Droga do szczęścia jest ciemna i ciernista, lecz oświeca ją nadzieja.
Aldona Różanek
Snape wydawał się poruszony, kiedy znaleźli się ponownie w Hogwarcie. Cisza między nimi nie była jednak do końca komfortowa, bo kiedy tylko przenieśli się z dworu Lucjusza, w jego wyobraźni zamajaczyła jakaś nieśmiała kobieta, która była zakochana w jego profesorze i nie przeżyła wojny. Nigdy nie interesował się uczuciami Snape'a, ale gwałtowna reakcja mężczyzny na słowa Lucjusza nie pozostała niezauważona przez niego.
Wojna zabrała wiele ofiar. Nie znał większości z nich, nie miał pojęcia kim byli i kogo po sobie pozostawili. Jak ukształtowały się życia tych, którzy przeżyli. Nie znał nawet powodów Snape'a. Dlaczego mężczyzna w ogóle zdecydował się zdradzić Voldemorta. Jeszcze niedawno uznałby to za nawrócenie się na prawidłową stronę, ale nie wiedział do końca czy taka faktycznie istniała.
Snape zerkał na niego raz po raz, kiedy ich kroki odbijały się echem na kamiennej posadzce zamku. Harry miał wrażenie, że mężczyzna chce o coś zapytać, ale waha się. I to było coś nowego. Snape zawsze był ostrożny, ale to było bardziej podszyte złością i niechęcią.
- Co chce pan wiedzieć? – spytał w końcu wprost.
Snape przystanął tak gwałtownie, że Harry prawie potknął się o własne stopy.
- Co wiesz, Potter? – spytał ostro mężczyzna.
Harry wzruszył ramionami.
- Nie wiem o czym pan mówi – przyznał szczerze.
- Czy Lucjusz powiedział ci cokolwiek? O mnie? O wojnie? – spytał wprost Snape i wydawał się naprawdę zdenerwowany jak nigdy wcześniej.
- Lucjusz sporo mówi – rzucił tylko, ponieważ to była prawda. – Myślałem, że mam tego nie powtarzać – przypomniał mężczyźnie.
Snape nie wydawał się rozbawiony. Spoglądał jednak na niego tak, jakby chciał odgadnąć co działo się w jego głowie, więc Harry mimowolnie zaczął się zastanawiać czy nie jest poddawany ligilimecji. Poprzednio to bolało, ale przecież Snape mógł być w tym naprawdę dobry.
- Nie wymądrzaj się – rzucił jego profesor, ale nie odjął mu żadnych punktów.
- Lucjusz sporo mówi – powtórzył spokojnie. – Niekoniecznie wszystkiego słucham. Poza tym jeśli zacznie mówić coś o panu niemiłego, to nie będzie nic czego nie słyszałem wcześniej. Choćby od naszych wspólnych znajomych – dodał i chciał w ten sposób uspokoić mężczyznę, ale Snape nadal wydawał się dość nerwowy.
- Nie daj mu się manipulować – powiedział tylko mężczyzna. – Nie wszystko wyglądało tak jak mówi.
Harry nie bardzo wiedział jak ma to rozumieć.
- Nie wiem czy mogę akurat to obiecać – stwierdził, trochę zaskoczony faktem, że przyjął do wiadomości fakt, że Malfoy mógł nim pogrywać tak spokojnie.
Snape jednak wydawał się być dokładnie w tej samej sytuacji, co on, więc może mieli jakieś małe porozumienie.
- Dlaczego on to robi? – spytał wprost.
- Ponieważ może – odparł Snape spokojnie. – I ponieważ jeśli ty nie manipulujesz, oznacza to tylko, że ktoś manipuluje tobą – dodał profesor.
- Dumbledore mną manipuluje? – spytał ostrożnie.
- Niczego takiego nie powiedziałem – odparł Snape. – Na pewno manipuluje tobą kto inny, Potter. Nie zawracaj sobie głowy takimi rzeczami. Skup się na tym, po co wychodzisz w każdy weekend. Potrzebujesz maści? – spytał Snape wprost.