18. Wygnanie

113 34 91
                                    

Po raz pierwszy od czasu skazania Buntowników użyto celi. Więzienie opierało się na podobnej technologii, co pomieszczenie użyte dawniej przez Aleotazę do eksperymentu z użyciem Ciemności. Z tą różnicą, że nie ograniczało całkowicie dostępu energii Światła, ale skutecznie je rozpraszało, tak że organizm Apologety miał trudności z jego absorpcją, co wpływało na jego możliwości. W razie gdyby uwięziony był ranny, to jego regeneracja byłaby znacznie spowolniona. Okazało się to niezwykle użyteczne, gdy umieszczono tam Buntowników, z których wielu było poturbowanych walkami. Jednakże w przypadku aktualnego więźnia ważne stało się to, że takie rozproszenie energetyczne, zapobiegało ewentualnej, ponownej destabilizacji.

Zaraz po nieudanej misji Księżniczkę uwięziono. Dość szybko też ustalono, że odbędzie się nad nią sąd. Nie można było udawać, że nic się nie stało. Sprawa stała się publiczna, a Apologeci żądali sprawiedliwości za śmierć tak wielu z nich.

Sama Erim przez cały czas od tamtego zdarzenia pozostawała nieprzytomna. Ocknęła się dopiero, gdy już zamknięto ją w celi. Zdezorientowana w pierwszych chwilach nie wiedziała ani gdzie się znajduje, ani tym bardziej dlaczego. Nie było też nikogo, kto by jej to wszystko wyjaśnił. Dopiero z czasem, stopniowo zaczęła sobie przypominać, co zrobiła. Nie pojmowała, jak do tego doszło. Dlaczego tak łatwo stracić nad sobą kontrolę? Niemal jakby coś obcego zaczęło nią sterować. Coś tak okrutnego, co przecież nie mogło być częścią niej. Przynajmniej ona nie chciała uwierzyć w to, że to była prawdziwa ona.

Zastanawiała się jaka kara ją czekała. Nie mogli jej przecież zabić. W takim razie może zamkną ją w celi na zawsze?

Po raz pierwszy od dawna, zapragnęła wrócić do Pałacu. Ogarnęła ją bezgraniczna chęć spotkania z Twórcą. Tak bardzo chciała móc być w Centrum, poczuć tamtejszy bezczas i spokój. Czekała z nadzieją na to, aż Twórca się pojawi w bardziej określonej formie w jej celi, aż jej pomoże i zapewni, że wszystko dobrze się skończy. Tyle że On się nie zjawił. W ogóle w żaden sposób nie zaznaczył swojej obecności. Porzucił ją.

Pozostało jej tylko czekać na sąd.

Powoli traciła wiarę w to, że ktokolwiek choćby z nią porozmawia o tym, co się wydarzyło. Pewnego razu, jednak ktoś przyszedł. Owładnęło nią wtedy niezwykłe uczucie radości. Wreszcie nie była całkiem sama! Choć może było to jedynie złudne wrażenie.

Wzrok Aleotazy jeszcze bardziej ją przybił. Nigdy wcześniej nie był aż tak osądzający. On już rozważał, jaki wyda na nią wyrok. O ile tego nie postanowił.

– Jak mogłaś? – zapytał chłodno z nutą żalu i pretensji.

Spojrzała na niego błagalnie. Nie wiedziała jak usprawiedliwić to, co się stało.

– Tak długo uczyłem cię kontroli nad twoim mrokiem. A ty nie potrafiłaś się opanować! – mówił oskarżającym tonem. Prawie na nią krzyczał.

Nie mogła się z nim sprzeczać. Dokładnie tego ją uczył. Tłumić tę mroczną część, żeby nigdy się nie uaktywniła. Ale to się stało. Czuła się, jakby znalazła się w swoim najgorszym koszmarze. Może Xaeni miała rację: każda Ciemność była niebezpieczna. Nawet ta. z której ukształtowana została Erim. Zwłaszcza ta. Możliwe, że Apologeci słusznie się jej bali.

– Nie chciałam... – powiedziała cicho.

– To już nieistotne. Niebawem odbędzie się sąd nad tobą. Rada zadecyduje, co się z tobą stanie. Sprawa jest publiczna, więc proces też taki będzie – poinformował ją. – Właściwie chciałem tylko, żebyś to wiedziała. Przykro mi.

Jemu także było ciężko. Odszedł, nie mogąc znieść dłużej widoku wystraszonej siostry.

Czuła, że go zawiodła. A przy tym zawiodła też samą siebie. Wszystkich. Nawet Twórcę.

Barwy Cieni: II Biały CieńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz