Rozdział 28

26 3 0
                                    

Kuba obudził się pierwszy. Zdezorientowany zawołał mamę. Oliwia natychmiast pobiegła do synka. Pomogła mu się ubrać, a potem prowadząc za rączkę sprowadziła na dół. Spojrzała na wiszący w salonie Filipa zegar. Było wcześnie, ale słońce już stało wysoko. Rozsunęła drzwi na taras i pozwoliła synkowi pobawić się na podwórku piłką. Z kubkiem kawy usiadła na chwilę na schodach i patrzyła jak szczęśliwy chłopczyk biega po trawie. W jej głowie pojawił się koktajl różnych myśli. Odstawiła kubek, włosy spięła na czubku głowy i ruszyła do kuchni. W końcu obiecała upiec chałkę. Wszystkie czynności wykonywała automatycznie. Dokładnie wiedziała ile czego i w jakiej kolejności dosypać aby ciasto wyszło cudownie puszyste i maślane. Kiedy zgrabny warkocz rósł w foremce zabrała się za przygotowanie kruszonki. Do miseczki włożyła odpowiednią ilość masła, cukru i mąki. Patrząc co robi Kuba opuszkami palców wyrabiała słodką posypkę.

- Wyspałaś się? – usłyszała za sobą głos, a potem poczuła na talii dłonie i szorstki zarost na swoim policzku

Odwróciła głowę i spojrzała w błyszczące, brązowe oczy Filipa.

- Wyspałam. Nawet bardzo.

Mężczyzna podszedł do ekspresu i nalał sobie kawy do kubka. Przez chwilę pił w milczeniu patrząc na stojącą obok kobietę. Podobał mu się ten widok. Wiedział, że dla Oliwii na pewno to za wcześnie, postanowił jednak zrobić wszystko aby ona i Kuba przyjeżdżali do niego jak najczęściej. Za jakiś czas zaproponuje żeby się do niego wprowadzili. Musi tylko być cierpliwy, Oliwia musi uwierzyć, że z jego strony uczucie jest prawdziwe i mocne. Wstawił pusty kubek do zmywarki i wyszedł na podwórko. Od razu podbiegł do niego Kuba i rzucił mu piłkę. Śmiejąc się zaczęli rozgrywać krótki mecz.

Oliwia wstawiła pieczywo do nagrzanego piekarnika i siedząc na tarasowych schodkach patrzyła na swoich, chyba mogła tak powiedzieć, mężczyzn. Dziwiło ją jak łatwo Filip zdobył zaufanie i sympatię jej synka. Ze zdumieniem obserwowała jak naturalnie Filip zachowywał się w obecności małego chłopca. Z tego co wiedziała, Jaworski był jedynakiem, a jednak z łatwością nawiązał kontakt z trzylatkiem. Poczuła, że zaczyna się rozluźniać. Postanowiła dać sobie i Filipowi szansę i zawalczyć o wspólne szczęście.

Z kuchni dobiegł odgłos piekarnika świadczący o tym, że ciasto jest gotowe. Ostrożnie wyjęła foremkę na blat, a po chwili wyłożyła wypiek na deskę do krojenia. Razem z kostką masła wyniosła wszystko na taras. Przyniosła dzbanek z herbatą, talerzyki i kubki. Cała trójką usiedli ciesząc się wspólnym, ciepłym porankiem.

Filip sprzątał po śniadaniu. Kuba z niespożytą energią biegał dokoła domu, a Oliwia usiadła ze szkicownikiem w ręku. Trzymająca ołówek ręka sama zaczęła się poruszać kreśląc delikatne, ale zdecydowane kreski. Po niedługiej chwili na papierze pojawiła się twarz mężczyzny. Dobrze jej znana twarz. Na koniec dodała swój znak rozpoznawczy, coś bardzo jej bliskiego. W tle dorysowała anielskie skrzydła.

- Przystojniak – nie zauważyła kiedy Filip usiadł obok

- Tak myślisz? – zapytała nie podnosząc wzroku znad kartki

- Yhym. A te skrzydła? To twój anioł stróż?

Dziewczyna roześmiała się. W tym pytaniu było coś z prawdy. Można powiedzieć, że Filip w jakimś sensie był jej aniołem stróżem. Podpisała się w rogu portretu i podała go mężczyźnie.

- Proszę. To dla ciebie.

- Dziękuję. Jutro kupię ramkę i powieszę go na ścianie.

Zdecydowali, że Oliwia i Kuba wrócą do domu po obiedzie. Przedtem poszli na spacer do lasu. Filip już się nie krępował i pewnie splótł swoje palce z palcami Oliwii. Kubuś szedł przodem co jakiś czas zatrzymując się aby popatrzeć na budujące mrowisko mrówki. Kiedy zobaczył złączone dłonie dorosłych stanął między nimi, każdego z nich chwycił za rękę i szli tak we trójkę. Chłopiec podskakiwał radośnie idąc w środku. Oliwia uśmiechała się delikatnie pogrążona w myślach, a Filip poczuł, że jest w tym miejscu, w którym chciał i powinien być.

Kiedy wrócili zmęczony chłopiec zasnął, a dorośli zabrali się do szykowania obiadu. Doskonale uzupełniali się w kuchni. Cicho grało radio, Filip smażąc kurczaka nucił piosenkę. Oliwia obrała ziemniaki i włączyła płytę pod garnkiem. Odruchowo przytuliła się do pleców mężczyzny.

- Dziękuję. To był bardzo miły weekend.

- Wiesz, że tak może być częściej? – odpowiedział spokojnym głosem, pewien swoich słów, nie przerywając mieszania mięsa na patelni.

Nie odpowiedziała tylko mocniej przylgnęła do ciepłego ciała. Ogarnął ją spokój, którego tak potrzebowała. Filip zdał sobie sprawę, że jest coraz bliżej zdobycia serca tej kobiety. Wiedział, że kiedy ona i Kuba pojadą do siebie jego dom znowu zaleje pustka i cisza. Westchnął co nie pozostało nie zauważone przez Oliwię.

- Coś się stało? – przerwała na chwilę krojenie ogórka

- Po prostu już mi was brakuje. 

Zapach kruszonki [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz