6. Sen Erim

157 48 119
                                    

Wyłączone kamery i czujniki ruchu nie mogły wszcząć żadnego alarmu. Podobnie jak odurzeni trującym dymem strażnicy pilnujący bramy. Bez przeszkód nieproszony gość przeszedł przez rozległy dziedziniec aż do drzwi, które mimo swoich sporych rozmiarów łatwo pozwalały się otworzyć.

Omijając wszelkie zabezpieczenia, nie robiąc większego hałasu Afar wszedł do wysokiego holu. Rozglądał się spokojnie, tak jakby przybył do własnego domu po długiej nieobecności i sprawdzał, czy aby nic się nie zmieniło. Tylko że on nie wszedł do własnego domu. W tym domu nigdy też wcześniej nie był, jednak wnętrze zdecydowanie mu się podobało. Mimo znanego mu rosyjskiego zamiłowania do bogatych ozdób, to ich ilość nie przytłaczała. Wręcz dostrzegał uwielbienie dla minimalizmu pozbawionego zbędnych dekoracji.

Cichym krokiem wszedł na górę. Na długim korytarzu jedynie dwie pary drzwi pozostawały lekko uchylone, wypuszczając żółtawe światła. Światło będące po prawej choć znacznie słabsze, wydało mu się ciekawsze. Instynkt podpowiadał mu, że tam będzie to, czego szukał.

– Skarbie, śpij już. Tu nie ma żadnych potworów.

– Ale mamo...

Chłopiec zamilkł, widząc cień mężczyzny, który pojawił się tuż za jego matką, a z pewnością nie należał do ojca.

– Nie słuchaj jej, dzieciaku – poradził Afar. – To ona jest największym z potworów. – Nieznacznie się uśmiechnął i oparł dłoń o jej ramię. Czuł, jak wzdrygnęła się, by po chwili zamrzeć.

Zbyt dawno słyszała ten głos, żeby od razu uwierzyć, że on naprawdę tu się pojawił. Chociaż każdy dzień przypominał jej o jego obecności, to myśli o nim stały się nazbyt oczywiste. A on sam ostatecznie wydawał się zbyt odległym zagrożeniem, żeby być prawdziwym. A jednak tu był. Stał teraz tuż za nią, jakby nie tkwiło w tym nic nadzwyczajnego. Bezczelnie śmiał wejść do jej domu, do sypialni jej syna i jeszcze jej dotknąć!

– Erik, uciekaj! – rzuciła rozkazująco, jednocześnie błyskawicznie odwróciła się i naskoczyła na Potwora. Chłopiec mimo ogarniającego go przestrachu posłusznie wyskoczył z łóżka i wybiegł z pokoju, omal nie potykając się na progu.

Kiedy Erim uznała, że Erik zdołał się oddalić na bezpieczną odległość odsunęła się od Afara, szukając szansy na ucieczkę.

Potwór, spodziewał się tego, co zamierzała Królowa, więc prędko dopadł do drzwi i zatrzasnął je z hukiem, którym w ogóle się nie przejął.

– Nie przyszedłem tu, żeby z tobą walczyć – powiedział beznamiętnie.

– Więc co tu robisz? – Pomimo usilnych starań jej głos drżał, czym zdradzał ogarniające ją obawy.

– Już nie mogę odwiedzać dawnych znajomych? – zapytał, unosząc lekko kącik ust, jakby w ironicznym półuśmiechu, co potęgowało niepokój Erim.

Zbliżył się do niej i mocno złapał za rękę, którą uniosła w geście obrony.

– Nagharai zaraz tu będzie! – stwierdziła pewnie.

– Dlatego nie mamy zbyt wiele czasu. – Szarpnął nią w chwili, gdy spróbowała wyrwać się z uścisku.

Jego szare, zimne oczy paraliżowały ją tak, że nie potrafiła nic zrobić. Każdy pomysł uciekał, a ona sama czuła się co raz bardziej bezsilna.

– Nic złego ci nie zrobię, moja droga – zapewnił. – Poznasz tylko prawdę. Prawdę o sobie i o twoim ukochanym Na.

Spojrzała na niego zdziwiona, nie rozumiejąc do końca, o czym on mówił.

Barwy Cieni: II Biały CieńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz