Rozdział 14

28 2 0
                                    

Do pracy Oliwia weszła zasępiona. Mina przyjaciółki od razu zwróciła uwagę Basi. Podała jej kubek parującej kawy, kazała usiąść, a potem spojrzała wyczekująco.

- Mów, co się dzieje.

Oliwia pokręciła głową, upiła łyk napoju krawędź kubka trzymała tuż przy ustach jakby chciała się nim zasłonić. Odstawiła naczynie na stolik i już chciała wstać kiedy Basia chwyciła ją za ramię i tym gestem nakazała ponownie usiąść.

- Po co pytasz? Przecież też to dostałaś – burknęła Oliwia

- A ty ciągle o tym? – niedowierzała Basia – Oliwka, daj spokój. Będzie fajnie. Rozerwiesz się. Potańczymy, zjemy coś dobrego.

Oliwia nic nie powiedziała. Kiedy kilka dni temu wyjęła ze skrzynki list z pieczątką dawnego liceum nie otworzyła koperty od razu. Domyślała się co jest w środku. Dziadek wspominał, że w tym roku ma się odbyć jubileusz 50-lecia szkoły i planowana jest z tej okazji niemała uroczystość. Oliwia zastanawiała się czy ma ochotę brać w tym wydarzeniu udział. Nie była przekonana czy chce oglądać twarze dawnych kolegów i nauczycieli. Nie miała złych wspomnień, czasy szkolne wspominała raczej dobrze. Bała się jednak przyznać sama przed sobą, że tak naprawdę obawia się spotkania tylko z jedną osobą. Nie wiedziała gdzie teraz jest Rafał Burzyński, ale na ile go znała nie omijał żadnej możliwości do zabawy.

- Myślisz, że przyjedzie? Boisz się tego? – Basia bezbłędnie odczytała myśli koleżanki

Oliwia nie musiała odpowiadać. Jej mina zrobiła to za nią. Basia podeszła i ją przytuliła.

- Oliwka, nie możesz się chować. Pójdziemy tam i będziemy się dobrze bawić. Będę obok, w razie czego po prostu wyjdziemy.

Kozłowska wiedziała, że opór nie ma sensu. Niedługo potem ubrana w czarny kombinezon, z włosami spiętymi w gruby warkocz wkroczyła do szkolnej auli. Szła pod ramię z dziadkiem, z którego drugiej strony szła uśmiechnięta Basia.

- Panie dyrektorze, proszę pamiętać, że obiecał mi pan taniec – zaśmiała się kiedy Borkowski podprowadził je stolika.

Dawny dyrektor potwierdził uśmiechem, skinął głową i oddalił się w kierunku stołu zajmowanego przez dawną i obecną kadrę nauczycielską. Basia usiadła obok Oliwii ze zrozumieniem przyjmując dlaczego ta wybrała takie miejsca aby mieć dobry widok na drzwi wejściowe. Z bocznej, mniejszej sali gimnastycznej, uszu dobiegała muzyka z didżejskiej konsolety. Oliwia siedziała spięta. Niby rozmawiała z kolegami, wymieniła kilka zdań z jednym czy drugim nauczycielem, ale jej ciało zdradzało jak bardzo jest zdenerwowana. Nie uszło to uwadze Filipa Jaworskiego. Przyszedł tuż przed rozpoczęciem uroczystości. Zajął jedno z jeszcze dwóch wolnych miejsc przy stole, skinął głową Oliwii i Basi. Słuchając przemówień, spod zmrużonych powiek widział jak Oliwia wpatruje się w otwarte drzwi auli. Patrzył na nią nie tylko dlatego, że kolejny raz zrobiła na nim wrażenie. Bił od niej jakiś strach. Filip najchętniej wziąłby ją za rękę i wyprowadził na zewnątrz, miał bowiem wrażenie, że dziewczyna może zemdleć. Nic jednak nie zrobił. Tylko patrzył. Kilka chwil później Oliwia się odprężyła i pogrążyła w swobodniejszej rozmowie, jej wesoły śmiech dźwięczał w uszach. Kelnerzy roznosili główne dania. Filip rozlewał wino do kieliszków kiedy zauważył jak Oliwia zamiera ze swoim szkłem w dłoni. Podążył za jej wzrokiem. W szerokim przejściu stał Rafal Burzyński i rozglądał się dookoła. Jakby czegoś lub kogoś szukał. W końcu jego wzrok złączył się ze wzrokiem dziewczyny, podszedł do ich stolika i zajął ostatnie wolne miejsce. Dla rozluźnienia rzucił jakimś żartem, na pozór swobodnie zaczął zagadywać siedzącą obok Izę. Filip cały czas obserwował Oliwę. Grzebała widelcem w talerzu. Wzrok utkwiła w potrawie. Wyraźnie się spięła.

Chwilę później didżej zaczął zabawę. Rafał poprosił do tańca najpierw Izę, potem na Basię. Kiedy podszedł do Oliwii nie od razu wstała. Jakby z ociąganiem podniosła się z krzesła i poszła za mężczyzną. Jaworski stracił ich z oczu, ale ukradkiem zerkał na zegarek. Piosenka zmieniła się kolejny raz. Wstał i zajrzał do salki tanecznej. Nie zobaczył tu jednak ciemnoróżowego warkocza. Postanowił wyjść na zewnątrz i odetchnąć świeżym powietrzem. Usiadł na murku okalającym budynek szkoły i wtedy usłyszał podniesione głosy kobiety i mężczyzny.

- Czego ty chcesz? Odpieprz się ode mnie i zostaw w spokoju.

- Chcę go odzyskać.

- Odzyskać?! Ty siebie słyszysz?! Jesteś idiotą. Jak można chcieć odzyskać coś, czego nigdy się nie miało?

Filip rozpoznał głos Oliwii. Chyba nigdy nie słyszał jej takiej wzburzonej.

- Oliwka.. – głos Rafała przybrał błagalne nuty

- Spierdalaj!

Oliwia odwróciła się gwałtownie i wpadła na Filipa, który właśnie podszedł.

- Potrzebujesz pomocy? – zapytał przyjacielskim gestem obejmując ją ramieniem

- Nie. Rafał już idzie - Oliwia posłała Burzyńskiemu wściekłe spojrzenie

Po tych słowach minęła obu mężczyzn  i ruszyła przed siebie. Po krótkiej chwili dogonił ją Filip.

- Czego on od ciebie chciał?

Dziewczyna nic nie powiedziała. Wzięła go za rękę i pociągnęła za sobą.

- Chodź na piwo.

Nie puszczała jego dłoni kiedy mijali rondo i wzdłuż ulicy Jedności Narodowej zbliżali się do plaży zachodniej. Znaleźli wolny stolik w pubie nieopodal parku. Filip zamówił piwo pszeniczne dla siebie, dla swojej towarzyszki z imbirowym sokiem. Czekał aż zacznie mówić. Obracała szklankę z piwem w dłoniach, patrzyła na pianę, która utworzyła się na powierzchni.

- Pytałeś czego chciał Rafał – bardziej stwierdziła niż pytała

Jaworski skinął głową.

- Chciał zobaczyć się z synem – Oliwia patrzyła prosto w oczy kolegi

Filip milczał chwilę.

- Z synem? Czekaj... To znaczy, że...

- To znaczy, że Kuba jest synem Rafała.

W jej głosie dało się słyszeć jakieś załamanie, w oczach błysnęły łzy. Szybko się jednak opanowała. Wytarła oczy, wydmuchała nos. Tymczasem w głowie mężczyzny kawałki układanki zaczęły wskakiwać na swoje miejsca. Dotarło do niego dlaczego Oliwia była taka zdenerwowana. Dlaczego tyle lat milczała i ciężko było znaleźć jakieś informacje co u niej słychać. Dopili w milczeniu. Również w ciszy minęła im droga pod blok Oliwii. Filip upadł się, że ją odprowadzi i zrobił to nie zważając na jej protesty. Poczekał aż wejdzie do bramy, a potem zamówił taksówkę i pojechał do domu. Kiedy weszła do mieszkania Oliwia rzuciła się na łóżko w swoim pokoju i pierwszy raz od dawna wybuchła głośnym płaczem. 

Zapach kruszonki [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz