Spotkanie Rady dobiegło końca. Jak zazwyczaj odbywało się w domu Aleotazy. Tym razem nie omawiano niczego szczególnego. Właściwie spotkanie to stanowiło jedynie formalność. Nic się w ostatnim czasie nie działo interesującego. Nie pojawiały się żadne nowe informacje dotyczące Potworów. Podobnie też brakowało niepokojących wieści dotyczących Buntowników w Świecie Ciemności. Mieszkańcy Świata Światła żyli w tymczasowej harmonii i pokoju. Nie byli niepokojeni przez nikogo ani nikt przez nich. A przynajmniej tak pozornie się wydawało.
Ten spokój wydawał się Aleotazie ciszą przed burzą i to nie taką zwykłą, a przed groźnym, niszczącym tornadem. Od długiego czasu martwili go bardziej wygnańcy niż Potwory. Z tymi ostatnimi został zawarty jakiś rozejm. Może kruchy, ale jednak. Tymczasem Buntownicy, choć nie mieli już od dawna dostępu do Świata Światła, w każdej chwili mogli znaleźć sposób, żeby stać się bezpośrednim zagrożeniem. Dlatego też jedynym, nowym tematem, który pojawił się w trakcie zebrania, był wniosek osobiście wysunięty przez Najwyższego Dowódcę, aby rozpocząć przygotowania, szczególnie szkolenia Młodszych, do walki z Buntownikami. W dalszej perspektywie nawet do bitew w Świecie Ciemności.
Aleotaza chciał pozbyć się problemu, który w rzeczywistości jeszcze nie istniał. Jednak wszyscy zdawali sobie sprawę z tego, że w tym przypadku nawet zarodek zagrożenia ze strony Buntowników wydawał się dla wszystkich mieszkańców Świata Światła przerażającym widmem. Potencjalnie mogło okazać się to większym niebezpieczeństwem niż Potwory. W końcu Buntownicy także byli dawniej Świetlistymi. To nie był obcy gatunek, a dokładnie ten sam. To także byli Apologeci, a więc pochodzili z tego samego miejsca, które znali równie dobrze. Ich umiejętności walki także pozostawały proporcjonalne. Sprawiało to ogromne problemy już podczas Buntu. Jednak wtedy jeszcze nie zostali zdeprawowani przez Ciemność.
Rada wysłuchała argumentów Aleotazy. Przegłosowano szkolenia, ale temat bezpośredniego ataku Buntowników, przełożono na przyszłość. Xaeni i Madir osobiście zobowiązali się do nauki Młodszych, z których wielu wciąż nie miało doświadczenia w prawdziwej walce.
Dowódcy rozeszli się. A dokładniej Xaeni i Madir pożegnali się i opuścili dom Najwyższego Dowódcy. Ker zaczekał cierpliwie, aż odejdą. Była jeszcze jedna istotna kwestia, której Aleotaza usilnie unikał. Dlatego też Ker postanowił rozmówić się z bratem bez pozostałej dwójki rodzeństwa. Choć sprawa tak naprawdę dotyczyła ich wszystkich, to wolał przynajmniej na razie nie podnosić tego tematu jako kolejnej rozprawy dla Rady.
Zostali sami. Słychać było tylko cichy, przyjemny dźwięk kryształowych ścian, które muskał nadnaturalny powiew.
– O co chodzi? – zapytał Najwyższy Dowódca i spojrzał na niego wyczekująco.
Ker nie odpowiedział od razu. Udawał, że nad czymś głęboko rozmyśla.
– Księżniczka – odparł w końcu jednym słowem.
– Co z nią?
– Nie jest już małym dzieckiem – zauważył Ker.
– Mentalnie też jeszcze nie jest całkiem dorosła – odrzekł Aleotaza.
– Być może. Jednak niemal nie da się już jej odróżnić od Młodszych.
– Co z tego? – Aleotaza nie wiedział do czego zmierzał Ker.
– To, że powinna za niedługo przejąć samodzielną władzę. Długo zamierzasz jeszcze być jej regentem? – Ker przyjrzał się uważnie starszemu bratu. Od pewnego czasu miał podejrzenia, że Aleotazie niezbyt zależało na oddaniu choćby części władzy ich młodszej siostrze. Mimo to Ker liczył, że były to jedynie jego niezbyt trafne przypuszczenia.
![](https://img.wattpad.com/cover/352238372-288-k995622.jpg)
CZYTASZ
Barwy Cieni: II Biały Cień
FantasyOd czasu pojawienia się Apologetów na Ziemi mija około dziesięciu lat. W wyniku działań Potworów ludzki świat mierzy się ze skutkami wielu katastrof. Ameryki zostały zniszczone, zaś pozostałe kontynenty pogrążyły się w kryzysach. Wojna wiecznych ist...