Stojącą przed tłumem Erim rozpierała radość. Początkowo tylko rozmawiała z pojedynczymi osobami, starając się podburzyć w nich buntowniczą iskrę i skierować ją przeciw Królowi. Z czasem, gdy zaczynała lepiej rozumieć mieszkańców Świata Ciemności, zbierało się wokół niej więcej Mrocznych Apologetów. Wielu nie podobało się to, co robiła, jednak dzięki temu, że imię Ayashi stało się synonimem okrutnego Anioła Śmierci, nikt raczej nie ryzykował bezpośredniej walki. Chociaż w rzeczywistości ta ponura renoma była daleko przesadzona, to Erim chętnie ją podtrzymywała. Zresztą zwolennicy Króla i tak się spodziewali, że ich władca, wkrótce sam ukróci dalsze poczynania swojej przeciwniczki.
Tyle że jednak nic się takiego nie działo. Król zdawał się całkowicie ją ignorować, co rozsiewało kolejne plotki. Powstały dwie przeciwstawne teorie tłumaczące zachowanie władcy: albo Król nie przejmował się Ayashi, bo nie traktował jej jako poważnego zagrożenia, albo wprost przeciwnie, nawet on się jej bał, dlatego przeciągał dojście do konfrontacji najdłużej jak to możliwe.
Choć Król bagatelizował szykującą się rebelię, to jego generałowie wykazywali się znacznym zainteresowaniem. Nie okazywali tego publicznie, żeby nie narażać się Królowi, który wyraźnie zakazał im zajmować się tą sprawą, jednak nieustannie obserwowali to, co robiła ta, którą znali pod imieniem Ayashi. Nighiam, jako najważniejszy generał i doradca Króla z czasem coraz bardziej starał się zwrócić uwagę na narastający problem. Właściwie to był rozdrażniony zachowaniem Nagharai, który całkowicie odcinał się od sprawy. Dlatego też w pewnym momencie Nighiam uznał, że zajmie się sprawą osobiście. Dla dobra Króla i ich królestwa należało w końcu zareagować, jakoś zaznaczyć swoją siłę.
Nighiam przybył na wiec, który zorganizowali zwolennicy Ayashi. Stanął na uboczu, tak żeby nie zwracać na siebie zbytniej uwagi. Spokojnie zaczął się przyglądać temu, co się działo. Zaraz jednak zorientował się, że sam także był obserwowany. Czując czyjś wzrok na sobie, rozglądał się w poszukiwaniu swojego obserwatora. Po chwili go dostrzegł i natychmiast rozpoznał. Zoen. Ten słaby kretyn, stał niedaleko rebeliantki i najwyraźniej jej pomagał w podburzaniu Apologetów przeciw Królowi. Nighiam wbił w Zoena pusty wzrok i uśmiechnął się sadystycznie. Wiedział, że tamten się go boi i z satysfakcją dostrzegł u niego oznaki zdenerwowania.
– Nagharai was oszukał! Obiecał wam świat, w którym nie będzie hierarchii, a potem sam stał się despotą! Jedyne, co zrobił, to ustanowił siebie na szczycie, a wam odebrał nawet te prawa, które mieliście w Świecie Światła. Okazał się gorszy od Najwyższego Dowódcy!
Nighiam znów skupił się na przemówieniu. Pomyślał, że poniekąd Ayashi przypominała mu dawnego Nagharai wtedy, kiedy to on prowadził rebelię. Jego tak samo, jak i jej słuchały tłumy. Atmosfera chęci do walki wśród zebranych też była podobna. Zatem ona naprawdę stanowiła zagrożenie dla porządku królestwa. Dodatkowo dziewczyna wydawała się na tyle szalona, żeby uważać, że ma jakąś szansę w walce z generałami, a nawet samym Królem. Poza tym najwyraźniej była przekonana o tym, co głosiła. Zupełnie nie zdawała sobie sprawy, dlaczego w ogóle doszło do ustanowienia rządów Króla. Anarchistka chciała doprowadzić do całkowitego chaosu, który był bardzo niebezpieczny. Zdecydowanie należało natychmiast ukrócić jej działania.
– Kim ty jesteś, żeby w ogóle się wypowiadać?! – przerwał jej przemowę.
– A ty, żeby mi przeszkadzać? – odpowiedziała lekceważąco.
Wśród zebranych natychmiast nastąpiło poruszenie. Wszyscy już po chwili rozpoznali Pierwszego Generała.
– Nighiam – przedstawił się.
Dopiero w tym momencie do Erim dotarło, z kim rozmawiała. Zastanawiała się, kiedy w końcu ktoś z dworu się nią zainteresuje, bo spodziewała się, że w końcu to nastąpi. Mimo to takie publiczne starcie i tak ją zaskoczyło.
CZYTASZ
Barwy Cieni: II Biały Cień
FantasyOd czasu pojawienia się Apologetów na Ziemi mija około dziesięciu lat. W wyniku działań Potworów ludzki świat mierzy się ze skutkami wielu katastrof. Ameryki zostały zniszczone, zaś pozostałe kontynenty pogrążyły się w kryzysach. Wojna wiecznych ist...