27.Czy ja już umarłem?

113 4 4
                                    

Sparaliżowało mnie, nie miałem pojęcia co mogłem zrobić. Każda opcja zdawała się być tak daleka i nie wykonalna, że zacząłem się poddawać. Nie miałem już w sobie nadziei. Wystarczył jeden człowiek, jeden pierdolony człowiek aby wywołać u mnie tyle emocji naraz, to nie mogło się tak skończyć. Zacząłem panikować, szukać jakiegoś rozwiązania którego zdawało się nie być. Wiedziałem dobrze, że Felix również myśli, musiał po prostu musiał coś wymyślić bo ja sam czułem się w totalnej rozsypce. Rozglądałem się wszędzie, coś jednak sprawiało, że jeszcze probówałem. Wszystko zdawało się zatrzymać jakby wciśnięto pauzę ale przecież to było niemożliwe. Tak wiele emocji ogarnęło mnie zaledwie w ciągu sekund, że aż nie zdałem sobie sprawy jaki blady się zrobiłem. Nagle nie słyszałem już nic, kompletnie. Czy ja już umarłem? Zacząłem się zastanawiać, było to takie dziwne uczucie. Nie wiedziałem co się stało, jeszcze chwilę temu słyszałem oddechy każdego a teraz jakby...nic? Dopiero po chwili wróciłem do rzeczywistości i ku mojemu zdziwieniu mężczyzna leżał na ziemi tonąć we własnej krwi. Co się stało? Nie miałem pojęcia jakim cudem go pokonali skoro to on miał zdecydowanie większą przewagę jednak uznałem, że to nie jest dobry czas na zadawanie pytań, musieliśmy uciekać. Obejrzałem się za siebie gdzie nikogo nie było, zmartwiłem się. Nie chciałem zostawać sam, nie przeżył bym i to na pewno. Jednak dopiero po chwili ujrzałem z daleka Felixa który machał do mnie ręką abym przyszedł, zapewne stał przy wyjściu ponieważ nie widziałem nigdzie reszty. Nie miałem zamiaru się zastanawiać dlatego też od razu ruszyłem szybkim krokiem w tamtym kierunku. W tamtym momencie liczyło się dla mnie już tylko to aby szybko dotrzeć do reszty gdyż obleciał mnie dosyć mocno strach.

*****

-I co teraz?-Zapytałem podczas jazdy samochodem, zdawało się, że jedziemy zupełnie bezcelowo.

-Jedziemy do mojego ojca.-Odparł Felix.

-Jak to? Chcesz tak ryzykować?-Zapytałem, czułem się niepewnie w związku z jego planem.

-Jest to dla nas najkorzystniejsza opcją jednak mieszka on w innym mieście więc musimy przenocować w hotelu.-Odparł lekko się przy tym krzywiąc.

Faktycznie, za samochodową szybą było już całkowicie ciemno a każdego z nas zaczęło dopadać zmęczenie. Cała sytuacja związana z planem wywołała u nas niezwykle dużo emocji i każdy musiał się z tym przespać, poukładać to sobie w głowie. Ja sam miałem cholerny mętlik a nie chciałem wiedzieć co się dzieje w głowie Gustava i Olivi. W końcu ja byłem chociaż trochę przyzwyczajony do takich spraw a oni? Oni nigdy nie mieszali się w takie sprawy. Obawiałem się jednak hotelu, co jeśli i tam by nas dopadli? Po chwili jednak odrzuciłem od siebie te myśli, w końcu jest tam ochrona i ona musiała nas ochronić bo w końcu po to jest.

Droga przez którą jechaliśmy była niezwykle piękna, taka inna. Nie był to żaden las czy puste pola a kwiaty, masa kwiatów o najróżniejszych barwach. Nie miałem pojęcia jakim cudem się one trzymają skoro nie wyglądało na to aby ktoś o nie dbał, było ich za dużo. Jednak nie zastanawiałem się nad tym zbyt dużo po prostu oglądałem widoki które i tak nie były zbyt wyraźne przez ciemność opanowującą niebo. Liczyłem, że szybko znajdziemy się na miejscu i będę mógł położyć się do jakiegoś wygodnego łóżka, potrzebowałem tego. Czułem się cholernie zmęczony i najlepiej cały czas bym spał i się nie budził. Nienawidziłem tego zepsutego po wszystkie konty świata, po prostu nienawidziłem. Jednak miałem dla kogo żyć, musiałem. Bo obok mnie siedziała wspaniała blodnynka o najlepszych na świecie oczach i nie mogłem jej stracić. Po chwili ujrzałem jakiś budynek. Był niezwykle wysoki i ogromny, miał około 10 pięter a po środku znajdowała się nie wilka wieżyczka wypełniona schodami prowadzącymi na wszystkie piętra. Hotel był stworzony w jasnych odcieniach jednak największą robotę robiły świata w ciepłych kolorach które były na tyle mocne, że całość było widać wprost idealnie. Na wejściu znajdowała się też ogromną i to naprawdę wielka fontanna. Przepełniona była wodą w z góry leciał wodospad idealnie dopełniający całość. Jej dół również był podświetlony ale bardzo małymi lampeczkami które sprawiały, że wszystko wyglądało jeszcze cudowniej. Bez większego namysłu udaliśmy się do środka gdzie wszystko zdawało się być jeszcze lepsze. Ściany o kolorze beżowym z delikatnymi wzorkami oraz czerwone kanapy ze złotymi elementami w poczekalni. Pobyt tutaj napewno dużo kosztował jednak to wziął na siebie Felix, on miał zdecydowanie dużo pieniędzy. Jakby tego wszystkiego było mało na suficie znajdowały się żyrandole również ze złota ale i z przeźroczystymi kamieniami co dodawało niezwykle uroku tego miejsca. Poczułem wielką ekscytację, że będę mógł spędzić tutaj chociaż jedną noc i zupełnie przy tym zapomniałem co się wcześniej stało.

-Oto wasz pokój.-Powiedział Felix po czym rzucił we mnie kluczami do pokoju mojego i Olivi jednak byłem na tyle zapatrzony, że tego nie zauważyłem prze co oberwałem nimi w klatkę.

-AŁA!!-Wrzasnąłem a pani z recepcji krzywo na mnie popatrzyła.

Nie wyglądała na miłą dlatego też podniosłem blodnynke i ruszyłem w stronę schodów. Mieliśmy pokój o numerze 23 czyli gdzieś na drugim piętrze co niezwykle mnie ucieszyło, nie musieliśmy długo się wspinać.

Gdy dotarliśmy na nasze piętro zaczęły się poszukiwania. Nie mieliśmy pojęcia jak się odnaleźć w tak dużym korytarzu który zdawał się nie mieć końca. Był przepełniony skrętami i zakrętami a co gorsza numery pokoi były w totalnej rozsypce. Nagle Olivia klepnęła mnie w ramię dając mi tym samym znać, że farmy w berka co niezbyt mi się spodobało. Bałem się, że któreś z nas może się zgubić. Mimo to zrobiłem to co chciała, chciałem aby poczuła się szczęśliwa. Kochałem jej uśmiech, był taki szczerzy a nie sztuczny jak mój. I to właśnie jest cudowne, że możemy oglądać czyjś uśmiech który sami spowodowaliśmy i choć nie chcieliśmy czegoś zrobić to chociaż ktoś szczerze się uśmiecha. Nagle dziewczyna zatrzymała się spoglądając w jakimś kierunku a ja przez rozpęd w jaki wpadłem wyleciałem w nią przez co oboje znaleźliśmy się na ziemi. Zaśmiałem się z sytuacji jednak od razu wstałem wiedząc, że ją przygniatam po czym wyciągnąłem do niej rękę którą chwyciła. Jak się po chwili okazało staliśmy właśnie przed naszym pokojem dlatego włożyłem odpowiedni klucz do zamka i już po chwili drzwi się otworzyły.

Nie mogłem uwierzyć w to co widziałem.

_________________________________________

Hejka ♥️💋

Mam akurat wolny weekend dlatego jest dzisiaj rozdział ale i tak cudem bo byłam wcześniej szukać jakiś fajnych butów i spałam. Ale tak swoją drogą to znalazłam jakieś fajne ala Jordany znaczy wiecie w takim stylu bo mi się nie chce tyle kasy wydawać na buty.

Jak wam się podoba rodział?

Co zobaczył Tom?

😽😽😽😽😽😽😽

Lovely eyes 2 | Tom Kaulitz Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz