♣ Love in the dark ♣

296 24 1
                                    

Engin znał Serkana od dziecka. Nikt nie znał go tak jak on. Serkan nie miał wielu przyjaciół. Był skryty i zamknięty w sobie. Po roku nieobecności wrócił ze Stanów. Ten rok bardzo zmienił Serkana. Engin patrząc na przyjaciele wiedział, że wydarzyło się coś, o czym Serkan mu nie mówi. W jego oczach był smutek i nostalgia. Brakowało mu czegoś, a może kogoś. Serkan nigdy nie powiedział tego głośno, ale Engin wiedział, że ten wyjazd to była ucieczka. Serkan był zmęczony naciskami rodziców na ślub, przejęcie firmy ojca. Engin wiedział, że holding jest ostatnim miejscem, w którym Serkan chce być. Po cholernie długim spotkaniu z najbardziej irytującym klientem potrzebowali drinka. 

- To jest Twój pomysł na rozluźnienie i odciągnięcie mnie od pracy? Możemy iść gdzieś, gdzie będzie trochę ciszej? - zapytał Serkan 

- Wyluzuj. Najwyższa pora, żebyś się trochę rozerwał i zbawił. Zacznij żyć przyjacielu zanim obudzisz się jako osiemdziesięciolatek bez przyszłości - wytknął Engin - Jesteś młody, bogaty i przystojny. Zacznij korzystać z przywilejów jakie daje Ci ta piękna buźka i zabaw się trochę

Nie mając innego wyjścia usiadł w loży dla VIP-ów i rozejrzał się wokół. Valentino było najlepszym klubem w stolicy. Serkan nie przepadał za tego typu miejscami. Było tłoczno i głośno. Preferował zacisze swojego mieszkania. Czuł na sobie spojrzenie kelnerek i tancerek. Pożerał go wzrokiem i nie ukrywał, że podobało mu się to. Nie był świętoszkiem i nigdy go nie udawał. Miał na swoim koncie kilka romansów i przygód na jedną noc. Nie szukał miłości. Ostatnim czego chciał, to pchać się w związek. Nie chciał się rozpraszać. Nie był gotowy na deklaracje. Nie widział sensu w tworzeniu związku, skro wszystko czego potrzebował miał na wyciągnięcie ręki. 

Był poirytowany nachalnymi kelnerkami i tancerkami, które przy akompaniamencie głośnej muzyki próbowały wejść mu w spodnie. Wstał z kanapy i ruszył w kierunku wyjścia. Miał dosyć napalonych lasek. Potrzebował świeżego oddechu. Przemykając przez tańczące pary dostrzegł ją. Kołysała biodrami w rytm klubowej muzyki. Jej długie czekoladowe włosy opadały kaskadami na jej nagie ramiona. Nie mógł oderwać od niej wzroku. Wystarczyła sekunda, by zahipnotyzowała go swoją urodą. Rzuciła na niego urok. 

Eda uwielbiała muzykę i taniec. Głośna klubowa muzyka była tym, co pomagało jej pozbyć się stresu. Po dwóch długich latach podjęła jedną z najtrudniejszych decyzji. Po wielu próbach i nieporozumieniach odeszła zostawiając wypowiedzenie na biurku swojego obrzydliwie bogatego szefa. Spakowała walizkę, zamknęła za sobą drzwi włoskiego mieszkania i po dziesięciu latach wróciła do stolicy Turcji. Do miasta, w którym się urodziła i w którym miała nadzieję odnaleźć swoje przeznaczenie. Odnaleźć szczęście. Czując na swoim biodrze uścisk przewróciła oczami. Odsunęła się szybko i odwróciła w stronę mężczyzny. 

- Mam ochotę na taniec z Toba maleńka - wymruczał 

Eda odsunęła się bardziej odurzona zapachem alkoholu. Taki scenariusz zdarzał się często w tego typu miejscach. Eda zdawała sobie sprawę ze swojej atrakcyjności. Od zawsze przyciągała mężczyzn. To ona jednak decydowała kiedy korzystała z przywilejów. Nie była zabawką i nigdy nie pozwalała się tak traktować. Zawsze wyraźnie stawiała granicę i traktowała siebie z szacunkiem, wymagając tego do innych, zwłaszcza mężczyzn. Była silną i niezależną kobietą, twardo stąpającą po ziemi. To ona stawiała warunki i określała reguły gry. Nigdy za niczym nie goniła. Eda Yildiz przyciągała. Była pragnieniem większości mężczyzn, ale jej smak znali nieliczni. 

Tego wieczora miała się dobrze bawić, bez niepotrzebnych scen. Towarzystwo pijanego, napalonego natręta było ostatnim czego potrzebowała. Odwracając się na obcasie napotkała zaporę z niewiarygodnie twardego ciała. Jej dłonie spoczywały na klatce piersiowej ubranej w czarną koszulę. Eda zaciągnęła mocno powietrze i otworzyła szeroko oczy. Westchnęła cicho, niedowierzając. Znała ten zapach. Oszołamiał ją zupełnie jak za pierwszym razem. Spojrzała w górę spod swoich długich, gęstych rzęs. Nie była na to gotowa. Nie spodziewała się spotkać go właśnie tutaj, w takich okolicznościach. Nocny klub był ostatnim miejscem, w którym by się go spodziewała. Gdy na jego twarzy pojawił się uśmiech, wiedziała że przepadła. Nie było na tej ziemi mocy, która by powtrzymała ją przed nieuchronnym. Była bezradna wobec jego szarozielonych oczu wpatrujących się w jej źrenice. Jego silne dłonie swobodnie trzymały jej bok. Dotyk był delikatny, ale stanowczy. Wystarczający by Eda nie mogła uciec. Patrzyła na niego jak na ducha. Świat wokół się zatrzymał. Głośna muzyka nagle ucichła i był tylko on i jej szalejące w piersi serce. Jej nogi ugięły się delikatnie. Zimny dreszcz przebiegł po jej ciele. Przełknęła ślinę by pozbyć się suchości w gardle. Był jak zakazany owoc. Im bardziej uciekała, tym większa stawała się pokusa i pragnienie posiadania go. Jego wzrok penetrował jej duszę. Jego dotyk był jak płomień szalejący pod jej skórą. Jego pocałunki budziły w niej żądzę jakiej nie znała. Był wszystkim, czego powinna się wystrzegać, a mimo to ulegała za każdym razem. 

I See Forever In Your EyesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz