Rozdział 4

27 3 0
                                    

- Pani Oliwio, za jakieś dwa miesiące proszę powtórzyć badanie – sympatyczna starsza lekarka podała wypis i książeczkę zdrowia dziecka.

- Czy to coś poważnego pani doktor? – Oliwia czuła jak zaczyna tracić kontrolę, takich komplikacji jej plan nie przewidywał

- W tej chwili ciężko powiedzieć. Może po prostu przewody słuchowe są zatkane, kiedy mazie płodowe odblokują należy powtórzyć badania.

Lekarka przesunęła w stronę dziewczyny odręcznie zapisaną kartkę.

- Proszę, tutaj jest adres i telefon specjalistycznego ośrodka. Proszę tam pojechać, oni znają się na swojej robocie.

Oliwia podziękowała, schowała dokumenty do torebki i wyszła na korytarz, gdzie z maleństwem w wózeczku czekała Basia. Młoda mama była wdzięczna przyjaciółce, że została z nią do końca. Kiedy zaczęła się akcja porodowa pojechała z nią do szpitala, czekała do końca, dopóki mały nie pojawił się na świecie. Oliwia śmiała się, że Basia chce dostać tytuł cioci roku, ale w głębi serca była przyjaciółce bardzo wdzięczna.

Kuba okazał się niekłopotliwym noworodkiem. Budził się tylko na jedzenie albo kiedy ciężar w pieluszce był nieznośny. Dużo spał, ładnie jadł. Oliwia ze zdumieniem odkryła jak łatwo odnalazła się w roli mamy. Kubuś stał się jej całym światem. Jedynie czekające go za jakiś czas kolejne badanie słuchu nie pozwalało jej w pełni cieszyć się macierzyństwem. Basia jeszcze kilka razy próbowała namówić ją na kontakt z ojcem dziecka, ale Oliwia stanowczo zabroniła jej więcej poruszać tego tematu. Postanowiła, że sama zajmie się synkiem, była pewna, że miłości wystarczy jej za dwoje rodziców.

Basia została w Szczecinie jeszcze kilka dni, potem musiała wracać do Kołobrzegu na uczelnię, gdzie zaczynała sesję egzaminacyjną. Do Szczecina przyjechała mama Oliwii.

Gabriela Borkowska-Kozłowska nie wiedziała jak ma przełamać niewidzialną barierę jaką nieświadomie przez lata zbudowały z córką. Kiedy małżeństwo Kozłowskich zaczęło się rozpadać Oliwia wyprowadziła się do dziadków, rodziców Gabrieli. U nich znalazła spokój i miłość, jakiej potrzebowała. Ku rozczarowaniu matki Oliwia lepszy kontakt miała z ojcem. Kiedy ten założył nową rodzinę, z którą zamieszkał w Zieleniewie, córka była tam częstszym gościem niż w kołobrzeskim apartamencie matki. Gabriela również próbowała przekonać Oliwię do powrotu do domu, ale ona była nieugięta.

Mały Kuba od razu podbił serce babci. Przybierał na wadze, zaczął się uśmiechać bezzębnym uśmiechem. Właściwie nie płakał. Gabriela została z córką kilka tygodni. Przez ten czas raczej się mijały. Nie wiedziały jak przełamać dzielące je lody. Atmosfera była sztywna, choć Oliwia była wdzięczna matce za chęć pomocy. Żadna nie zrobiła pierwszego kroku. W końcu Gabriela wyjechała prosząc córkę, że gdyby coś się działo ma dzwonić. Oliwia obiecała choć obie wiedziały, że młoda Kozłowska prędzej zadzwoni do ojca lub dziadka niż do matki. Kiedy została znowu sama Oliwia odetchnęła.

Czasem kiedy szła na spacer z synkiem umawiała się ze znajomymi z uczelni. Za każdym razem jednak rozglądała się nerwowo, czy z jakiegoś zaułka nie wyjdzie Rafał. Bała się tego momentu choć wiedziała, że ich spotkanie prędzej czy później będzie musiało nastąpić. Oliwia jednak nie była jeszcze gotowa na spotkanie z Burzyńskim. Nie miała pojęcia co mogłaby mu wtedy powiedzieć. Skupiła się na wspieraniu rozwoju synka i raczej unikała wycieczek do centrum miasta.

Wieczorem, kiedy Kuba zasnął przeglądała kalendarz. Nie tylko zapisywała ważne terminy, ale w grubym notatniku szkicowała anioły. Potem przenosiła rysunki na płótno lub do programu graficznego. To były jej chwile wytchnienia. Przejrzała kilka stron do przodu. 15 lipca – dzień, kiedy okaże się czy jej malutki synek jest zdrowy. Bała się myśleć, że mogłoby być inaczej. 

Zapach kruszonki [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz