Od czasu niedzielnej wycieczki częściej spotykali się we troje. Chodzili na place zabaw, na lody albo gofry. Filip czuł, że mały Kuba coraz śmielej zachowuje się w jego towarzystwie. Zauważył też zmianę w Oliwii. Dotąd była ostrożna w okazywaniu uczuć, a teraz sama niby przypadkiem dotknęła jego ręki, cmoknęła w policzek albo, na ułamek sekundy, objęła ramionami. Tą jej większą, na niego, otwartość przyjmował jako dobrą monetę.
- Nie myślałaś żeby zrobić badania genetyczne i sprawdzić skąd wnika wada Kuby? – zapytał któregoś dnia kiedy przyjechał pod Centrum Słuchu, gdzie Kuba miał zajęcia z logopedą.
Potem mieli pójść razem do kina. Umówili się więc z Oliwią, że Filip po nich przyjedzie i na film pójdą we trójkę.
- Kiedyś tak – odpowiedziała – ale z drugiej strony po co?
- Wiedziałabyś czy to genetyka czy wada wrodzona albo jeszcze coś innego.
Filip nie tylko rozmawiał ze swoją mamą, przeczytał też wiele publikacji, o wadach słuchu u dzieci, w Internecie.
- A jeśli genetyka to co? Kocham Kubusia takiego jaki jest. Ładnie ćwiczy, mowa się rozwija. Czego mam chcieć więcej? A poza tym jeśli by się okazało, że to ze strony Rafała dostał wadliwy gen co miałabym zrobić?
Nie mogła nie zauważyć jak Filip spina się na dźwięk imienia kolegi, a po jego twarzy przebiega nieokreślony grymas. Uśmiechnęła się pod nosem.
- Dobrze jest, jak jest – dodała i szturchnęła chłopaka ramieniem
Filip rozluźnił się i również uśmiechnął. Oliwia spojrzała na zegarek, wstała z ławki i weszła do budynku aby odebrać synka z zajęć. Na widok Filipa mały rozpromienił się.
- Fip! – krzyknął i podbiegł do chłopaka
- Cześć zuchu! – Filip ukląkł i przybił z chłopcem piątkę
Ostatnio zauważył, że widok tego jasnowłosego chłopczyka powoduje, że zalewa go jakaś, nieznana mu dotąd, fala czułości. Mógł nie lubić Rafała, mógł nie rozumieć jak można nie zainteresować się dziewczyną, która urodzi jego dziecko, a potem nie zapytać nawet o malucha. Gdzieś w głębi serca mógł mieć żal do Oliwii, że kilka lat temu dała mu się omamić. Kuba nie był niczemu winien. Zasługiwał na wszystko, co najlepsze. I Filip zamierzał zrobić wszystko aby na twarzy tego dziecka uśmiech gościł jak najczęściej.
W kasie biletowej kupił bilety, a w tym czasie Oliwia kupiła popcorn, colę i wodę na Kuby.
- Jaka piękna rodzina.
Czekając na film usiedli na wygodnych pufach. Przechodząca obok kobieta posłała im szeroki uśmiech. Filip zauważył, że Oliwia otwiera usta aby coś powiedzieć, pewnie zaprzeczyć, ale powstrzymał ją delikatnie ściskając jej nadgarstek. Ostatni raz, film rysunkowy w kinie, Filip oglądał z rodzicami kilkanaście lat temu. Teraz był w innym miejscu, w innej sytuacji. Ze zdumieniem zauważył ile radości dał mu seans spędzony w towarzystwie dziewczyny, w której był szaleńczo zakochany i małego chłopca.
Jaworski odwiózł ich pod blok. Kuba zasnął ledwie ruszyli spod kina. Filip zatrzymał samochód pod blokiem, wysiadł i oparł się o maskę. Oliwia również wysiadła, ale zanim zdążyła wypiąć dziecko z fotelika, mężczyzna wyciągnął ręce i pochwycił jej dłonie. Stali tak chwilę patrząc na siebie.
- Liwka – zaczął cicho Filip – czy to, co się dzieje, co jest między nami...myślisz, że można powiedzieć, że jesteśmy ze sobą?
Oczy Oliwii rozszerzyły się, a na policzki wypłynął rumieniec. Spotykali się od niedawna. Kochali się kilka razy niesieni pożądaniem, którego nie próbowali okiełznać. Nigdy jednak nie nazwali wprost tego, co jest między nimi.
- A chciałbyś? – spytała cicho
Filip przyciągnął ją bliżej siebie. Mogła usłyszeć jak szybko bije mu serce, a oddech przyspiesza.
- Bardzo – wyszeptał z ustami przy jej skroni
- Ja też. – odpowiedziała również szeptem
Trwali tak jeszcze chwilę, czując ulgę z wyznania jakie właśnie padło. Nie wiedzieli, że z okna obserwuje ich Henryk Borkowski i uśmiecha się szeroko na widok w końcu szczęśliwej wnuczki.
- Filip – Oliwia odsunęła się od chłopaka, jednak wciąż trzymała go za ręce – to dzieje się tak szybko, zupełnie zapomniałam. Przepraszam.
- Powiesz mi za co mnie przepraszasz?
- Za tydzień są urodziny Kubusia. Może chciałbyś przyjść na kawałek tortu? Będę tylko ja, dziadek i Basia. No i ty.
- Oczywiście, że przyjdę!
Uradowana Oliwia chciała cmoknąć go w policzek, zdążył przekręcić głowę i ich usta spotkały się na moment. Dziewczyna pierwsza się oderwała. Wiedziała, że w pocałunkach z tym mężczyzną mogła się zatracić na długie minuty. Przy nim łatwo było się zapomnieć.
Wyjęła małego z fotelika i weszła do klatki. Filip stał jeszcze chwilę oparty o samochód, po czym z szerokim uśmiechem, czując jak rozpiera go energia pojechał do domu.
CZYTASZ
Zapach kruszonki [ZAKOŃCZONA]
ChickLitOliwia pragnie zostać malarką. Z rodzinnego Kołobrzegu wyjeżdża na studia do innego miasta. Niestety, przewrotny los ma dla niej inny plan. Jak młoda dziewczyna odnajdzie się w nowej rzeczywistości? Czy dla miłości porzuci marzenia o podbiciu gale...