21.Co mogło się wydarzyć?

124 9 0
                                    

Nie miałem zamiaru słuchać spowiadań cóż takiego ważnego się wydarzyło, że dzwonią do mnie o tej godzinie dlatego niemalże od razu się rozłączyłam, musiałem tam pojechać i zbadać sytuację. Sprawa wydawała mi się cholernie dziwna ponieważ zazwyczaj dzwonili w takich rzeczach do szefa, więc dlaczego dzwonią do mnie? Poczułem dreszcz strachu który przeszedł przez moje plecy wręcz mnie paraliżując jednak nie mogłem dać się temu uczuciu oszukać, musiałem się tam zjawić jak najszybciej. Wybiegłem z kuchni z prędkością uderzenia pioruna strasząc tym blondynkę i Gustava którzy niemalże od razu spojrzeli na mnie z przerażeniem.

-Muszę jechać!-Wykrzyczałem szukając jednocześnie bardzo energicznie kluczy.

Zazwyczaj chowałem je na wierzchu jednak akurat w tamtym momencie musiały się gdzieś podziać. Czułem masę uczuć płynących w moich żyłach jednocześnie, było to bardziej niż niebezpieczne. Nie byłem w stanie zapanować nad moim ciałem które biegało i przewracało do góry nogami niemalże wszystko co stanęło mu a raczej mi na drodze. Dopiero po chwili przypomniałam sobie o istnieniu kieszeni w których przecież klucze się znajdowały i nie zastanawiając się już dłużej wybiegłem przed dom pędem wsiadając do samochodu. Z daleka słyszałem jakieś krzyki, zapewne reszty jednak nie dbałem o to w tamtym momencie. Wiedziałam dobrze, że coś jest bardziej niż trochę nie tak i, że jeśli tam nie pojadę wszystko się jeszcze bardziej pogorszy. Czułem panikę, nie byłem nigdy pod tak mocnym wpływem emocji. Mój stan psychiczny zdecydowanie się pogorszył i teraz wszystko było gorsze niż kiedyś, nie umiałam tego naprawić, nie miałem nadziei. Jechałem niczym wariat cudem omijając inne pojazdy które magicznie się pojawiły ale właściwie jechałem w innym kierunku więc to również dużo wyjaśniało. Zdesperowany wyjąłem szybko telefon mało go nie upuszczając po czym trzęsącą się ręką wybrałem numer, numer do szefa. Nie rozumiałem całej tej sytuacji i jedynym rozsądnym wyjściem było jej rozwiązanie, liczyłem, że mnie to uspokoi. Niestety dzwoniłem około 10 razy z każdym razem dostając coraz większej kurwicy. Co mogło się wydarzyć? Chciałem znać na to odpowiedzieć chociażby była to najboleśniejsza prawda.

******

Gdy tylko dojechałem na miejsce wybiegłem z pojazdu czując jak zaczyna mi się robić gorąco poprzez stres. Takie wydarzenia zazwyczaj mnie wykańczały a to szczególnie ponieważ nie wiedziałem nawet do się dzieje. Co prawda mógłbym się wtedy nie rozłączać ale przekazywanie sobie ważnych informacji przez telefon było najgorszym z najgorszych sposobów, ceniłem sobie rozmowę prosto w oczy. Wszystko wyglądało zupełnie inaczej nawet trawa zrobiła się jakaś mniej zielona zupełnie jakby ktoś wyssał jakiegokolwiek życie z owego miejsca. W tamtej chwili nikt nie chronił garażu a samochodów było tam wyjątkowo dużo, zupełnie jakby zjechali się tam wszyscy. Ale po co? Jaki miałoby to sens? Te pytania latały mi po głowie tworząc tym samym inny świat w którym się zanurzyłem zupełnie tego nie konsultując. Ocknąłem się dopiero gdy usłyszałem czyjś głos, znajomy głos. Był to jeden z mężczyzn którego miejsce było przed wejściem. Był zawsze wesoły, pełen życia oraz dodawał każdemu odrobinę uśmiechu na twarz, był człowiekiem wyjątkowym. Jednak tym razem wydawał się taki cichy i nieobecny jakby życie straciło dla niego sens a świat uniósł się w czarno białych barwach.

Gdy tylko mężczyzna zaczął kierować się ku środkowi zrobiłem to samo w duchu modląc się aby nie było to nic złego. Już w samym powietrzu unosiła się nieprzyjemna i wyjątkowo cicha atmosfera która mi się nie podobała. Kochałem ciszę ale nie w tym miejscu a już tym bardziej w tak dziwnej sytuacji. Chciałem aby był to sen lub zwykłe nieporozumienie jednak nie, to się działo naprawdę. Zdałem sobie z tego sprawę dopiero gdy znalazłem się w środku. Do moich nozdrzy od razu dostał się zapach alkoholu zmieszanego z dymem co było wystarczająco niepokojące. Zatrzymałem się na chwilę kolejno się rozglądając a pierwsze co zobaczyłem była górka ciał ludzi zapewne z innego gangu, płonęłi w ogniu jednak nie zwykłym, w ogniu żalu. Rozpoznałem to ponieważ nigdy nie robiliśmy czegoś takiego, musiało wydarzyć się coś niezwykle złego lub musieli zajść nam za skórę. Ale po co byłem tam ja? Gdy tylko spojrzałem przed siebie stanąłem czując jak drętwieje a moje oczy wypełniają się łzami. Na ziemi leżał nasz szef, szef gangu. Nie mogłem uwierzyć własnym oczom w to co właśnie widzę, czułem się tak nierealnie jakby świat stał się fikcją. Ekran zaczął mi się zamazywać a w głowie okropnie kręcić tak bardzo, że myślałem, że zaraz zwymiotuje. Nie rozumiałem co się dzieje z moim ciałem, ono nie chciało ze mną współpracować zupełnie jakby nie było moje a przecież było. To wszystko było tak cholernie dziwne i niezrozumienie dla mnie, że nie mogłem się otrząsnąć. Ten człowiek był dla mnie ważny...dał mi szansę na nowe życie. Traktował wszystkich źle, wszystkich oprócz mnie. Byłem dla niego jak syn a on dla mnie jak ojciec. Nie rozumiałem dlaczego tracę wszystkich którzy są dla mnie ważni a zwłaszcza tych najbardziej. Najpierw Olivia i choć żyje to moje serce nadal nosi ranę po dniu kiedy spadła, potem Leo który leży w szpitalu walcząc o życie przez mój głupi błąd a teraz on...to nie mogło się tak skończyć. Moje serce było już wystarczająco skrzywdzone wszystkim innym. Przerażony podbiegłem do ciała licząc, że może jeszcze żyć jednak to wszystko na nic, nie oddychał, był martwy. Czułem jak w moich płucach zaczyna brakować powietrza a po policzkach leci coraz więcej słonych niczym woda z solą łez. Mimo to nie mogłem się poddać, musiałem żyć dla blodnyki aby historia się nie powtórzyła i choć mogła być to dla mnie najtrudniejsza rzecz na świecie to musiałem to zrobić, dla niej.

Nikt nigdy nie rozumiał dlaczego szef był dla mnie taki ważny, ale to właśnie on mnie rozumiał. Gdy przyszłem do niego załamany aby przeprosić za nie sprzedawanie narkotyków ten przytulił mnie i zaproponowała współpracę. Właśnie w ten sposób moje życie chociaż trochę się polepszyło, to wszystko dzięki niemu, dzięki niemu żyłem. Po chwili zauważyłem coś dziwnego, strzał. Ktoś strzelił mu prosto w serce, ale dlaczego? Przecież było już po walkach. Zacząłem energicznie przeszukiwać jego kieszenie, poprostu wszystko. Czułem na sobie baczny wzrok każdego jednak po chwili znalazłem to co chciałem, karteczkę. Jej treść nie należała do najlepszych dla mnie.

I tak cię znajdę, nie uciekniesz

To była ona, kobieta która mnie prześladowała.

Miałem przechlapane..

_________________________________________

Hejka ♥️💋

Słyszeliście już nową piosenkę th? Mi udało się nawet być ma jej premierze na żywo na YT. Nagrałam nawet z tego film i wstawiłam ale mój dziki dźwięk ekscytacji na koniec [*]

Jak myślicie co wydarzy się dalej?

Myślę, że was zaskoczyłam bo z tego co widziałam to podejrzewaliście, że Bill popełnił samobójstwo.

Lovely eyes 2 | Tom Kaulitz Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz