12.Dwa głębokie wdechy

156 7 2
                                    

Nie wierzyłem własnym oczom. Byłem przekonany, że chłopak mieszka w zdecydowanie lepszych warunkach. Stałem niczym słup do kupi nie usłyszałem czyiś kroków dochodzących zza mnie. Pierwszą rzeczą jaką zrobiłem była samoobrona którą blondyn z trudem ominął.

-Spokojnie to tylko ja.-Odparł wyjątkowo ciepłym tonem.

-Mieszkasz tu?-Zapytałem przez ciekawość która w tym momencie zdecydowanie wygrała ze mną walkę.

-Tak.-Te słowa mnie zdziwiły.

Nie chciałem zadawać mu więcej pytań gdyż nie chciałem go urazić, naprawdę mi na nim zależy. Usiadłem na jedną z niewielkich puf znajdująca się naprzeciwko "łóżka" na którym zaś siedział Leo. Może i nie były to najlepsze warunki ale trzeba przyznać było tu przytulnie.

-A więc co się stało?-Zapytałem zaciekawiony.

-Potrzebujemy wsparcia na dwie kolejne misje.

-JAK TO!?-Wrzasnąłem czując narastającą we mnie złość.

-Co się do cholery jasnej stało z tymi dwoma pajacami!?-Ponownie wrzasnąłem.

-Jeden trafił do szpitala przez wypadek samochodowy a drugi nie żyje.-Odparł a ja nie miałem zamiaru wchodzić w głębsze szczegóły.

-I co mam z tym zrobić?-Zapytałem zirytowany.

-Musisz załatwić kogoś w zastępstwie.-Po tych słowach bez żadnego pożegnania wyszedłem, nie miałem zamiaru kontynuować dalej tej rozmowy.

Dobrze wiedziałem, że to właśnie ja muszę wykonać owe zadanie i kogoś znaleźć ponieważ Leo nie ma takich znajomości. Poza tym musiałem być bardzo ostrożny przy wyborze. Zazwyczaj to szef wyznacza z kim mamy daną misję poprowadzić jednak na ten moment nie było nikogo wolnego gdyż był to najgorszy okres dla właśnie takich sytuacji. Każda grupa miała konkretną drużynę do pokonania a gdyby tego było mało to my mieliśmy jeszcze wielki finał jako iż jesteśmy najlepsi. Współpracownicy musieli być kimś zaufanym a o kogoś takiego w tej branży naprawdę ciężko a moimi znajomymi było ludzie z którymi robiłem interesy. Wtedy w mojej głowie narodził się pomysł. Przecież mam moich przyjaciół z którymi przecież mieszkam, to mogły być idealne osoby. Gustav o wszystkim już widział i byłem pewny, że on zgodzi się pomóc jednak została jeszcze jedna osoba czyli Georg lub Bill. Nie miałem jakoś szczególnie dobrych relacji z długowłosym więc brat był zdecydowanie lepszą opcją jednak jak on to przyjmie? To było jedyne rozwiązanie więc musiałem właśnie na nim polegać. Poczułem lekką niepewność lecz mimo to wsiadłem na motor aby wrócić i znów poczuć tą wspaniałą wolność.

***

Czując wielką presję wszedłem do salonu modląc się aby nikogo jeszcze tam nie było i na szczęście tak było. Nie chciałem od razu przechodzić do Billa gdyż musiałem najpierw mieć pewność, że Gustav się zgodzi, on zawsze podniesie mnie na duchu. Potrzebowałem wtedy trochę wsparcia ponieważ za niedługo miała się odbyć najtrudniejsza rozmowa w moim życiu. Najciszej jak tylko mogłem udałem się do pokoju przyjaciela który był najbliżej mojego kolejno je otwierając i zamykając przez co obudziłam Gusa.

-Co ty tu robisz?-Zapytał na wpół śpiący chłopak.

-Musimy pogadać.-Powiedziałem poważnym tonem na co ten niemalże od razu się podniósł, zupełnie jakby wiedział o co chodzi.

-Słucham.

-Za moment zaczyna się wielki dla gangów czas, a tak dokładniej czas wielu potężnych i tych mniej walk. Wraz z Leo, moim wspólnikiem zostaliśmy sami przez parę komplikacji i potrzebujemy teraz dwie osoby do grupy. Pomyślałem, że mógłbyś być to ty i Bill ale jeszcze go nie pytałem. Jesteśmy potężnym zespołem choć małym. Jak każda inna drużyna będziemy walczyć już niedługo z inną jednak oprócz tego w wielkim finale i właśnie dlatego potrzebuję zaufanych ludzi. Nikt nie może zawieść.-Na te słowa Gustava zamórowało.

-No dobrze?-Widać było, że nie wie do końca co będzie lepszym wyjściem.

-Spokojnie nauczę was wszystkiego.-Odparłem ciepło mając nadzieję, że tym samym chociaż trochę go uspokoję.

-W takim razie zgadzam się.-Uśmiech od razu namalował się na mojej twarzy.

Niestety moja mina zdecydowanie się zmieniła a ja sam zbladłem na samą myśl rozmowy z bliźniakiem, przecież nie da się przewidzieć jak ktoś zareaguje na daną rzecz. Wziąłem dwa głębokie wdechy tym samym lekko się uspokajając jednak nie do końca. Nie chciałem już nic więcej mówić gdyż nie byłbym nawet w stanie. Starając się uniknąć większego stresu wyszłem z pokoju przyjaciela i ku mojemu zdziwieniu na kanapie siedział Bill co tylko polepszało sytuację ponieważ nie musiałem rozmawiać z nim przy Georgu. Czując presję podbiegłem do niego kolejno siadając na kanapie na co ten zdziwiony spojrzał na mnie pytająco.

-Muszę ci coś powiedzieć.-Odparłem na co ten podniósł do góry swoją idealnie wyregulowaną brew.

-A więc nie mówiłem ci tego bo pewnie od razu wybił być mi z głowy ale jestem w gangu. Należę do niego, zabijam oraz sprzedaje narkotyki zupełnie jakby była to moja rutyna. To wszystko zaczęło się gdy jeszcze była tu Olivia, stąd też moje napady agresji. Dobrze wiesz, że nie jestem często w stanie pohamować swoich emocji a narkotyki tylko całość pogorszyły. Po jej śmierci długo nie mogłem się pozbierać co sam wiesz najlepiej i wtedy postanowiłem zgodzić się na wcześniej przedstawioną mi propozycje. Myślałem, że to mi pomoże jednak dopiero tam zrozumiałem jak bardzo zjebałem lecz mimo to jest to teraz ważna część mojego życia i nie byłbym w stanie z niej zrezygnować. Za moment zaczyna się okres walk i każda grupa walczy z inną w tym moją jednak my mamy jeszcze finał całości. Niestety wraz z moim przyjacielem zostaliśmy pozostawieni sami a potrzebujemy kogoś zaufanego, mógłbyś być to ty..?-Wydusiłem z siebie wszystko a mina Billa zmieniał się o 180°.

-Czy to przez śmierć Olivi..?-Zapytał jakby miał do siebie wyrzuty sumienia co było zupełnie bez sensu bo przecież on w niczym nie zawinił, spuściłem jedynie głowę.

-Ale ja nawet nie umiem się posługiwać pistoletem.-Odparł.

-Nauczę cię, ciebie i Gustava.-Uśmiechnąłem się do niego.

-No dobrze..-Było od niego czuć smutek jednak ja się tym nie przejmowałem w końcu znalazłem kogoś kto mi pomoże.

-ZACZYNAMY JUŻ DZISIAJ!-Wrzasnąłem na cały dom przez co chyba przestraszyłem chyba Gustava który spadł z łóżka.

-NIE DRZYJ SIĘ TAK BO NIEKTÓRZY CHCĄ SPAĆ!!!!-W przyjacielu obudził się demon o ile wogóle można to tak nazwać.

Musiałem wszystko przygotować, łącznie z jedzeniem bo inaczej nikt by nie chciał nic robić. Chciałem jakoś w miarę szybko mieć to z głowy i móc chwilę odpocząć więc chwyciłem za telefon na którym kolejno zamówiłem maka. Nie nakupiłem jakoś szczególnie dużo jedzenia jak na naszą 3, jedynie dwie duże paczki frytek, trzy wrapy i dla każdego po dwa hamburgery. W końcu spędzimy nad tym sporo czasu

_________________________________________

Hejka ♥️💋

Tak wiem przed chwilą pisałam, że mam problemy z wattpadem i nie mogę wstawić rozdziału ale już wszystko działa a wcześniej coś było nie tak

Lovely eyes 2 | Tom Kaulitz Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz