostu leniuchować, choć także dosyć często wychodzimy gdzieś na wieczór. Nawet zwykły spacer z nim jest cudowny. Luke kreślił wzorki na moim biodrze, powodując u mnie gęsią skórkę. W dodatku uwielbiałam to uczucie żaru spowodowanego jego dotykiem. Do pełnego szczęścia brakowało mi tylko dwóch słów, które tak wiele znaczą. Sama jeszcze zwlekam, aby powiedzieć mu, że go kocham, bo boję się, że on tego tak nie odczuwa jak ja. Obawiam się, że powie, że jest za wcześnie. 

- Holiday, mówię coś do ciebie. - powiedział Luke dosyć głośno, wybudzając mnie z transu. 

- Hm? - mruknęłam unosząc głowę, aby złapać z nim kontakt wzrokowy. 

Jak ja kocham jego oczy i w sposób w jaki na mnie patrzy. 

- Pytałem się, czy idziemy na lunch do pizzerii. - przegryzłam wewnętrzną stronę policzków, spojrzałam na niego niepewnie i odpowiedziałam:

- Umówiłam się z Matt'em. 

-  Co? Dlaczego z nim? - spojrzał na mnie zły. 

- Dawno się z nim nie widziałam, to mój przyjaciel. - prychnął naburmuszony.

- Nie lubię się tobą dzielić. - jęknął błagalnie - Już wolę, abyś spędzała czas z Calum'em. - burknął i zwrócił wzrok na telewizor oraz zabrał swoją rękę, aby skrzyżować ręce w akcie buntu. 

Westchnęłam przeciągle,  a następnie z głupim uśmieszkiem zarzuciłam swoją nogę przez niego, sprawiając, że siedziałam na nim okrakiem. Próbował unikać mojego spojrzenia, ale tak się nachyliłam, że zasłoniłam mu widok na ekran telewizora. 

- Czy ktoś tu jest zazdrosny? - zaśmiałam się, zaczepiając go, a on jedynie prychnął w rozbawieniu. 

Spojrzał na mnie radośnie, z tymi iskierkami w oczach, a następnie szepnął: 

- Już tak sobie nie pochlebiaj. - i pokazał mi język, marszcząc nos. 

Spojrzałam na niego z wysoko uniesiętymi brwiami. On przyciągnął mnie bliżej siebie, parę centymetrów, a stykalibyśmy się już czołami.. Z niewiadomych mi powodów, puls mi wzrosnął, powodując, że zaczęłam szybciej oddychać. Położyłam swoje dłonie swobodnie na jego klatce piersiowej i wpatrywałam się w jego oczy, ale także miałam widok na jego kształtne wargi. Pochylił się lekko i musnął moje usta, ja odchyliłam się na sekundę z zamkniętymi oczami z delikatnym uśmiechem, ale on znów połączył nasze wargi w żarliwym pocałunku, który oddałam. Uwielbiałam to jak przejeżdżał językiem po moim podniebieniu, a także lubiłam czuć jego kolczyk przy brzegu moich ust, ale nie ukrywam, wolę się z nim całować bez niego. Powoli przemknęłam dłońmi do jego szyji, aby ją delikatnie głaskać opuszkami palców. Doskonale wiedziałam, że to sprawia mu przyjemność. Gdy zabrakło nam tchu, oderwaliśmy się od siebie, aby następnie stykać się czołami i jednocześnie głęboko patrzeć sobie w oczy.

- Dobra, jestem cholernie zazdrosny. - szepnął i powoli cmoknął mnie w usta, po czym dodał - Boję się, że on mi ciebie zabierze. 

- Matt? W życiu. Traktujemy się jak rodzeństwo. 

- Tylko ty tak myślisz. - prychnął, a ja zirytowana przewróciłam oczami. 

- Nie wiem co ty sobie tam wyobrażasz, ale ja dobrze wiem jak jest. - fuknęłam i zeszłam z niego. 

Cała dobra atmosfera tak szybko znikła, jak i przyszła. Parsknęłam obrażona i wyrwałam mu pilota z ręki, kiedy swoją uwagę zaczął skupiać tylko na telewizorze, udając, że mnie nie ma. Wiem, że jest zły, ale to go nie usprawiedliwia, aby w moim domu czuł się jak król. Wyłączyłam telewizor i wyjęłam z pilotów baterie. Doskonale wiedziałam, że nie będzie mu się chciało zmieniać programów na dekoderze. Wstałam, posłałam mu zwycięski uśmiech i skierowałam się do kuchni. 

- To jest sabotaż! - odkrzyknął, a ja zaśmiałam się. 

Będąc w kuchni, doskoczyłam do szafki, aby wyjąć szklankę, a następnie wyjęłam sok z lodówki. Nalałam sobie i paroma łykami wypiłam zawartość naczynia. Odłożyłam ją do zlewu z nadzieją, że Ashton ją umyje, choć zapewne to ja będę musiała myć wszystkie gary z dzisiejszego dnia. 

Słyszałam kroki Luke'a zmierzającego w moją stronę, gdy ja w tym czasie robiłam sobie kanapkę. 

Będąc przy mnie, objął mnie od tyłu, szczelnie zaplątując swoje palce przy moim brzuchu i ułożył swoją głowę na moim prawym ramieniu. 

- Słoneczko, chyba nie masz zamiaru być na mnie obrażona. - szepnął mi wprost do ucha i obdarował mnie paroma słodkimi pocałunkami w szyję. 

Próbowałam być niedostępna i pokazać, że jego pieszczoty nie wywierają na mnie wrażenia. 

On najwyraźniej oburzony, że go ignoruję, podniósł mnie i praktycznie wyniósł z domu w samych skarpetkach. Na dworze było bardzo ciepło. 

On pobiegł ze mną na podwórko z tyłu domu. 

- Zostaw mnie, nie widzisz, że próbuję być na ciebie zła? - zaśmiałam się. 

Zakręcił nas wokół własnej osi. Szybko pobiegł ze mną, jak się potem okazało do kurka, który odkręca odpływ wody w wężu ogrodowym.

- Nawet się nie waż tego zrobić! - krzyknęłam. 

On w odpowiedzi zaśmiał się, najwidoczniej bardzo rozbawiony tą sytuacją. Postawił mnie na ziemię, ale nadal trzymał mnie tak, że nie dałabym rady się mu wyrwać. Chwycił jedną ręką szlauch, a ja zaczęłam się coraz bardziej szarpać. 

- Nie próbuj nawet! - pogroziłam i spojrzałam na niego gniewnie. 

On jakby w ogóle mnie nie słyszał i zaczął oblewać mnie lodowatą wodą. 

- Luke, debilu! - wydarłam się. 

Udało mi się jakoś wyrwać z jego objęcia. Od razu pobiegłam daleko od niego, ale on przez parę metrów jeszcze oblewał mnie wodą, ponieważ miał jeszcze zasięg. Upadłam przypadkiem na ziemię, a on to wykorzystał i podbiegł w moją stronę. Usiadł na mnie i zaczął mnie oblewać po koszuli, spodniach, po całej mnie. Starałam się mu wyrwać, ale skorzystałam z jego chwili rozbawienia i tak przekręciłam odpływ wody, aby go oblać. Udało mi się to i teraz zwycięsko go oblewałam po włosach i twarzy, gdy on próbował zasłonić się dłońmi. 

- Holiday, ta woda jest zimna! - wrzasnął przerażony. 

- No co ty nie powiesz. - zaśmiałam się. 

Zaczął wstawać, a ja wraz z nim. Obrócił głowę bardziej w bok i objął mnie szczelnie jedną dłonią, przez co trochę pisnęłam, bo miałam całą przemoczoną bluzkę. Rzuciłam węża ogrodowego na ziemię i uciekłam od niego śmiejąc się. On szybko pobiegł, aby zakręcić wodę, a gdy już to zrobił ruszył w moją stronę. Biegłam szybko i wpadłam jak burza do domu, a za mną Luke. Cały zły humor nam przeszedł i zaczęliśmy się głośno śmiać. Szybko zorientowaliśmy się, że nie jesteśmy już sami. Zażenowana spuściłam głowę na dół, gdy zobaczyłam śmiejącą się kobietę, po której Ashton odziedziczył oryginalny śmiech. Luke stał niepewnie zza moimi plecami. Założyłam kosmyk mokrych włosów za ucho i zwróciłam się do niej. 

- Co tu robisz, babciu? - pisnęłam skrępowana. 

- Przyszłam odwiedzić swoje wnuki, a ten pan to? - skrzyżowała ramiona i palcem wskazującym pokazała na skrępowanego Luke'a. 

 No to zacznie się wywiad. 

________________________________

Tak, wiem znów spóźniony...
Powinno się wszystko powoli normować...
Zdajecie sobie sprawę, że niedługo już koniec 1 części? :o
I JEJU A FRIEND OF MY BROTHER JEST #7 W FF. SŁYSZYCIE MÓJ KRZYK?


A friend of my brother || l.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz