4. Wielka Trójca

162 53 141
                                    

Niewielki, trzypiętrowy pensjonat leżał tuż obok starego, liściastego lasu. Popołudniowy, ciepły wiatr z łatwością wpadał przez stare okiennice do pokoju Redssona. Mężczyzna właśnie wypakowywał ostatnią koszulę z walizki. Przysunął drewniane krzesło do okna. Oparł się o parapet, a potem wyciągnął podniszczony przez czas i użytek notes. Niebieskim długopisem zanotował to, co już zdążył ustalić. Miejscowość, gdzie ostatnio prawdopodobnie znajdował się poszukiwany, była na szczęście niewielka. Pensjonat, w którym detektyw wynajął pokój, zdawał się pozostawać tutaj jedynym miejscem, w jakim mógł zamieszkać podróżny. Tak więc też tu należało rozpocząć poszukiwania. Redsson zakreślił kilka słów w jego mniemaniu szczególnie istotnych, po czym postanowił od razu zacząć swoją pracę.

Zszedł na dół prosto do baru połączonego z jadalnią. Jak na tak małą miejscowość kręciło się tam sporo gości. Redsson spojrzał na dostępne menu i poprosił kelnerkę o kiełbaski oraz piwo bezalkoholowe. Ta około czterdziestoletnia kobieta, wysłuchała jego zamówienia, po czym bez słowa zniknęła na zapleczu. Wróciła po piętnastu minutach i postawiła przed nim talerz, a zaraz też doniosła kufel.

– Przepraszam, czy mógłbym z panią porozmawiać? – zaczął Redsson, nieco zaniepokojony tym, że kelnerka może nie znać zbyt dobrze angielskiego.

– Przewodnik turystyczny można wziąć z recepcji – odrzekła kobieta i już zamierzała odejść.

– Chętnie skorzystam, ale chciałbym o coś jeszcze zapytać – powiedział prędko, zanim zdążyła się oddalić. – Bo widzi pani, miałem się tu spotkać z pewnym znajomym, a niestety nie odbiera moich połączeń.

– Dużo osób się tu przewija.

– Tak, ale on jest dość charakterystyczny. Albinos, wzrost około sześć stóp.

– Nie znam się na stopach.

Kobieta z jakiegoś powodu nie wydawała się zbyt chętna do rozmowy, jednak Redsson był pewien, że coś wiedziała.

– Na pewno zwróciła pani uwagę na dość wysokiego mężczyznę o nietypowym wyglądzie – drążył dalej.

– Może był tu ktoś taki, ale ostatnio nikogo takiego tu nie widziałam. – Wzruszyła ramionami. - A teraz przepraszam, ale są inni klienci. – Odwróciła się na pięcie i podeszła do stolika tuż przy drzwiach, gdzie właśnie pojawiła się rudowłosa dziewczyna. Wobec tamtej kelnerka zdawała się znacznie przyjaźniej nastawiona.

Reddson zerknął ukradkiem na uśmiechniętą nieznajomą. Przyglądała mu się. Odkąd tylko weszła nie spuszczała go z oka. Udawał, że tego nie zauważa, czekając na rozwój sytuacji. Być może był to jedynie przypadek, może przyglądała mu się, bo usłyszała, że nie mówi po niemiecku. Jednakże czuł, że dziewczyna nie pasuje do tego otoczenia.

Nagle rudowłosa wstała i zabierając ze sobą swój kufel, podeszła do jego stolika. Ostentacyjnie odsunęła barowe krzesło tak, że aż podłoga zaskrzypiała. Usiadła, rozlewając trochę piwa dookoła.

– Podobno nie pijesz alkoholu – powiedziała po angielsku.

– To bezalkoholowe – odparł. – Znamy się? – zapytał lekko zdziwiony jej bezpośrednim zachowaniem.

– Trochę o tobie słyszałam Jonathanie. Nighi potrafi być straszną plotkarą, jeśli akurat nie jest zajęty oglądaniem seriali. – Upiła duży łyk. – Mam na imię Harevie. – Na chwilę zalśniła oczami, które stały się żółte na potwierdzenie jej tożsamości. Zrobiła to na tyle szybko i subtelnie, że oprócz Redssona nikt więcej tego nie zauważył.

– Nighi nie mówił, że mam mieć jakiegoś towarzysza – stwierdził detektyw, wciąż nie ufając dziewczynie.

– Bo o tym nie wie. To moja własna inicjatywa – poinformowała, dopijając piwo.

Barwy Cieni: II Biały CieńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz