23. Ładne skarpetki.

43.3K 3.2K 411
                                    

Lata nas zmieniły. 

Gdzie te bujawki, skakanki, zabawy i nie przejmowanie się życiem? 

Dlaczego już tego nie ma? 

Ach, tak. No przecież. Czemu na to nie wpadłam? 

Wydoroślałam. Po prostu. 

Nie jestem już dziewczynką z dwoma warkoczykami. Nie seplenie przy każdym możliwym momencie. 

Tak bardzo chcemy wrócić do tych czasow, jak i nie. 

Każdy jak jest młodszy chce jak najszybciej dorosnąć. A potem będąc już trochę starsi chcemy wrócić do tego co było kiedyś. 

Od dawna nie patrzę na Luke'a jak na zabawnego przyjaciela mojego starszego brata. O nie. Moje siedemnaste urodziny nadchodzą już za miesiąc. Za to Lucas za dwa tygodnie kończy osiemnaście lat. 

Zespół chłopaków rozwija się. Grają gdzie mogą, byle tylko zyskać jak największą ilość fanów. Grali i śpiewali bardzo dobrze. Reklamują się jak tylko mogą przez co zaczynają być coraz bardziej rozpoznawalni. Znam już nawet kilka dziewczyn, które są ich "wiernymi fankami". Gdy zaczęłam rozmowę z nimi na temat ich muzyki nie wiedziały co powiedzieć. Po krótkiej chwili objaśniły mi, że tylko udają fanki, aby oni je zauważyli. One są absolutnie fałszywymi fankami, bo lecą tylko na ich wygląd. 

Takie zachowanie bardzo mnie irytuje, bo wiem ile pracy oni wkładają w swoją muzykę.

Cztery/pięć prób nie wspomninając o występach. 

Ashton jest cały czas zmęczony, bo nie dość, że wkłada w zespół całe serce to musi pracować w wolnych chwilach. Jest mechanikiem w warsztacie naszego wujka. Warsztat cieszy się dużą popularnością, więc Ashton nie ma, aż tak małej wypłaty. 

Wstałam z kanapy słysząc dzwonek do drzwi. 

Nie mam pojęcia kto może być, w końcu Ashton jest w pracy. 

Otworzyłam drzwi, a przed sobą zobaczyłam wesołego od ucha do ucha bruneta. 

- Cześć, słuchaj nie ma Ashton'a. - powiedziałam od razu, a jego szeroki uśmiech tylko się powiększył. 

- To tym lepiej! Mogę wejść? - spytał śmiejąc się Calum, a ja ściągnęłam zdziwiona brwi, ale po chwili wpuściłam go do środka. 

Wszedł w podskokach do domu i zaczął ściągać buty. Zaśmiałam się z widoku jego skarpetek w kwiatki. 

- Ładne skarpetki. - zachichotałam. 

- Dzięki! No wiesz takie są modne. - powiedział wybuchając śmiechem. Zachowywał się inaczej. Nie tak głupkowato jak zawsze przy chłopakach. - Tak szczerze to moje są w praniu, więc podkradłem mamie. 

- Nie mogłeś wziąć od taty? - spytałam, a on uderzył się w czoło w rozbawieniu. 

- Dobra, moja głupota mnie przewyższa. - zaśmiał się, a ja zaczęłam go poznawać od innej strony. 

Tutaj teraz śmiał się inaczej. Nie zgrywał głupka. Także zdziwiłam się czemu do mnie przyszedł. Poszedł w stronę salonu, a ja podążyłam za nim. Usiadł na kanapie i oparł łokcie na swoich kolanach, a twarz schował w dłoniach. Dosiadłam się do niego, a on westchnął głośno i oparł się plecami o kanapę. 

Zastanawiałam się po co przyszedł. Jakoś nie potrafiłam zacząć rozmowy. Krępowałam się sama nie wiem czemu. 

- Słuchaj... - zaczął niepewnie. - Przyszedłem w sprawie Luke'a.- automatycznie spięłam się na jego imię. 

- W sensie? - zapytałam. 

- To nie tak, że on nie chce. On bardzo chciałby z tobą być, ale boi się, że znowu kogoś straci. 

Co on teraz gada? Zmarszczyłam nos w niezrozumieniu. 

- A kogo on stracił?- dopytywałam się ciekawa, bo mogłam wreszcie coś się więcej dowiedzieć na ten temat.

Luke coś o tym kiedyś wspominał. Nie zrozumiałam go wtedy kompletnie. Może teraz zdołam coś wyciągnąć od Calum'a? 

- Dziewczynę, którą "kochał"- zrobił króliczki dłońmi. - Sądzę, że on chciał jej po prostu pomóc. Był do niej przywiązany, ale według mnie to nie była miłość. Oni traktowali się inaczej. Luke nie patrzył na nią jak na ciebie. Widywałem się z nimi często więc wiem co mówię. Nie traktowali siebie jak para w związku. 

Zaczęłam porządnie zastanawiać się nad jego słowami. Przegryzłam skoncentrowana wargę. Nie spodziewałam się od niego takiego potoku zdań. 

- Co się z nią stało? 

- Zginęła. 

Nastąpiła niekomfortowa cisza. Zrobiło mi się głupio. 

- Nie chciałam być...

- Nieważne. Luke jak będzie gotowy to powie ci więcej na ten temat. To od niego zależy co dowiesz się czegoś więcej. 

- Calum, odbiegając od tematu. Teraz jesteś taki poważny, inny niż zawsze. 

Uśmiechnął się do mnie słabo, a ja leciutko uniosłam kącik ust. 

- Słyszałem, że jeśli ktoś zbyt często się śmieje, nawet z głupich rzeczy to prawdopodobnie jest w głębi duszy smutny. I tak jest chyba ze mną, Holiday. Zakrywam się za tą maską głupka, a szkołę średnią skończyłem z dobrymi wynikami. 

Uśmiechnął się do mnie smutno, a ja bez słowa go przytuliłam. Tuliła go w ciszy, bo tylko na tyle było mnie stać. 

Nie wiem co się stało, że jest smutny. Chcę mu pomóc. I pomogę mu jak najlepiej będę mogła. Jest w pewnym sensie moim przyjacielem. Chcę, żeby był szczęśliwy, ale nie dla nas tylko dla siebie. 

Odsunęłam się od niego i uśmiechnęłam się szczerze. 

- Pomogę ci, Calum. 

Ucieszył się na te słowa i zaczął mnie tulić. Wstał i okręcił się ze mną dookoła. Śmiałam się w najlepsze, a nagle do salonu wparował Luke widząc nas jak się wygłupiamy. 

Ups? 

_____________________________

Czy teraz każdy widzi rozdział?

A friend of my brother || l.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz