22.Żegnaj, szefie..

113 7 2
                                    

Moje ciało niemalże od razu się spięło a przez głowę przechodziło masę myśli. Wiedziałem dobrze, że kobieta była z nami już dawno co ukazały i zdjęcia ale owa sytuacja tylko dolewała oliwy do ognia. Nieznajoma musiała być niebezpieczna, i to bardzo. Bo przecież normalny człowiek na pewno by tak nie zrobił. Mętlik w głowie wydawał się nie mieć dna, był jak czarna dziura lub otchłań która ciągnie się cały czas nie kończąc się. Wszystko co mnie otaczało wydawało się takie nierealne, zamazane i nieznane. Jednak po części tak było, nie znamy niczego za dobrze nawet jeśli jesteśmy tego pewni, wszystko co żywe bądź nie okrywa dobrze skryty mrok. Wpadłem w panikę która była nie do opisania. Czułem jak oblewa mnie pot, oddech zdawał się przyspieszać a głowa bolała niewyobrażalnie. Czułem, czułem, że jest ze mną źle, nawet bardzo jednak musiałem wrócić do domu, musiałem zabrać Olivie i Gustava. Ledwo żyjąc wstałem z cholernie zimnego betonu po czym spojrzałem po raz ostatni na martwe ciało.

-Żegnaj, szefie..-To były ostatnie słowa które wypowiedziałem w tym miejscu, nie miałem zamiaru już więcej tu wracać. W końcu niczego już tu nie będzie, wszystko co ten mężczyzna stworzył właśnie odeszło wraz z nim.

*******

Wsiadłem szybko do pojazdu czując jak ból głowy zanika wraz z mętlikiem który chociaż raz postanowił ze mną współpracować i pomóc zamiast utrudnić wszystko jak to zazwyczaj bywało. Mimo to stres nadal mi towarzyszył i tego dnia to właśnie on był moim największym wrogiem jako iż miałem nawet problem ze wsadzeniem kluczy w odpowiednie miejsce. Z daleka widziałem jak każdy po kolei z gangu klęka przed ciałem i żegna duszę której już tam nie było, to mnie bolało. Nie mogąc już dłużej wytrzymać patrzenia na owe miejsce opanowane brakiem życia odjechałem jak zwykle z rykiem silnika. Chciałem dojechać do domu jak najszybciej, musiałem. W końcu mój przyjaciel i ukochana byli w środku i nie wiadome było kiedy ktoś zapuka niespodziewanie do drzwi, ktoś kto nie będzie miał dobrych zamiarów. Na tą myśl od razu przyspieszyłem szokując prędkością samego siebie.

Niczym się zorientowałem byłem już pod domem i z prędkością światła wybiegłem z pojazdu trzaskając przy tym drzwiami jednak w tamtym momencie mnie to nie obchodziło. Wbiegłem przerażony do budynku otwierając z impetem drzwi przez co obudziłam resztę która jak widać spała. Spojrzałem na nich swym wzrokiem przepełnionym strachem budząc w nich to samo uczucie. Podbiegłem do nich szybki czując, że zaraz zemdleje z tego wszystkiego.

-MUSIMY UCIEKAĆ!!!-Wrzasnąłem chociaż chciałem aby wyszło to nieco spokojniej.

-Co się dzieje?-Zapytała blodnynka takim głosem, że aż oczy mi się zaszkliły.

-Nie jesteśmy tu bezpieczni! Wszystko wam opowiem po drodze, pakujcie się!-Na te słowa obydwoje wstali z kanapy po czym pobiegli w stronę pokoi.

-TYLKO NAJPOTRZEBNIEJSZE RZECZY!!-Dodałem po chwili.

Sam zrobiłem to samo, w końcu również miałem swoje rzeczy. Samochód miał dosyć pojemny bagażnik chociaż wiadomo nie mieściło się w nim nieskończenie dużo rzeczy dlatego limitem była jedna walizka. Liczyłem w duchu, że wzięli to na serio i faktycznie zabiorą tylko ważne i potrzebne rzeczy.

Wbiegłem szybko do pokoju w którym znajdowała się Olivia, pakowała się. Z tego co widziałem wzięła idealna ilość ubrań z czego zostało jej jeszcze trochę miejsca lecz w końcu to dziewczyna, kosmetyki. Ku mojemu zdziwieniu nie po to ruszyła, ruszyła po coś innego. W jej dłoni już po chwili znalazła się czerwona torba, apteczka. Wiedziałem dobrze, że będzie ona nam potrzebna ale dlaczego właśnie ona ją wzięła? Sam nie wiedziałem jednak uznałem, że nie będę się tym przejmować i sam spakuje swoje rzeczy. Schyliłem się do jednej z dolnych szuflad szafy skąd wyciągnąłem dwa czarne swetry, dwie pary dżinsów oraz kilka bandan z czym również jakiś t-shirt. Pakowałem rzeczy tak aby starczyło mi miejsca także na różne inne przedmioty, miałem ich wyjątkowo dużo. Podeszłem szybko do małej szafki znajdującej się obok łóżka z której wyjąłem broń i trochę amunicji, w końcu to podstawa. Zabrałem również dwie paczki papierosów, oczywiście moich ulubionych, bandaże gdyby nam zabrakło, jakieś tabletki na bóle głowy gdyż było to częste zdarzenie oraz złoty pistolet na wyjątkowe okazje, w końcu nigdy nie wiadomo. Byłem pewny, że każdy wszystko ma dlatego też kazałem już reszcie iść na dół gdyż sam chciałem upewnić się, że wszystko dobrze jednak wtedy do głowy przyszła mi pewna myśl. Podbiegłem szybko do komody wiedząc, że i tak jesteśmy tutaj już zdecydowanie za dużo po czym wyciągnąłem z niej album, ten ze zdjęciami na których uczestniczyła kobieta. W ten sposób mogłem brzmieć bardziej poważnie. Szybko wepchnąłem go do walizki cudem ją po ten zamykając po czym szybko zbiegłem na dół, musieliśmy uciekać. Jak nigdy podbiegłem do samochodu kolejno otwierając bagażnik w którym umieściłem wszystkie bagaże których razem było trzy tak jak się umawialiśmy więc bez problemu mogliśmy wyruszać w podróż. Ale właściwie to był jeden problem, gdzie mieliśmy się teraz podziać? Nie miałem kolejnego domu do zamieszkania a na jakiś nieco bardziej bezpieczny trzeba było poczekać aby móc go wogóle kupić. Nie miałem planu b gdyż nie byłem przygotowany na taką sytuację która miała tego dnia miejsce. Wiele bym się spodziewał ale nie czegoś takiego, to było zdecydowanie za dużo. Nagle do głowy przyszedł mi pewien pomysł, miałem pomysł gdzie mogliśmy się podziać. Z wielką nadzieję chwyciłem za telefon kolejni wybierając numer do Felixa. Miał on ogromny dom i bez problemu byśmy się tam zmieścili a na dodatek od kąd się poznaliśmy przestał urządzać imprezy, działało nam to na korzyść. Gdy tylko usłyszałem jego poważny głos nawet nieco bardziej niż mój przybrałem męskiej podstawy i zacząłem swój dialog.

-Hej, mógłbym pomieszkać u ciebie parę dni? Z moją dziewczyną oraz przyjacielem?-Po moim głosie było słychać, że coś jest nie tak.

-Jasne, wpadajcie.-Jego słowa mnie uspokoiły.

*******

-Na tych zdjęciach jest właśnie ona-Powiedziałem wyciągając album.

-Zauważyłem to jakiś czas temu, grozi nam przez nią niebezpieczeństwo. Gdy jej nie było, a raczej nie było jej widać wszystko było dobrze a teraz wszystko się sypie.

-Mam plan!-Przerwał nagle Felix zaskakując tym każdego choć Gustav i Olivia byli już wystarczająco zszokowani.

-Zaprosimy ich na imprezę! -Nie zrozumiałem.

-Jak?-Zapytałem po chwili ciszy.

-Zrobimy imprezę na całe miasto. Ogłosimy, że będą bogacze w tym ty co oznacza l, że napewno się pojawi, będzie musiała!-Uśmiechnął się.

Ten plan mógł wypalić.

_________________________________________

Hejka ♥️♥️

Ten rozdział nie jest za ciekawy ale następny albo jeszcze następny będzie mocny więc wyczekujcie.

Tak wogóle jedna ważna dla mnie osoba ma jutro urodziny więc moglibyście złożyć dla niej życzenia w komentarzach? Napewno zrobi jej się miło 😽😽

Papa😽😽♥️

Lovely eyes 2 | Tom Kaulitz Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz