Rozdział 2

35 2 0
                                    

- Jak poszło? – zapytała Basia Skalska kiedy tylko Oliwia otworzyła drzwi kawalerki

- Chujowo – odparła krótko i zwięźle rozsupłując zbyt mocno zawiązany szalik

Basia przyjrzała się przyjaciółce i poszła do niewielkiego aneksu kuchennego żeby zrobić im herbatę. W tym czasie Oliwia odwiesiła kurtkę, umyła ręce i chuchając w dłonie usiadła na sofie w pokoju pełniącym jednocześnie rolę sypialni i salonu. Podwinęła kolana pod brodę i objęła je ramionami. Po chwili stanął przed nią parujący kubek z herbatą z cytryną i miodem.

- Powiedz teraz jak to się stało - Basia postawiła talerz z ciasteczkami i usiadła obok

- Nie ma dużo do opowiadania. Byłam smutna po śmierci babci, on mnie pocieszał i jakoś tak samo wyszło.

- Raczej weszło – bąknęła Basia cicho

- Słyszałam – zaśmiała się Oliwia mimo, że nie było jej do śmiechu i dała przyjaciółce kuksańca w bok

- Rafał zawsze był arogantem – odezwała się Skalska gryząc herbatnik – jednak czegoś takiego nawet po nim się nie spodziewałam.

Oliwia się zamyśliła. Śmierć ukochanej babci, która właściwie ją wychowywała, całkowicie ją rozbiła. Wróciła do Szczecina po pogrzebie i nie potrafiła sobie znaleźć miejsca. Potrzebowała czyjegoś towarzystwa. Rafał jakoś sam się nawinął dzwoniąc z pytaniem jak się czuje i czy czegoś nie potrzebuje. Spośród niewielu znajomych on jeden wiedział jak ważna babcia była w życiu Oliwii. Przyjechał z butelką wina. Od słowa, do słowa. Od jednej łzy do kolejnej robiło się intymniej. Nie pamiętała już kto zrobił pierwszy krok. Nie myślała wtedy o konsekwencjach. Następnego dnia nie żałowała niczego, co zaszło i gładko przeszła nad tym do porządku dziennego. Trzy tygodnie temu zaczęła coś podejrzewać. Nagle nabrała ochoty na ketchup. Nigdy nie lubiła tego dodatku, wolała musztardę, a majonez ubóstwiała w każdej postaci. Tym razem sos pomidorowy zaczęła dodawać do wszystkiego tworząc wymyślne kombinacje. Niesiona potrzebą sprawdzenia swoich podejrzeń w pobliskiej drogerii kupiła kilka testów ciążowych. Wynik każdego był taki sam. Dwie wyraźne kreski świadczyły o tym, że w jej brzuchu zaczęło rozwijać się nowe życie.

Mimo artystycznej duszy i pozornego oderwania od rzeczywistości Oliwia miała twardy charakter. Weszła w fazę planowania przyszłości. Nie chciała się wiązać z Rafałem, byli z dwóch różnych światów. Zamierzała mu powiedzieć rzecz jasna, to nie podlegało dyskusji. Nie spodziewała się jednak z jego strony tak obcesowej reakcji. Liczyła na więcej empatii. W tej sytuacji zdecydowała, że musi podjąć kroki aby ułożyć sobie nową rzeczywistość, w jakiej się znalazła. Maluszek nie był niczemu winien. Oliwia zdecydowała, że urodzi dziecko i da mu tyle miłości, ile tylko będzie w stanie. Do zakończenia studiów zostały jej dwa lata. Najwyżej obronę tytułu przesunie trochę w czasie. Od początku nauki na Akademii Sztuki pracowała jako ilustratorka książek dla dzieci. Teraz wydało jej się to bardzo znamienne. Ponadto jedna ze szczecińskich galerii sztuki regularnie zamawiała u niej grafiki. Specjalnością Oliwii były anioły. W każdej, możliwej, postaci. Uwielbiała tych skrzydlatych bohaterów. O swoją przyszłość się nie bała. W najgorszym wypadku poprosi o pomoc ojca. Nawet nie myślała o powrocie do Kołobrzegu. Odwiedzała dziadka i rodziców, którzy założyli nowe rodziny. Nigdy jednak nie planowała powrotu tam na stałe. W Szczecinie najbardziej brakowało jej dziadka i Basi. 

Zapach kruszonki [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz