Rozdział 38

30 3 0
                                    

Następnego dnia rano przyjechała Basia z Grzegorzem. Po zbadaniu Oliwii lekarz stwierdził anginę. Przepisał antybiotyk, a potem pojechał do apteki. Oliwia została z przyjaciółką. Opowiedziała przejętej Basi o wydarzeniach poprzedniego dnia. Skalska gotowała pożywny bulion i rozmyślała o tym, co przed chwilą usłyszała. Kiedy Grzegorz wrócił z wykupionymi lekami pojechali do domu. Oliwia zadzwoniła do swojej mamy z pytaniem czy mogłaby jeszcze trochę zająć się Kubą. Uspokojona, że synek ma się dobrze i nie nudzi się u babci położyła się do łóżka. Zasnęła od razu. Obudziła się dopiero rano. Z ciepłej pościeli poderwał ją dzwonek do drzwi. Pewna, że to mama przyjechała w odwiedziny otworzyła bez sprawdzenia kto za nimi stoi. To nie była Gabriela. Najpierw zobaczyła wielki bukiet kwiatów, a potem wygladającą zza niego głowę kuriera.
- Pani Oliwia? - zapytał młody chłopak
Potwierdziła. Wręczył jej wiązankę, poczekał aż pokwituje jej odbiór i poszedł. Oliwia weszła do mieszkania i zanurzyła nos w pachnących pąkach. Kiedy wstawiała kwiaty do wazonu znalazła liścik w granatowej kopercie. " Zdrowiej szybko". Nic więcej. Tylko Filip mógł wpaść na taki pomysł. Postawiła je obok łóżka w sypialni aby móc cieszyć nimi wzrok. Wzięła telefon i wystukała wiadomość.
Oliwia: Dziękuję. Kwiaty są piękne.
Leżąc w łóżku rozmyślała o ostatnich wydarzeniach. Nagłe pojawienie się Filipa obudziło w niej pragnienia i tęsknoty, które schowała głęboko. Obudziła się nadzieja, ale i złość. Na niego, za to jak ją potraktował, a potem wyjechał bez słowa. Na siebie była zła, że mimo zranienia nie mogła przestać o nim myśleć. W końcu zdecydowała co powinna zrobić.
Kiedy po kilku dniach poczuła się lepiej, odwiozła Kubusia do przedszkola a potem przez ośnieżone miasto pojechała na ulicę Poznańską. W chwili kiedy stanęła przed zamkniętą bramą zwątpiła czy nie powinna wrócić do domu. Odetchnęła jednak głęboko i podeszła do furtki. Zadzwoniła, ale odpowiedziała jej cisza. Nic nie wskazywało na to, że ktoś był w domu. Co prawda przed wjazdem do garażu stało pomarańczowe renault, ale to nie musiało nic znaczyć. Spojrzała w ciemne okna i wróciła do auta. "Widocznie tak miało być" - pomyślała i oparła głowę na kierownicy. Palcami zaczęła bezwiednie wybijać rytm piosenki, która ostatnio utkwiła jej w głowie. Pukanie w szybę kazało jej spojrzeć w bok.
- Oliwia? Co tu robisz?
Filip musiał wrócić z joggingu. Ubrany był w dres, sportowe buty, a na głowie miał cienką czapkę. Otworzył drzwi zielonego citroena i poczekał aż dziewczyna je zamknie. Poszedł przodem otwierając najpierw furtkę, a potem drzwi wejściowe.
- Poczekaj proszę, wezmę tylko szybki prysznic.
Nie zdejmując płaszcza usiadła na brzegu szarej sofy. Rozejrzała się po wnętrzu. Wszystko było tak, jak zapamietała. Filip wyszedł z łazienki ubrany w czarny, bawełniany dres. Ręcznikiem wycierał wilgotne włosy. Na ten widok Oliwia przełknęła głośno ślinę.
- Chcesz coś do picia? - zapytał
Podziękowała. Wstała i stanęła na wprost chłopaka.
- Filip. Mam prośbę. Nie mieszaj mi w głowie. Pojawiasz się nagle po kilku miesiącach od tego jak wyjechałeś bez słowa. Wprowadziłeś zamęt swoim powrotem. Pojawiasz się na wystawie, wysyłasz kwiaty.
Nie patrzyła na niego, nerwowo skubała pasek grubego, wełnianego płaszcza. Mężczyzna nieznacznie przysunął się w jej kierunku.
- Nie zapominaj, że najpierw znalazłem cię na ulicy i zawiozłem do domu.
Głos miał cichy i niski. Dłoń powędrowała na talię kobiety. Oliwii na ułamek sekundy zabrakło tchu, a zaraz potem oddech przyspieszył. Patrzyła w kasztanowe oczy i przestraszyła się tego, co w nich zobaczyła. Palce Filipa właśnie rozwiązywały pasek jej płaszcza i wsunęły się pod niego. Tym ruchem zmusił ją aby jeszcze bardziej się do niego zbliżyła.
- Nie rób tego - nie zdążyła dokończyć bo zamknął jej usta pocałunkiem.
Jeszcze próbowała się bronić, ale bezskutecznie. Płaszcz opadł na podłogę, a dłonie Filipa ujęły jej policzki. Nie miała siły walczyć. Stało się to, czego się obawiała. Najbardziej bała się tego, że nie będzie w stanie mu się oprzeć. Mimo zranienia, pragnienie było silniejsze. Zatraciła się w tej nowej bliskości. Poczuła jak Filip bierze ją na ręce i niesie do sypialni.
Oddawali się sobie w sposób gwałtowny, jakby chcieli pozbyć się nagromadzonego przez miesiące rozłąki napięcia.
- Nie chciałam żebyś wyjeżdżał.
Leżeli zwróceni do siebie. On ją obejmował, a ona przeczesywała palcami jego włosy.
- Zabolały mnie twoje słowa, ale nie aż tak bardzo.
- Zrozumiałem to kiedy siedziałem już w samolocie do Szkocji.
Oliwia przygryzła dolną wargę. Filip podniósł jej dłoń do ust i pocalował opuszki palców.
- Swoim powrotem strasznie namieszałeś - mówiła cicho - nie chcę się bać, że znowu coś się wydarzy, a ty spakujesz się i wyjedziesz.
Ostatni raz pocałowała go w usta, wstała, ubrała się i zanim zdążył zareagować pojechała do domu.

Zapach kruszonki [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz