Miało być to jedynie spotkanie dyplomatyczne, a mimo to Aleotaza długo się ociągał, żeby w końcu odwiedzić swojego brata w jego królestwie. Nie widzieli się od czasu wygnania Nagharai i Aleotaza wolałby, żeby tak pozostało. Zmuszało go jednak widmo wojny z Potworami.
Trochę ciekawiło go to, jak zmienił się Świat Ciemności pod rządami Króla. Ostatni raz, gdy tam przebywał Świat Ciemności, był jedynie bezkresnym pustkowiem. Do tej pory miał nadzieję, że nigdy więcej nie będzie musiał się tam pojawić. W końcu musiał to zrobić. Należało się spotkać z Nagharai i ostrzec go przed działaniami Afara. Musieli zawrzeć przynajmniej chwilowy rozejm.
Przejście zostało otworzone w pobliżu Zamku. Tak więc pierwszym co Aleotaza dostrzegł we wrogim świecie, była ta ogromna budowla. Chociaż swoim układem przypominała mu Pałac, to od razu stwierdził, że nie miał ochoty tam się zbliżać. Zamek przytłaczał swoim mrokiem podobnie jak reszta otoczenia.
Już po chwili otoczyli go strażnicy zaskoczeni jego niespodziewaną obecnością. Wiedzieli, kim był, dlatego też nie byli pewni, czy powinni go zaatakować. Oczekiwali na to, co zrobi, a on stał spokojnie i najwyraźniej nie zamierzał podejmować żadnej walki.
– Czyżbyś sam siebie wygnał, Najwyższy Dowódco?
Strażnicy odsunęli się, przepuszczając Pierwszego Generała, który natychmiast zainteresował się odwiedzinami przybysza ze Świata Światła.
– Niedługo wracam – odparł Aleotaza. Ledwie zobaczył Nighiama i już żałował, że się tam pojawił. Nie cierpiał go bardziej niż Nagharai.
– Przyszedłem tu w pokoju. Chcę tylko porozmawiać z Królem – dopowiedział prędko.
– To będziesz musiał poczekać. Jest zajęty.
– Czym?
– Nie chcesz wiedzieć. – Nighi uśmiechnął się czymś rozbawiony.
– Nie mam na to czasu – burknął Aleotaza, zirytowany samą obecnością Nighiego w swoim pobliżu. – Zaprowadź mnie do niego!
– Jak tam sobie chcesz, ale żeby nie było, że nie ostrzegałem.
Poszedł za Nighim do Zamku. W środku zdało mu się jeszcze bardziej przygnębiająco, chociaż w myślach przyznał przed samym sobą, że podziwiał, że udało im się stworzyć w Świecie Ciemności coś jednocześnie tak dużego i trwałego. Musiało zabrać im to niezwykle dużo czasu, skoro zwykła technologia Apologetów tu nie działała.
Nighiam otworzył drzwi od sali tronowej i gestem zaprosił go do środka.
Na tronie siedziała Erim. A raczej leżała, opierając się o podłokietniki. Machała radośnie nogami, a dookoła niej chodził nie do końca ubrany, jakby czymś poddenerwowany Nagharai.
– Powiedz mi! Gdzie ona jest?! – złościł się.
– Nie potrzebujesz jej!
– Potrzebuję!
Usłyszał skrawek ich dość głośnej wymiany zdań. Od razu stwierdził, że cokolwiek się działo, to był jakiś kompletny chaos. Może ten jeden raz powinien posłuchać Nighiego i poczekać.
– No dobra, może jednak potrzebujesz – Erim zgodziła się z Nagharai, gdy tylko dostrzegła, kto stał obok Nighiego. Pośpiesznie i niezdarnie zerwała się z tronu.
– Kurwa – przeklął cicho Król. – Aleotaza...
– Co ty tu robisz? – przerwała mu Erim.
– Bardziej mnie interesuje, co wy robicie – przyznał szczerze i trochę bezmyślnie.
CZYTASZ
Barwy Cieni: II Biały Cień
FantasyOd czasu pojawienia się Apologetów na Ziemi mija około dziesięciu lat. W wyniku działań Potworów ludzki świat mierzy się ze skutkami wielu katastrof. Ameryki zostały zniszczone, zaś pozostałe kontynenty pogrążyły się w kryzysach. Wojna wiecznych ist...