20.Nienawidzę cię..

131 9 4
                                    

To nie był już ten sam Bill, on nie był moim bratem a już tym bardziej bliźniakiem. Czułem co do niego obrzydzenie i nie zrozumienie przecież sam powiedział, że to jego przyjaciółka. Mógłbym się po wielu osobach spodziewać ale po nim? Gdyby ktoś mi tak powiedział nigdy bym nie uwierzył aż do tego dnia. Nie miałem zamiaru utrzymywać z nim jakiegokolwiek kontaktu, to było zbyt raniące.

-Nienawidzę cię..-Wyszeptałem tonem po którym od razu było można rozpoznać cholerny ból.

Jednak ten we wnętrzu mnie był zdecydowanie mocniejszy. Czułem jakby serce właśnie rozbiło się jak szklanka i choć da się ją skleić to już nigdy nie będzie można z niej pić. Nie będzie już ona taka jaka była, będzie dziurawa. Bo głębokie rany się nie goją, zostawiają po sobie blizny. Nie potrafiłem spojrzeć czarnowłosemu w oczy, to mnie dotknęło. Między nami nastała głucha cisza która wcale nie była komfortowa, było czuć w chłodnym powietrzu złe napięcie które sugerowało jedynie kłótnie lub płacz a ja nie byłbym w stanie patrzeć tak na brata i zapewne pod wpływem emocji bym mu wybaczył, nie mogłem na to pozwolić. Czując kłócie w sercu jakby małe igły się o nie otykały wsiadłem do samochodu kolejno odjeżdżając. Tego wszystkiego było dla mnie za dużo, nie dawałem sobie rady. To wszystko mnie przerastało. Droga była nadal pusta dzięki czemu przyspieszyłem, najmocniej jak potrafiłem. Byłem przyzwyczajony do wielu prędkości ale aż w takiej nie jechałem. Zwolniłem dopiero gdy jakiś kot wybiegł na jezdnię, moje serce aż podskoczyło a czas zatrzymał. Cudem udało mi się go ominąć jednak nie potrafiłem oderwać od niego wzroku. Był taki mały i bezbronny a ten świat duży i pełny niebezpieczeństw. Był sam, zupełnie. Nie miał nikogo, zdany był tylko na siebie a po nim było widać, że nie miewa się za dobrze. Kotek jednak szybko uciekł, zupełnie jak moje szczęście w ostatnim czasie. Nie rozumiałem co się ze mną dzieje, czułem się cholernie dziwnie, raz dobrze a raz źle. Nie chciałem nikomu tego tłumaczyć gdyż sam nie potrafiłem poukładać sobie tego w głowie. Cholerny mętlik dopadł mnie znowu jednak był on silniejszy i czułem jak powoli zaczyna mnie zabijać, nikt nie był w stanie mi pomóc. Musiałem jednak zachowywać się jakby nigdy nic, aby nikt nie zauważył. Nie chciałem tego, nie chciałem obciążać nikogo swoimi problemami. To ja chciałem pomagać i wspierać innych a nie na odwrót, to ja miałem być tym zawsze uśmiechniętym. Wiedziałem, że wszyscy już na mnie czekają i, że muszę ruszyć się w końcu z miejsca chociaż to nie było proste. Najchętniej położyłbym się na jezdni i poczekał aby już nigdy nie wstać. Jednak miałem Olivie i musiałem dla niej żyć dlatego też odpaliłem pojazd i ruszyłem.

********
Już prawie byłem na miejscu. Jedzenie było blisko wystygnięcia a ja nadal czułem przybicie. Jechałem wolno jak ślimak czując jak moje powieki powoli się zamykają, nie przeszkadzało mi to. W końcu życie nie było już dla mnie ważne, ważna była tylko Olivia. Ulica była równie piękna jak wcześniej a od widoków nie szło oderwać wzroku. Droga przepełniona ciemnością i czernią a jedynym oświetleniem były lampy które pojawiały się raz na jakiś czas. Po chwili dojechałem pod nasz mały dom który wcale taki nie był. Był normalnych rozmiarów jednak porównując do wx był nie największy. Wysiadłem z samochodu kolejno kierując się w stronę tylnych siedzeń skąd wyjąłem jedzenie które na szczęście było jeszcze ciepłe. Kupiłem dwa duże kubełki skrzydełek dla mnie i dla Gustava chociaż ten i tak był już zapewne objedzony oraz longera dla Olivi. Wiedziałem dobrze, że to mało jednak w końcu zawsze mogłem się z nią podzielić. Nie mogło też zabraknąć shake które swoją drogą były różne. Każdy miał tutaj co do nich inny gust. Gustav miał truskawkowe ponieważ zawsze je bierze, boi się spróbować innych smaków gdyż uważa, że ten jest najlepszy. Olivia waniliowy jako iż kocha wanilię w każdej możliwej postaci a ja krówkę ponieważ moim ulubionym połączeniem od jakiegoś czasu był słony karmel. Chwyciłem za plastikową reklamówkę po czym ruszyłem w stronę wejścia. Gdy tylko wszedłem do środka usłyszałem jakieś krzyki co szczerze mnie rozśmieszyło. Brzmieli zupełnie jakby ktoś ich tam właśnie mordował. Zdjąłem szybko obuwie rzucając je gdzieś w kąt korytarza po czym podeszłem do nich od tyłu.

-BOO!!!-Nigdy nie zapomnę ich min.

-AAAAAAAAAAA!!!

-KURWAAAAA!!!

Wybuchłem śmiechem niemalże od razu patrząc na ich miny które szybko zamieniły się w irytację. Wręczyłem każdemu jego porcję po czym dosiadłem się popychając Gustava na bok ponieważ rozsiadł się jak jakiś król. Z tego co udało mi się zrozumieć oglądali horror ale nie był on jakoś szczególnie ciekawy. Były tam jakieś zjawy czy coś takiego ale bardziej zainteresowany byłem jedzeniem ponieważ nie miałem przez ostatni czas czasu na porządne najedzenie się. Nie zauważyłem nawet kiedy pudełko zostało puste a film dobiegł końca.

-Co oglądamy?-Zapytała blondynka.

-Może Annabelle?-Zapytałem, byłem ciekawy tego filmu i to nawet bardzo.

Dziewczyna zgodziła się na moją propozycję pokazując kciuka do góry po czym chwyciła za pilota i włączyła horror. Ekscytacja wzrosła wewnątrz mnie już na samym początku w chłodna ciecz znajdująca się w mojej buzi uspokoiła i pomogła zapomnieć o wcześniejszej rozmowie. Dobrze wiedziałem, że nie wyjdzie mi ona za szybko z głowy jednak musiałem udawać, że nigdy do niej nie doszło. Nie chciałem martwić reszty.

Po kilku minutach w pomieszczeniu rozbrzmiał dźwięk połączenia dochodzącego z czyjegoś telefonu. Od razu wyprostowałem się aby sprawdzić czy to nie Gustava jednak gdy usłyszałem swoją ulubioną piosenkę byłem pewny, że ktoś dzwoni właśnie do mnie. Była noc więc trochę się zdziwiłem ale cóż bycie w gangu jednak ma jakieś wady. Tylko dlaczego do mnie dzwonią? Przecież wiedzą, że nie wrócę bez Leo, on był dla mnie zbyt ważny i nikt nie był w stanie go zastąpić. Bo w końcu na świecie jest masa ludzi o różnych charakterach jednak zupełnie innych przez co nikt nie może się stać drugą osobą. Wstałem niezadowolony kolejno kierując się do kuchni w którym znajdowała się komórka i gdy tylko znalazła się w mojej dłoni odebrałem. To był jeden z ochroniarzy, jego głos nie sugerował niczego dobrego. Wydawał się przerażony.

Coś było nie tak.

_________________________________________

Hejka ♥️💋

Przepraszam, że musieliście tyle czekać. Zostało nam jeszcze 10 rozdziałów! Ale spokojnie moja przygoda z pisaniem na Lovely eyes się nie zakończy ponieważ mam plan na jeszcze 4 różne książki w tym jedną o Billu. Mam nadzieję, że one również wam się spodobają ale wiadomo najpierw skończę tą serię potem jedna, drugą i trzecia.

💋💋💋💋💋

Lovely eyes 2 | Tom Kaulitz Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz