Rozdział 13

25 2 0
                                    

W ciągu kolejnych kilkunastu dni Oliwia i Basia z pomocą Mateusza Kozłowskiego odnawiały lokal i przystosowywały go na użytek przyszłej galerii i kawiarni. Ojciec z przyjemnością patrzył jak jego córka odżyła, jak znowu zaczyna snuć plany na przyszłość. Ściany niewielkiego wnętrza zostały pomalowane na biało i niebiesko, a kiedy wyschły Oliwia namalowała na nich postacie aniołów. Między malowidłami zawisły stworzone przez nią grafiki i obrazy.

Na zapleczu, w kuchni wyposażonej w trzy nowoczesne piekarniki, na honorowym miejscu zawisł, oprawiony w ramkę, przepis na ciasto drożdżowe. Receptura zapisana pięknym, ozdobnym, pismem Marii Borkowskiej była niezwykle ważny dla Oliwii i jej przyjaciółki. Ciasto wyrabiane według instrukcji babci zawsze się udawało, pięknie rosło, nigdy nie opadało i było niesamowicie puszyste. Kruszonka natomiast miała maślano-słodki smak. Całość rozpływała się w ustach.

Mateusz Kozłowski, wielbiciel kawy, zakupił profesjonalny ekspres i z cierpliwością uczył młode przedsiębiorczynie jego obsługi. Obowiązkowe kontrole przeszły bez większych uwag i obecnie z podekscytowaniem planowały dzień otwarcia. Na promocję zaplanowały upieczenie kruchych ciasteczek, na których odcisnęłyby stempel z wizerunkiem anioła i nazwą galerii. Basia zamówiła wykonanie takiego stempla specjalnie na tą okazję. Dzień wcześniej zagniotły kruche ciasto i odstawiły na noc do lodówki aby dostatecznie skruszało i się schłodziło. Rano, Oliwia wcześniej niż zwykle zaprowadziła Kubę do przedszkola. Dziadek oponował twierdząc, że nie ma potrzeby szybszego budzenia chłopca skoro on jest w domu i może go zaprowadzić. Wnuczka jednak stanowczo odmówiła twierdząc, że razem z synkiem muszą nauczyć się funkcjonować w rzeczywistości kiedy rodzic pracuje, a dziecko spędza czas w przedszkolu. Henryk Borkowski nie mógł z tym dyskutować. Oliwia miała rację, musiała odzyskać kontrolę nad swoim życiem.

Niespodziewanie dla samej siebie Oliwia zauważyła, że plan jaki zaczął się realizować dodał jej energii, wywołał uśmiech na twarzy. Poczuła, że nawet dla Kuby ma więcej cierpliwości.

Przypływu energii dodawało Oliwii zbliżające się lato. Ponadto Kuba zaczął robić wyraźne postępy, a wraz z rozwojem jego mowy miał większą pewność siebie i mimo wciąż noszonych aparatów lepiej odnajdywał się wśród rówieśników. Jako dla matki to było dla niej najważniejsze.

Kiedy przed dziewiątą raną dotarła do galerii przed otwartymi drzwiami, na specjalnych stojakach, tańczyły przy podmuchach lekkiego wiatru, biało-niebieskie balony. W środku roznosił się zapach pieczonych ciasteczek i świeżo mielonej kawy. Z szerokim uśmiechem wciągnęła przenikające się aromaty. Szybko przewiązała w pasie pastelowo-niebieski fartuszek i zabrała się za wycinanie ciastek. Pierwszy dzień okazał się prawdziwym sukcesem. Nie tylko rozdały wszystkie ciasteczka, ale wiele osób skusiło się na zakup drożdżowych wypieków. Kilkoro turystów kupiło anielskie grafiki. Dziewczyny przyjęły to za dobrą passę.

Sprzątając tuż przed zamknięciem lokalu Oliwia wyszła na chwilę na ulicę. Wciąż było ciepło, świeciło słońce. Po drugiej stronie dostrzegła Filipa Jaworskiego szedł chodnikiem z kolegą. Nie widział jej. Odprowadziła wzrokiem mężczyzn dopóki nie skręcili w boczną uliczkę i usiedli w ogródku piwnym pod dużym parasolem. Westchnęła. Nie mówiła tego głośno, ale jej myśli coraz częściej wędrowały w stronę kolegi z dawnej klasy. Wiedziała jednak, że nie może, że nie powinna robić sobie żadnych nadziei. Może poza nadzieją na odnowienie znajomości. 

Zapach kruszonki [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz