Rozdział 43

60 3 3
                                    

W sobotę od rana świeciło słońce. Oliwia wstała w dobrym nastroju i czuła się dużo lepiej niż poprzedniego dnia. Filip zmusił ją aby została w łóżku i dłużej pospała. Sam pojechał do galerii przekazać kurierowi tort i pudełko z kwiatami do jego dekoracji. Kiedy wrócił do mieszkania Oliwia już siedziała w kuchni z kubkiem kawy. Widząc jej dobry nastrój mocno ją przytulił i również nalał sobie aromatycznego napoju. Ucieszył się, że dziewczyna nie jest już taka blada.
Uroczystość miała odbyć się w Stanicy Morskiej w Dźwirzynie. Młodym bardzo spodobało się jej malownicze położenie i możliwość zorganizowania niewielkiego wesela. Zarezerwowali więc termin w restauracji i kilka pokoi dla przyjezdnych gości. Pozostałych, po weselu, miał rozwozić wynajęty bus. Drewniany pomost został pięknie przystrojony kwiatami i białymi balonami. Ustawiono na nim stół dla urzędnika, krzesła dla nowożeńców i świadków, pozostali mieli oglądać zaślubiny z nieco większej odległości.
- Kiedy my będziemy brać ślub też zamówię taką pogodę - powiedział Filip do Oliwii kiedy szli zająć miejsca dla świadków zaślubin.
Dziewczyna spojrzała z uśmiechem, ale w żaden sposób nie skomentowała jego słów. Basia wyglądała pięknie. We włosach miała wplecione kwiaty, a na sobie długą, prostą sunienkę z górą z delikatnej koronki. Grzegorz wybrał jasnobrązowy garnitur. Pasowali do siebie. Od razu sprawiali wrażenie, że są ze sobą bardzo szczęśliwi.
Kiedy przysięgi zostały wypowiedziane, obrączki założone, a dokumenty podpisane przyszedł czas na wesele. Goście zostali zaproszeni na obiad, do którego cicho przygrywała wynajęta orkiestra. Nie było tradycyjnego, pierwszego tańca. Po posiłku para młoda zaprosiła wszystkich do zabawy.
Wesele trwało w najlepsze. Na zewnątrz zrobiło się ciemno i zapalono, ustawione wzdłuż pomostów, lampiony. Oliwia poczuła, że dłużej nie wytrzyma. Wzięła Filipa za rękę i poprowadziła nad wodę. Stanęli na końcu drewnianej kładki otoczeni szumiącym tatarakiem, rechotem żab i światłem latarenek. Stali twarzami zwróconymi do siebie trzymając się za ręce.
- Chcesz mi coś powiedzieć? - Filip pierwszy przerwał panującą dookoła ciszę
Oliwia przełknęła ślinę i kiwnęła głową. Jej włosy mieniły się w świetle rzucanym przez świece.
- Może to nie jest najlepszy moment - zaczęła - ale niedługo zostaniemy rodzicami.
Skończyła i zamilkła patrząc jaką reakcję jej słowa zrobią na Filipie. Oczy mężczyzny zrobiły się szerokie z niedowierzania. Następnie bez słowa wpił się w usta ukochanej. Stali tak spojeni, nie odrywając się od siebie.
- Hej gołąbeczki - dobiegł do nich głos Rafała Burzyńskiego - wiem, że odkąd na dobre się zeszliście nie możecie się od siebie oderwać, ale robimy wspólne zdjęcie. Chodźcie.
Filip splótł palce z palcami swojej dziewczyny i poszli za przyjacielem. Przed wejściem do restauracji Rafał odwrócił się i spojrzał na przyjaciół.
- Dziwne macie miny. Coś się stało? - zapytał widząc ich ukradkowe uśmiechy
Oliwia i Filip spojrzeli na siebie.
- Powiemy ci, ale nikomu nie mów, to na razie tajemnica. Oliwia i ja spodziewamy się dziecka.
Rafał zamarł, a zaraz potem uśmiechnął się szeroko. Podszedł do stojącej przed nim dwójki i przytulił ich.
- Wspaniała nowina. Gratulacje. Filip, dobrze opiekuj się matką naszych dzieci.
Mrugnął do kolegi okiem i ponownie poklepał  po plecach. Do Oliwii dotarł właśnie sens słów Rafała. Już na zawsze będą tworzyć patchwarkową rodzinę. A ona będzie w samym jej środku. Podkręciła głową i roześmiała, a po chwili ją też objęły ramiona Burzyńskiego.
***
Filip pakował niewielką walizkę. Wciąż pracował dla szkockiej firmy swojego kolegi. Mimo że większość zadań wykonywał zdalnie, raz na trzy miesiące musiał na kilka dni polecieć do Edynburga aby osobiście zaprezentować efekty swojej pracy. Oliwia nie lubiła tych jego wyjazdów. Od sylwestrowej nocy rzadko się rozstawali starając się nadrobić stracone chwile. Nie miała jednak wyboru i musiała taki stan rzeczy zaakceptować.
Siedząc w salonie obserwowała jak Filip wkłada do walizki kosmetyczkę, koszulę i bluzę na zmianę. Kuba nie odstępował mężczyzny na krok i coś do siebie szeptali. Uśmiechali się przy tym tajemniczo i od czasu do czasu zerkali w jej stronę.

Zapach kruszonki [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz