32. Miłość nie zwycięża wszystkiego cz. I

79 23 61
                                    

Chwilowo Ker przestał być więźniem Króla i mógł wrócić do Świata Światła. Tyle że niespodziewanie dla samego siebie stał się posłańcem władcy Świata Ciemności. Czuł, że jego zadanie może się nie powieść, ale musiał negocjować. Działania Aleotazy już dość im wszystkim zagroziły, więc miał nadzieję, że chociaż ten jeden raz Najwyższy Dowódca postąpi tak, jak należy.

Rada została zwołana, jednak tym razem Ker nie występował jako jej członek, a przedstawiciel Nagharai. Zresztą w tym przypadku mówił też w swoim imieniu.

– Nagharai kazał wybić prawie pięćset osób tylko dlatego, że były Świetlistymi. Dlaczego więc mielibyśmy w ogóle go słuchać? – Xaeni nie podobało się, że mimo wszelkich swoich starań została wplątana w sprawy związane z Mrocznymi Apologetami.

– Najpierw Aleotaza wysłał na niego zabójców. Nagharai zrobił to w odwecie – zauważył Ker, chociaż wiedział, że ten argument nie był zbyt przekonywający. – I niektórzy wciąż żyją.

– Są torturowani – odparła Xaeni. Nie rozumiała, jak Król miał czelność po tym, co zrobił, zwracać się do nich o cokolwiek. Większość uwięzionych w Świecie Ciemności Świetlistych Apologetów nie wiedziała o planowanym zamachu, więc cierpiały niewinne osoby. Króla to jednak nie obchodziło. W zemście chciał odebrać życie im wszystkim, a niektórych agonię po prostu przedłużał.

– Nagharai ich wypuści – powiedział prędko Ker, starając się znaleźć coś, co pomogłoby mu w przekonaniu ich do właściwej sprawy, chociaż tak naprawdę nie wiedział, czy Król faktycznie by to zrobił.

– Tak po prostu? – Madir już oczekiwał jakiegoś podstępu. Nie wierzył, że Nagharai mógłby rzeczywiście uwolnić więźniów i nie knuć przy tym niczego.

– Jeśli spełnimy jego prośbę, wypuści wszystkich Świetlistych. Poza tym zaniecha wszelkich prób zemsty. Nie zaatakuje nas i nam pomoże w wojnie z Potworami.

– Akurat – prychnęła Xaeni.

– W takim razie czego on chce? – zapytał w końcu Aleotaza.

– Żeby Erim wróciła do Świata Światła – Ker przedstawił jedyne żądanie Króla, które jednocześnie było też jego osobistą prośbą. Widział, w jakim stanie znalazła się Erim i kiedy usłyszał, do czego jego pomoc jest potrzebna, nie zastanawiał się, tylko od razu postanowił spotkać się z Radą. Już raz zawiódł swoją młodszą siostrę i nie chciał zrobić tego ponownie.

– To jakiś żart? – Xaeni popatrzyła na niego ze zdziwieniem, nie będąc pewną, czy mówił poważnie.

– Dlaczego? – Takie żądanie wydało się Aleotazie niezwykle podejrzane.

– Inaczej Erim nie wyzdrowieje.

– Nie wierzę – mruknęła Xaeni.

– Aleotazo, widziałeś, w jakim była stanie. Będzie tylko gorzej. – Ker uznał, że jedyną szansą jest przekonanie Najwyższego Dowódcy, zwłaszcza że przecież był on świadkiem choroby ich siostry.

– Nie może być gorzej. Erim jest częścią Twórcy, więc w końcu wyzdrowieje – odparł Aleotaza. Zaczął już tworzyć w swojej głowie wytłumaczenie, czemu Nagharai chciałby wysłać Erim do Świata Światła. W jego myślach Król w ten sposób podstępem przejąłby władze. Możliwe, że już nawet namówił on Erim do zabicia całej Rady.

– Ciemność ją zniszczy! – złościł się Ker. – Nagharai potrzebuje czasu, żeby znaleźć coś, co zatrzyma proces.

– Gdyby Ciemność miała ją zdeprawować tak jak pozostałych, już by to zrobiła – stwierdził Aleotaza. Dokładnie to powiedział mu wcześniej sam Król, dlatego też nie miał powodu, żeby wierzyć Kerowi.

Barwy Cieni: II Biały CieńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz