DOBRZE!-Wrzasnąłem zadowolony z roboty brata. Trzeba przyznać szło mu naprawdę dobrze.
-Jeszcze chwilę i mnie przegonicie.-Zaśmiałem się.
-Ej, a tak w ogóle to co z Georgiem?-Zapytał przeżywając swojego wrapa Gustav.
-Kupiłem mu bilet na jakiś pokaz. Mamy go z głowy na jakieś dwa dni.-Odparłem zadowolony.
Przez cały dzień uczyłem chłopaków posługiwania się pistoletem i uników. Nie mieliśmy już jakoś szczególnie dużo rzeczy do zrobienia i choć w jeden dzień nie da się nauczyć wszystkiego to byłem pewny, że idzie im lepiej niż tamtym pajacom. Chłopacy i tak mieli tylko strzelać w przeszkadzające osoby jednak mimo to musieli być gotowi na różne przypadki, w końcu jesteśmy najlepsi.
******
Przez te dwa dni udało mi się naprawdę wiele nauczyć moich przyjaciół. Umieli oni już obsłużyć się bronią czy podstawić komuś bombę pod nogi tym samym łatwo go eliminując. Może i nie robiliśmy tego nigdy ale finał to finał i na niego trzeba zwracać uwagę już wcześniej aby mieć pewność, że aby na pewno wszystko pójdzie zgodnie z planem. Widziałem jak Gustav i Bill wkładają wszelki wysiłek aby wszystko wyszło perfekcyjnie. Jednak była jedną rzecz która mnie martwiła, czarnowłosy chodził dosyć smutny i to wydawało mi się dziwne. Próbowałem z niego coś wyciągnąć jednak nie mogłem, on nic nie mówił. Czułem się jakby winny przez uczucie które mówiło mi jakby to była moja wina. Jednak ja zupełnie nie wiedziałem w czym mogłem zawinić. Może on wcale nie chce w tym uczestniczyć? Miałem z początku takie myśli jednak one bardzo szybko znikły i to słusznie bo jakby Bill nie chciał to by tego nie zrobił, on już taki jest.
-Jutro wasza pierwsza walka.-Odparłem zadowolony.
-A twoja która?-Zapytał śmiejąc się jednocześnie Gustav.
-Oj nie chcesz wiedzieć.-Zaśmiałem się.
*****
Zajechaliśmy na miejsce co oznaczało tylko jedno, zaczyna się walka. Każdy miał swój własny motor no oprócz rzecz jasna księżniczki Billa który potrzebuje karocy zwanej inaczej samochodem. Wsumie to zawsze coś na plus ponieważ nigdy nie wiadomo co się na owej misji wydarzy. Zadowolony i dumny jednocześnie z tego co udało nam się wspólnie osiągnąć i dojść do tego momentu. Czułem, że każdy z nas czuję na swój sposób satysfakcję a szczególnie Gustav który mocno się tym wszystkim zafascynował. Dobrze wiedziałem, że będzie z niego dobry kandydat. Chłopak gdy tylko dostał do ręki jeden z lepszych pistoletów można było poczuć od niego to coś zwane inaczej przeznaczeniem. Bałem się tylko jednego, aby oni nie stali się tak złymi ludźmi jak ja.
Zadowoleni weszliśmy na wysypisko czując w żyłach tą adrenalinę która wręcz biega po tym miejscu nie omijając nikogo. Spojrzałem przelotnie na resztę grupy aby upewnić się, że wszystko jest w porządku i gdy udało mi się to zadałem strzał wprost w niebo przepełnione gwiazdami dając tym samym znać, że pojedynek się zaczął. Od razu pobiegłem w poszukiwaniu przeciwników którzy zapewne zdążyli się już dobrze ukryć jednak to nie problem. Niech myślą, że im się uda. Na początku wbiegłem w wąska uliczkę tak zwaną "pułapkę" z której wyjścia nie było. Żywy mógł wyjść tylko jeden. O dziwo nikogo tam nie było jednak coś mi nie pasowało i to zdecydowanie nie bez powodu. Idealne miejsce na morderstwo zostałoby puste w okresie walk? Nie było nawet takiej mowy. Nagle poczułem czyjś intensywne wzrok na sobie, nie należało to do najprzyjemniejszych uczuć. Bez wahania chwyciłem za broń którą następnie skierowałem w owym kierunku chwytając za spust i ku mojemu zdziwieniu nic nie usłyszałem, zupełnie nic jedynie głucha cisza. Wiedziałem bardzo dobrze, że zaraz zbierze się tu więcej rywali i będą problemy jednak musiałem zobaczyć czy aby na pewno kogoś tam nie było, byłem niemalże całkowicie pewny, że ktoś nie wtedy obserwował. W pośpiechu podbiegłem do niewielkiej dziury kolejno umieszczając w nie głowę po czym automatycznie na mojej twarzy namalował się uśmiech. Trafiłem jakiegoś gnoja prosto w głowę, jednym słowem strzał idealny. Poczułem wtedy wielką satysfakcję do kupi nie usłyszałem kilkunastu strzałów dochodzących gdzieś z głębi złomowiska. Przeraziłem się wtedy cholernie ponieważ byli tam moi przyjaciele, jedyne co mi zostało. Wiedziałem dobrze, że zabieranie ich tu nie jest na sto procent bezpiecznie ale przecież nie mieli ruszać się zbyt daleko ode mnie, mówiłem im gdzie po kolei będę szedł. Po Prostu mieliśmy już wszystko ustalone. Przerażony pobiegłem w tamtym kierunku szybciej niż kiedykolwiek czując jak ręce zaczynają mi się pocić a nogi uginać. Strach obleciał me ciało od góry do dołu powodując nieprzyjemne dreszcze na plecach jak i zarówno innych częściach mego ciała. Gdy znalazłem się już na miejscu własnym oczom nie mogłem uwierzyć przez widok jaki właśnie mi się ukazał. Cała trójka stała sobie jakby nigdy nic śmiejąc się a obok nich wręcz wył jakiś mężczyzna. Z początku nie widziałem nad czym tak klęczy jednak gdy tylko udało mi się podejść bliżej zdałem sobie sprawę, że to jego syn a on sam nie wiedział, że jego dziecko się tak naraża. W tym momencie dobrze wiedziałem jak musiał się czuć, w końcu sam to uczucie dobrze znałem. Strata kogoś ważnego dla nas boli niczym ukłucie masą niewielkich ale cholernie ostrymi igłami, a nawet bardziej. Nigdy nie wiemy kiedy to się stanie i kiedy zostaniemy sami czując jedynkę wielką pustkę w sercu której nikt nie jest w stanie wypełnić. Myśli zawsze wracają do tej osoby i choć jej już z nami nie ma i nie wróci nigdy to coś boli. Nie musimy nawet nic zrobić aby to się wydarzyło. Możemy być nawet najlepszym ale nie da się zapobiec czemuś co i tak musi kiedyś każdego dotknąć jednak każdy odpycha od siebie te myśli. Niektórzy ludzie chcą umrzeć a drudzy wręcz przeciwnie walczą o życie które nie zawsze bywa kolorowe jednak dla nich się to liczy choć dla niektórych nie ma już nic co dałoby im jakiekolwiek szczęście. Coś we mnie pękło i wiedziałem, że muszę zabrać stąd chłopaków ponieważ rodzic po czymś takim naprawdę mocno musi to przeżywać a emocje stanowią nad nim władze. Może i nie zostanę nigdy rodzicem patrząc na moje plany życiowe których nie ma, tej przyszłości nie ma, mnie ma nie być to dobrze wiem jaki to ból choć dla dziecka może być to najszczęśliwszy dzień. Tak na prawdę nie zawsze widzimy swoje błędy, i to właśnie one nas zabijają.
_________________________________________
Hejka ♥️💋
Jak pewnie zauważyliście mam jakąś passę na pisanie i miejmy nadzieję, że mi nie minie tak szybko. Myślę aby dać wam spojler na tt o kolejnych rozdziałach jednak byłby on tajemniczy i nie do końca wyjaśniony więc była by to w pewnym sensie zagadka ale dużo dająca.
Pamiętajcie tylko, że każdy z nas kłamie ale trzeba widzieć w tym umiar.
Dobranoc 💋
CZYTASZ
Lovely eyes 2 | Tom Kaulitz
Teen FictionBliźniacy o dobrych sercach gubią się w alkoholu i narkotykach a szczególnie Tom który popada w niebezpieczne interesy oraz zabójstwa przez samobójstwo najważniejszej osoby w jego życiu. Jaka tajemnica wyjdzie na jaw? Czy to wszystko co się dzieje...