24. Chusteczki!

42.7K 3K 499
                                    

Jeśli komuś się nie wyświetla poprzedni rozdział, to proszę, daje wam też go tutaj xd Jeśli dało radę przeczytać ci poprzedni rozdział, to po prostu przewiń do momentu gdzie będzie pisac 24. Chusteczki!

23. Ładne skarpetki

Lata nas zmieniły. 

Gdzie te bujawki, skakanki, zabawy i nie przejmowanie się życiem? 

Dlaczego już tego nie ma? 

Ach, tak. No przecież. Czemu na to nie wpadłam? 

Wydoroślałam. Po prostu. 

Nie jestem już dziewczynką z dwoma warkoczykami. Nie seplenie przy każdym możliwym momencie. 

Tak bardzo chcemy wrócić do tych czasów, jak i nie. 

Każdy jak jest młodszy chce jak najszybciej dorosnąć. A potem będąc już trochę starsi chcemy wrócić do tego co było kiedyś. 

Od dawna nie patrzę na Luke'a jak na zabawnego przyjaciela mojego starszego brata. O nie. Moje siedemnaste urodziny nadchodzą już za miesiąc. Za to Lucas za dwa tygodnie kończy osiemnaście lat. 

Zespół chłopaków rozwija się. Grają gdzie mogą, byle tylko zyskać jak największą ilość fanów. Grali i śpiewali bardzo dobrze. Reklamują się jak tylko mogą przez co zaczynają być coraz bardziej rozpoznawalni. Znam już nawet kilka dziewczyn, które są ich "wiernymi fankami". Gdy zaczęłam rozmowę z nimi na temat ich muzyki nie wiedziały co powiedzieć. Po krótkiej chwili objaśniły mi, że tylko udają fanki, aby oni je zauważyli. One są absolutnie fałszywymi fankami, bo lecą tylko na ich wygląd. 

Takie zachowanie bardzo mnie irytuje, bo wiem ile pracy oni wkładają w swoją muzykę.

Cztery/pięć prób nie wspomninając o występach. 

Ashton jest cały czas zmęczony, bo nie dość, że wkłada w zespół całe serce to musi pracować w wolnych chwilach. Jest mechanikiem w warsztacie naszego wujka. Warsztat cieszy się dużą popularnością, więc Ashton nie ma, aż tak małej wypłaty. 

Wstałam z kanapy słysząc dzwonek do drzwi. 

Nie mam pojęcia kto może być, w końcu Ashton jest w pracy. 

Otworzyłam drzwi, a przed sobą zobaczyłam wesołego od ucha do ucha bruneta. 

- Cześć, słuchaj nie ma Ashton'a. - powiedziałam od razu, a jego szeroki uśmiech tylko się powiększył. 

- To tym lepiej! Mogę wejść? - spytał śmiejąc się Calum, a ja ściągnęłam zdziwiona brwi, ale po chwili wpuściłam go do środka. 

Wszedł w podskokach do domu i zaczął ściągać buty. Zaśmiałam się z widoku jego skarpetek w kwiatki. 

- Ładne skarpetki. - zachichotałam. 

- Dzięki! No wiesz takie są modne. - powiedział wybuchając śmiechem. Zachowywał się inaczej. Nie tak głupkowato jak zawsze przy chłopakach. - Tak szczerze to moje są w praniu, więc podkradłem mamie. 

- Nie mogłeś wziąć od taty? - spytałam, a on uderzył się w czoło w rozbawieniu. 

- Dobra, moja głupota mnie przewyższa. - zaśmiał się, a ja zaczęłam go poznawać od innej strony. 

Tutaj teraz śmiał się inaczej. Nie zgrywał głupka. Także zdziwiłam się czemu do mnie przyszedł. Poszedł w stronę salonu, a ja podążyłam za nim. Usiadł na kanapie i oparł łokcie na swoich kolanach, a twarz schował w dłoniach. Dosiadłam się do niego, a on westchnął głośno i oparł się plecami o kanapę. 

A friend of my brother || l.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz