24. Mieszkańcy Zamku cz. I

95 29 73
                                    

Zamek miał podobną wielkość co Pałac w Świecie Światła. Tyle że Zamek nie był tak przyjemnym miejscem. Wprost przeciwnie. Nawet puste ściany korytarzy zdawały się swoim mrokiem przypominać, że Świat Ciemności, w którym się znajdowały to więzienie nieszczące swoich więźniów.

Mieszkańcy jednak najwyraźniej już przywykli do przygnębiającej atmosfery i nie zwracali na nią najmniejszej uwagi. Właściwie doceniali to, że przynajmniej mogli żyć w Zamku, który w porównaniu z resztą królestwa i tak był zdecydowanie przyjemniejszym miejscem do życia. Choć i tu większość Mrocznych Apologetów musiała nieustannie uważać, żeby nie podpaść Królowi lub jednemu z jego generałów. Powód mógł być całkiem błahy. Wystarczyło, żeby któryś z nich miał gorszy humor, a ich ofiara zakończyłaby życie w przerażający sposób. Mimo to w Zamku i tak było bezpieczniej niż poza nim. Przynajmniej do tej pory tak powszechnie uważano.

Odkąd w Zamku pojawił się nowy, najwyraźniej stały mieszkaniec, jakim był Paradoks, pozostali nie wiedzieli czego się spodziewać. Zasadniczo starali się go unikać, co nie było aż tak trudne, biorąc pod uwagę, że Erim też nie miała najmniejszego zamiaru widywać kogokolwiek. Większość czasu spędzała w sypialni Króla, gdzie wcale nie lubiła przebywać. Tyle że nie dostała żadnego swojego pokoju, w którym mogłaby się podziać, bo władca uważał to za całkowicie zbędny dla niej przywilej. Poza tym i tak ciągle oczekiwał od niej, że będzie mu tam towarzyszyła za każdym razem, gdy tego on zechce. Dlatego też uznała, że nie ma zbytniego sensu szukać sobie innego miejsca. Postanowiła tam zaczekać, aż jej organizm odpowiednio się zregeneruje, przynajmniej na tyle, że będzie mogła podjąć kolejne kroki. Przy okazji być może dowie się czegoś, co jej pomoże w przyszłości.

Szansa na regeneracje istniała. Odkąd była posłuszna Królowi, on dotrzymał słowa i rzeczywiście nie znęcał się nad nią tak intensywnie jak wcześniej. Wręcz wyglądało na to, że stracił zainteresowanie torturowaniem jej. Jednak jak na złość, z jakiegoś niezrozumiałego dla Erim powodu i tak rany nie chciały się goić. Zastanawiała się, czy winna temu nie była wszechobecna Ciemność, która mogła blokować jej powrót do zdrowia. Zapewne Zoen potrafiłby to jakoś wyjaśnić, ale jego nie było i Erim nie wiedziała też, co się z nim stało. Miała nadzieję, że dzięki temu, że odszedł przed bitwą, zdołał przeżyć. Chociaż jednocześnie nie potrafiła mu wybaczyć tego, że ją porzucił.

– Znów śpisz? – Usłyszała głos Nagharai.

Tym razem nie spała, choć ostatnio głównie to robiła. Jeśli akurat Króla nie było w pobliżu, to natychmiast zapadała w sen. Liczyła, że może to pomoże jej w końcu zacząć zdrowieć. Poza tym, kiedy tylko się budziła, zaczynała się źle czuć. Czasem nawet miała trudność z określeniem tego, gdzie się znajduje i co się dzieje wokół niej. Teraz jednak była dość przytomna, żeby wiedzieć z kim rozmawia, ale nie chciało jej się otwierać oczu i na niego patrzeć. Wolałaby, żeby już sobie poszedł i zostawił ją w spokoju.

– Nie śpij! – Szturchnął ją.

Nie zareagowała. Poczuła, że boli ją głowa, a raczej całe ciało, ale głowa najbardziej.

– Co się z tobą dzieje? – marudził tuż nad nią.

– Czego ode mnie chcesz? – prychnęła, z trudem unosząc powieki.

Przyglądał się jej uważnie. Przez chwilę Erim wydawało się, że patrzył na nią niemal z troską, ale zaraz przypomniała sobie, że coś takiego nie było możliwe. Król to pozbawiony empatii okrutny psychopata. On nie mógłby się o nikogo martwić, a już na pewno nie o swojego nie tak dawnego przeciwnika.

– Dlaczego jesteś niemiła? – zapytał jej, a ona zastanawiała się, czy on naprawdę był poważny, zadając tak idiotyczne pytanie. Otworzyła szerzej oczy i uniosła się lekko. Spojrzała na niego przenikliwie. Zrozumiała, że jednak pytał na serio.

Barwy Cieni: II Biały CieńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz