Rozdział 1

58 4 3
                                    

- Jesteś pewna? – Rafał Burzyński nachylił się nad kawiarnianym stolikiem w stronę swojej rozmówczyni

- Oczywiście. W przeciwnym razie nie ściągałabym cię tutaj – Oliwia Kozłowska twardym wzrokiem patrzyła na chłopaka

Rafał westchnął. Nie takich wiadomości się spodziewał. Myślał, że wypiją kawę, zjedzą coś, a potem korzystając z piątkowego wieczoru pójdą się gdzieś pobawić. Tymczasem siedział naprzeciwko licealnej koleżanki i próbował ogarnąć to, co przed chwilą usłyszał. Chodzili z Oliwią do jednej klasy w kołobrzeskim ogólniaku. Potem, jak część ich znajomych, wyjechali na studia do Szczecina. Początkowo ich paczka utrzymywała ze sobą częsty kontakt. W obcym mieście, na progu studenckiego życia, łatwiej było ze świadomością, że obok są dobrze znane twarze. W miarę jak głębiej wchodzili w plan wykładów, spotkań w gronie nowych znajomych, kontakt zaczął się rozluźniać. Spotykali się od czasu do czasu żeby pogadać, wpadali na siebie w tym czy innym studenckim klubie. Nie byli jednak dla siebie nikim więcej niż dobrymi znajomymi.

Oliwia podobała się Rafałowi. Nie mógł temu zaprzeczyć. Ta różowowłosa, bujająca w obłokach dziewczyna przyciągała spojrzenia większości męskiej części uczniów Liceum Ogólnokształcącego im. Henryka Sienkiewicza. Po maturze wybrała malarstwo na Akademii Sztuki, on Inżynierię Bezpieczeństwa.

- Sorry, Oliwka, ale nie jestem gotowy na zabawę w dom – powiedział przez zaciśnięte zęby.

- Ach tak? – dziewczynę zamurowało, nie spodziewała się usłyszeć tego, co właśnie jej powiedział

- Ile ja mam lat żeby zostać ojcem? Nie czuję się gotowy.

- Rozumiem, czyli było miło, ale teraz spierdalaj, tak?

- Posłuchaj. Będę płacić na dziecko, ale nie licz na nic więcej.

- Wiesz co Rafał? Odpierdol się ode mnie. Uznajmy, że nie było tej rozmowy. W dupę sobie wsadź swoje pieniądze.

Widział jak targają nią emocje, jak stara się powstrzymać napływające do oczu łzy. Wstała, nałożyła kurtkę, na szyi zawinęła kolorowy szal i pewnym krokiem, z podniesioną głową wyszła z kawiarni. Obserwował ją przez dużą szybę. Kuliła się przed podmuchami zimnego wiatru. Trzy miesiące wcześniej, podczas ich pierwszej i zarazem ostatniej nocy, nie myślał o możliwych konsekwencjach. Oliwia najwyraźniej też nie. Wróciła do Szczecina z Kołobrzegu po pogrzebie ukochanej babci. Była przybita i potrzebowała się wypłakać. Spotkali się w jej wynajmowanej kawalerce. Pili wino, rozmawiali i w pewnej chwili Rafał zaczął ją całować. Po wszystkim miał wyrzuty sumienia choć wiedział, że nie był jej pierwszym mężczyzną. Nie mógł cofnąć czasu. Odniósł wrażenie, że Oliwia przeszła nad ich wspólną nocą do porządku dziennego, że nie ma do niego żalu. Aż do dzisiaj. Zawsze nosił w portfelu prezerwatywę, czemu wtedy o tym nie pomyślał? Wiedział, że zachował się jak cham i prostak. Oliwia na to nie zasłużyła. Na swoje usprawiedliwienie miał tylko to, że był zaskoczony. Nie zamierzał uczestniczyć w wychowaniu dziecka, tym bardziej nie zamierzał się żenić.

Na odreagowanie postanowił pójść do jakiegoś klubu. Przy barze zamówił drinka i przyglądał się tańczącym osobom. Natrętne myśli nie pozwoliły mu jednak się odprężyć. Zniechęcony wrócił do mieszkania, które wynajmował razem z dwoma kolegami, zamknął się w swoim pokoju i położył na łóżku z rękami pod głową. Wiedział, że Oliwia nie zasłużyła na to, jak ją potraktował.

Zapach kruszonki [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz