18.To się nazywa prawdziwy przyjaciel.

137 11 9
                                    

Nie rozumiałem co się właśnie dzieje. Czułem takie szczęście, zaskoczenia, uratowanie, emocje lały się ze mnie jak oszalałe. Jakim cudem Olivia mogła żyć? To wszystko nie było na moją głowę a ja sam czułem jak uginają mi się nogi. Chciałem ją teraz przytulić, ale nie potrafiłem. Nie miałem pewności czy to aby na pewno ona. Czułem się tak nierealnie, jakbym był w zupełnie innym miejscu i czasie.

-Jak!?-Było jedynym słowem jakie udało mi się wypowiedzieć gdyż kręciło mi się od tego wszystkiego w głowie.

Odpowiedzi nie otrzymałem jednak otrzymałem coś dużo cenniejszego, pocałunek, namiętny pocałunek. Wtedy byłem pewny, że to ona. Szczęście od razu namalowało się na mojej twarzy powodując banana który ewidentnie rozśmieszył blondynkę bo ta słodko się zaśmiała. Tak bardzo brakowało mi jej śmiechu.

-Przepraszam...-tym razem to łzy przejęły kontrolę.

-Nie powinien taki być...-Wyjąkałem.

-Kocham cię Tom.-Na te słowa kolejne łzy znalazły się na moim policzku jednak tym razem szczęścia.

Podniosłem lekko Olivie kolejno łapiąc ją jak pannę młodą. Tak dawno jej nie widziałem...tyle rzeczy do nadrobienia. Zaniosłem ją do swego samochodu oraz wykonałem pewien ruch którego nigdy nie robiłem, zapiąłem jej pasy. Sam usiadłem obok na miejscu kierowcy, musiałem zabrać ją do domu. Wiedziałem, że dopiero tam mogę ją jakoś bardziej wypytać jednak byłem tak bardzo ciekawy, że nie mogłem wytrzymać.

-Co się działo przez ten rok?-Zapytałem niepewnie.

-Oh.. zdecydowanie za dużo. Mówiono mi, że nie istniejesz..-Na te słowa coś we mnie pękło.

-Kto?

-Co kto?-Zapytała zdezorientowana.

-Kto ci tak mówił?- Powtórzyłem.

-Miał czarne włosy, makijaż i...-Zaczęła.

-Czy to on?-Zapytałem pokazując zdjęcie swego brata.

-Tak, skąd wiesz?-Na tą odpowiedź mnie zamurowało.

Mój własny brat który widział jak cierpię zrobił mi coś takiego ukrywając ją. Jak on w ogóle mógł!? Czy on naprawdę poskradał zmysły!? Emocje wirowały a ja aż musiałem się na chwilę zatrzymać, całe szczęście, że droga była całkowicie pusta.

-Opowiedz mi o wszystkim.-Na te słowa dziewczyna wyprostowała się na fotelu.

-Pamiętam jedynie jak obudziłam się podczas drogi, nie wiedziałam dokąd. Nie pamiętam zupełnie nic jednak czułam dziwny niepokój w pojeździe. Próbowałam się uwolnić jednak to na nic ponieważ wstrzyknęli mi jakąś substancje przez którą już po chwili zasnęłam a obudziłam się w jakimś ciemnym pokoju. Przed oczami miałam już najgorsze jednak okazało się, że byłam w "swoim" pokoju. Mieszkałam przez ten rok w niewielkim domku niedaleko jednak nie mogłam nigdzie wychodzić a świeże powietrze mogłam poczuć jedynie przez otwarte okno które ściśle kontrolowane było przez ochroniarza. Nie było tam normalnych sztućców ani nic w tym stylu, wszystko było drewniane lub plastikowe a jedzenie było z cateringu. Nie żyło mi się tam źle jednak czułam się jak w więzieniu dlatego wczoraj podkradłam telefon ochroniarzowi aby móc się gdzieś pokierować. Nie wiedziałam gdzie jestem jednak pamiętałam dobrze polanę, tą polanę. Kiedy zauważyłam, że zaraz po drodze przez las mogę do niej dojść coś mnie podkusiło i tak jakoś wyszło, że byłeś tam ty.-To mnie mocno zszokowało. Mimo iż byłem wkurwiony na brata to i wdzięczny, że miała tam jako tako warunki.

*****

Wszedłem zdenerwowany do wx trzaskając z całej siły drzwiami przez co każdy z chłopaków spadł z kanapy. Gdy tylko Bill mnie zauważył zaczął biec do mnie, wiedziałem, że się martwił przez tą noc czy w ogóle mnie jeszcze zobaczy. Czarnowłosy jednak się zatrzymał gdy zobaczył Olivie, jego wręcz sparaliżowało. Spojrzał na mnie przerażony a ja tylko ścisnąłem mocniej ręce. Czułem taką złość która nie była do opisania. Byłem gotowy go uderzyć, własnego brata jednak wtedy ktoś złapał mnie za ramię, była to Olivia.

-Idź się spakować, zaraz dojdę.-Wiedziałem, że dziewczyna nie wie gdzie są walizki jednak zrobiła to o co ją prosiłem.

-Co ty się dzieje?- Wtrącił się Georg.

-Bill przetrzymywał Olivie i wmawiał jej, że nie istnieje!-Złość ponownie się we mnie obudziła.

-Że co takiego!?-Wrzasnął Gustav patrząc na czarnowłosego po którym było widać zdesperowanie.

-Wyprowadzamy się.-Odparłem po czym skierowałem się w kierunku pokoju.

-Jadę z wami.-Odparł Gustav na co się uśmiechnąłem, to się nazywa prawdziwy przyjaciel.

Byłem całą sprawą naprawdę zirytowany ale na szczęście udało mi się szybko spakować z Olivią i Gustavem oraz opuścić wx. Bill błagał nas abyśmy zostali, widziałem ból w jego oczach jednak on nas nie oszczędzał, więc dlaczego ja bym miał? Nie musiałem się martwić o miejsce do którego moglibyśmy się udać gdyż miałem jeden dom, gdzieś w centrum miasta. Nie była to żadna willa ani nic w tym stylu, zwyczajny dom. I to mi się właśnie w nim podobało.

****

Wszedłem zadowolony do naszego nowego domu. Był on w kolorach bieli i czerni z białymi płytkami oraz szarymi czy kremowymi ścianami. W salonie znajdowały się 3 skórzane kanapy, jedna trzyosobowa i dwie jednoosobowe. Była też mała komoda z telewizorem, stolik o kwadratowym kształcie oraz przejście do kuchni która była naprawdę cudowna. Mały drewniany stolik, białe meble, szklane szafki czy dwa duże okna dające wgląd na ogród. Była również garderoba w bardziej starym stylu, nasza sypialnia która wykonana była w kolorze fioletowym, dwie łazienki dosyć podobne do siebie oraz dwie dodatkowe sypialnie. Oczywiście jedną z nich przejął Gustav a szczęście które wtedy go opanowało było niezwykle słodkie. Jego pokój miał dwa potężne okna, biurko w rogu, ogromne łóżko, kanapę a nawet wielki telewizor. Każdemu podobał się budynek i przyznam, że mi również. Każdy zajął się rozpakowywaniem swoich rzeczy jednak tylko ja siadłem udając zmęczonego. Tak naprawdę cały czas myślałem o tym wszystkim. Nie mogłem uwierzyć, że mój własny brat, na dodatek bliźniak zrobił mi takie okropieństwo. Przecież wiedział jak cierpię, no może nie wiedział o wszystkim ale jednak widział w końcu oczy ma i to całkiem zdrowe. Chciałem się dowiedzieć co go do tego nakłoniło jednak w tym momencie otrzymałem powodomienie na telefonie.

Od: Bill

Zrozum, że chciałem dobrze. Chciałem bronić Olivie przed twoimi napadami agresji, przecież wiesz jak było. Ilość prób samobójczych tylko potwierdzała w jak złym stanie była. Pomyślałem, że może uda mi się pokolorować jej życie jednak teraz rozumiem, że ona potrzebowała ciebie, nie mojego starania. Proszę cię tylko o jedno, dbaj o nią. Niech to się już nie powtórzy.

Lovely eyes 2 | Tom Kaulitz Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz