19. Zapomniałaś o lodzie.

48.1K 3.2K 844
                                    

Kiedy myślałam, że już jest wszystko dobrze, próbowałam utrzymać kontakt z Lukiem. On przychodził jedynie ze swoją dziewczyną.

I tak dzień w dzień. 

Starałam się nie myśleć o tej suce. Raz nawet pomyślałam, aby odpuścić sobie Luke'a, ale uczucie nie zniknie jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki. 

Byłam podłamana i siedziałam cały czas w swoim pokoju marnując wakacje. Ashton do mnie przychodził, ale na twarz zakładałam maskę. Udawałam szczęśliwą, ale sądzę, że on coś się domyśla. Dzisiaj i także z chęcią spędziłabym dzień w domu, ale ciągle odmawiałam Layli na jakieś wyjścia i teraz zrobiło mi się głupio. Okropnie ją zaniedbywałam. Kiedyś spotykałyśmy się niemal codziennie, a teraz nawet nie chcę mi się pofatygować, aby do niej zadzwonić i zaprosić do siebie. 

Po długich namowach udało jej się namówić mnie do wyjścia na miasto. Szykowałam się powoli, ponieważ nie miałam do tego najmniejszego zapału. Ubrałam się w jeansy, bokserkę i granatową katanę. Makijaż zrobiłam naprawdę lekki, ponieważ nie miałam ochoty w bawienie się w nakładaniu go.

Włosy związałam w wysokiego kitka. Odetchnęłam i walnęłam się na łóżko. Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi, co oznacza, że Laylia przyszła już po mnie. 

Zeszłam na dół, ubrałam na stopy swoje trampki do kostki. Krzyknęłam jedynie do Ashton'a, że wychodzę, a w odpowiedzi nic nie usłyszałam. 

Wzruszyłam ramionami, a gdy już miałam wychodzić usłyszałam jego głos za plecami:

- Gdzie wychodzisz? - spytał Luke podejrzliwie.

- Z Lay na miasto. Co cię to w ogóle interesuje? - na końcu zdania syknęłam. 

- Bardzo mnie to interesuje. Po prostu się martwię, Holiday. - powiedział z głośnym westchnięciem i zaczął do mnie podchodzić. 

Uśmiechnął się ciepło. Gdy blondyn był już blisko mnie nachylił się i wyszeptał:

- Uważaj na siebie. Nie chcę, aby coś ci się stało. - uśmiechnęłam się słabo i pokiwałam głową. Luke wpatrywał się we mnie dość długo, a ja czułam jak płoną mi policzki. 

Może i przez niego cierpiałam. Cierpiałam, ale nie potrafiłam się tak po prostu od niego odsunąć. Ewidentnie się od niego uzależniłam. To pewne. 

Jego usta były blisko. Nawet bardzo. Wystarczyłoby, żebym się delikatnie przesunęła i bym go pocałowała. Nie zamierzałam tego robić. Za bardzo bałam się odrzucenia. 

Patrzyłam się w jego oczy, a on w moje. W ciszy można było usłyszeć mój szybki oddech i jego umiarkowany. 

To była jedna z tych lepszych, cichych chwil. Taki nasz cichy moment. Jakbyśmy zapomnieli o całym świecie. 

Przegryzłam nerwowo wargę. Była tak niesamowicie, absolutnie cicho. Luke zaśmiał się uroczo.

Nagle usłyszałam głośny dźwięk dzwonka do drzwi przez co pisnęłam i podskoczyłam niespodziewanie łącząc wargi moje i Luke'a. Już miałam ochotę się odsunąć, aby przestać cię kompromitować, ale on ułożył swoje dłonie na moich plecach przyciągając mnie bliżej siebie. Całował delikatnie, jakby się bał. 

Uśmiechnęłam się przez pocałunek. Szybko jednak oprzytomniałam i odsunęłam się od niego. 

- Masz dziewczynę, przecież jakbyś nie pamiętał. - mruknęłam, a on nerwowo się podrapał po karku. 

- Przepraszam... - pokręcił bezradnie głową i wycofał się do pokoju Ashton'a. 

Gdy usłyszałam trzeci już dzwonek do drzwi mruknęłam i otworzyłam je po chwili wychodząc z mieszkania. Przez całą drogę kiedy Laylia prowadziła samochód myślałam o Luke'u. 

I o tym jaką głupotę dziś popełniłam. 

***

Chodziłam z Laylią po sklepach. Ona cały czas starała się nawiązać ze mną rozmowę, ale ja nie miałam ochoty na gadanie. 

Widać było, że się o mnie martwi. Uśmiechnęłam się do niej słabo, przecież nie chciałam niszczyć jej dnia. 

Pisnęła gdy zobaczyła znak "-75%". Zaśmiałam się cicho gdy zobaczyłam jak w podskokach biegnie do sklepu z butami, w którym była promocja, jak to wypadało jej mówić, życia. 

Usiadłam na brzegu fontanny. Zaczęłam się bawić wodą, ale szybko z tego zrezygnowałam, bo jakiś mały dzieciak wskakując do wody ochlapał mnie. 

Fuknęłam zła i szybko odeszłam z tego miejsca. Laylia wróciła z kolejną siatką, a gdy mnie zobaczyła parsknęłam śmiechem. Ja z kolei zgromiłam ją wzrokiem. 

Podeszłam do niej i od razu zakomunikowałam:

- Lepiej nic mów, nie pytaj. - ona zachichotała, a ja zdzieliłam ją po głowie. 

Udałyśmy się po zakupach do KFC. Zamówiłyśmy sobie to na co miałyśmy ochotę. Po chwili jedzenie było gotowe i zasiadłyśmy do wolnego stolika. 

Laylia wypiła moje picie, przez co zgromiłam ją wzrokiem. Ze westchnięciem wstałam, aby skierować się po darmową dolewkę. 

Trochę się skrępowałam kiedy przy maszynie z dolewkami (nie wiem jak to nazwać xD) ujrzałam wysokiego chłopaka o kruczoczarnych włosach.

Zdenerwowana podeszłam i założyłam włosy za ucho. Zaczęłam nalewać sobie picia do kubka i spojrzałam na niego ukradkiem i jeszcze bardziej się zdenerwowałam. Był przystojny. Nawet bardzo. Miał brązowe oczy i miły uśmiech. 

Zapatrzyłam się na niego, a on na mnie. Po chwili poczułam jak napój zaczyna oblewać moją rękę. Chwila, co? Szybko spojrzałam na kubek i zorientowałam się, że jest pełny, a ja nadal nalewałam do niego picia powodując, że wylewała się z kubka. 

Szybko zaprzestałam nalewać picia i potrząsnęłam ręką, aby sprawić, żeby nie była taka mokra. 

Fuknęłam zła na siebie, a on się zaśmiał. Uniosłam głowę zdezorientowana i na niego spojrzałam.

- Zapomniałaś o lodzie. - powiedział zaczepnie, a ja spłonęłam rumieńcem.

- Trudno. - powiedziałam, a gdy już miałam złapać za kubek on wziął go w swoje ręce. 

- Potrzebujesz czegoś, aby się ochłodzić, bo widać, że zrobiło ci się gorąco. - zaśmiał się, ale sympatycznie, nie jak jakiś zadufany w sobie gość. 

Skinęłam głową pozwalając mu, aby dołożył mi do picia lód. Oddał mi go w moje ręce, a kiedy miałam już odchodzić on delikatnie złapał mnie za ramię. 

- Zaczekaj. Dasz mi swój numer telefonu? - powiedział uśmiechając się promiennie. Nie spodziewałam się tego, ale skinęłam głową zgadzając się. 

Podał mi swój telefon, a ja wpisałam mu swój numer, bo czemu nie? Grzech by nie dać.

- Jestem Matthew, a ty?

- Holiday. - odpowiedziałam uśmiechając się. 

- Urocza Holiday... - mruknął do siebie, a ja wycofałam się szybko do przyjaciółki. Rzadko z kimś flirtowałam więc nie dziwię się, że tak się spłoszyłam. 

Okazało się, że Laylia przez cały czas bacznie mnie obserwowała. Zachichotała głośno, a ja schowałam twarz w dłoniach. 

Uśmiechałam się sama do siebie, bo Matthew poprawił mi humor. Nawet bardzo. I chyba go polubiłam. 

A friend of my brother || l.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz