16. Mężczyzna, który polował na diabła cz. III

91 31 78
                                    

Na uboczu ruin świątyni Artemidy, pośród twardych, kamiennych pozostałości i kępek trawy siedział starszy mężczyzna. Tuż obok niego leżał ukryty miecz. Nie była to zwykła ludzka broń. Przede wszystkim nie wykonano jej z żadnego znanego ludzkości metalu. Ostrze tego miecza lśniło zielonkawą poświatą, co stanowiło pozostałość po użytkowaniu przez dawnego właściciela. Czarną rączkę zdobiły szmaragdy i srebrzyste wzory.

Mężczyzna siedział skupiony. Czekał. Cierpliwie, codziennie od kilku dni spoglądał w przestrzeń, wypatrując nadchodzącego zagrożenia.

– Ojcze, on się nie pojawi – powiedział jego syn, chodzący dookoła niego. Ömer śmiertelnie się nudził. Chętnie zobaczyłby coś więcej niż tylko te świątynne ruiny, które w ciągu ostatnich dni zdążył poznać co do najmniejszego kamienia. Dziś nawet turystów było niewielu. Nagle w zasięgu swojego wzroku piętnastolatek zauważył dwie przemykające postacie. Jedna z nich wydała mu się szczególnie znajoma. Szczupły, bardzo wysoki brunet. To na pewno był on, Rosjanin z Anglii.

– Namir! – zawołał bezmyślnie, zupełnie nie przejmując się z niezadowolenia ojca, który przecież był w trakcie istotnej misji.

– Kogo ty wołasz? – fuknął na syna Yusuf.

– To mój kolega – odpowiedział Ömer. – Ma na imię Namir. Spotkałem go wczoraj. Mówił, że dziś z bratem przyjedzie do Efezu.

– Kolega? – Yusuf zmrużył podejrzliwie oczy.

– Tak... – Zerknął na ojca. – Chyba nie myślisz, że on mógłby mieć z tymi twoimi bajkami coś wspólnego?

– Tego nie wiem jeszcze, ale to ciekawy zbieg okoliczności.

– To zwykły nastolatek, taki sam jak ja! – stwierdził pewnie Ömer.

Nagharai słysząc znajomy głos, natychmiast się odwrócił i spojrzał w stronę machającej mu osoby.

– Kto to jest? – zapytał Alex zaintrygowany tym, że ktoś zwrócił się do Nagharai, używając jego ludzkiego imienia. Chociaż samo to, że ktoś do niego z własnej woli wołał, też wydało mu się zadziwiające.

– Ömer. Poznałem go wczoraj na plaży. Chwilę pogadaliśmy. Jest spoko – wyjaśnił krótko Nagharai. Nie pytając brata o zdanie, zaczął maszerować w stronę uśmiechniętego chłopaka.

– Cześć! – przywitał się po angielsku.

– Cześć, miło cię widzieć! – odpowiedział Ömer. – To twój brat? – zapytał, wskazując na blondyna.

– Tak, to Alex. Niestety dziś spędzamy cały dzień razem – poskarżył się Nagharai. – Dzień dobry, panu! – zwrócił się do Yusufa.

– Jesteś kolegą Namira? – zaraz koło Nagharai, pojawił się Aleotaza, który wciąż nie mógł pojąć, jak ktoś może dobrowolnie chcieć rozmawiać z jego młodszym bratem.

– Tak, jestem Ömer – przedstawił się sympatyczny nastolatek. – A to mój ojciec.

Yusuf ukłonił się lekko i dalej nieufnie przyglądał nieznajomym.

– Zwiedziliście już miasto? – Ömer ponowie zwrócił się do Nagharai.

– Nie wiem czy całe, ale chcę już wracać. Już wykończył mnie ten dzień – przyznał tamten.

– Doskonale cię rozumiem! Może mógłbym wrócić z wami do Kusadasi? Mógłbym, tato? – zapytał Yusufa o zgodę. Spędzenie reszty dnia ze znajomym wydawało się Ömerowi znacznie ciekawszą perspektywą od dalszego siedzenia w ruinach z milczącym staruszkiem.

Barwy Cieni: II Biały CieńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz