Rozdział 22 - Harry Potter

214 11 2
                                    

Czasami nie śpi człowiek w nocy, patrzy w ciemność pustymi oczami i myśli: Za coś ty mnie, życie, tak pokaleczyło? Za co ta kara? Nie znaj duję odpowiedzi ni w ciemności, ni w biały dzień.

Michaił Szołochow

Księga była stara, ale doskonale zachowana. Harry był zaskoczony, że zaklęcia w niej nie miały inskrypcji z wyjaśnieniem jaki efekt dawały dokładnie. I trochę go to przerażało. Zerknął do niej, kiedy wrócił tylko do swojego pokoju. Przeważnie brał kąpiel przed obiadem i nie zamierzał zmieniać swojego przyzwyczajenia. Po fizycznym wysiłku jego ciało było napięte i pokryte warstewką potu. Może podświadomie chciał wyglądać równie dobrze co Lucjusz, chociaż mężczyzna z pewnością nie powinien zaprzątać jego myśli. To nie było jednak takie proste, kiedy wspomnienia poranka powróciły do niego z taką siłą.

Chciał oskarżyć Malfoya o manipulacje, ale Lucjusz nie zrobił nic. Nie próbował go napastować ani specjalnie nie ocierał się o niego. Nie czynił nieodpowiednich uwag, w pełni skupiony na ich ćwiczeniach. Harry nie mógł wymarzyć sobie lepszego nauczyciela, a jednak irytowało go, że Lucjusz pozostał tak nieczuły, tak kompletnie niewzruszony faktem, że jednak Harry postrzegał jego ciało jako coś więcej niż cel swojej szpady. Może to przychodziło z wiekiem, ale bardziej prawdopodobne, że Malfoy był cynikiem. Wspomnienie o wielu kochankach powracało równie mocno i nie dawało mu spokoju.

Lucjusz miał możliwości, zarówno finansowe jak i te dotyczące wyglądu, aby zaimponować komukolwiek. I Harry czuł, że mężczyzna nie kłamał. Sypiał z ludźmi i nie uważał tego wcale za nieodpowiednie. Może był to powód do dumy. A może wszyscy w świecie Lucjusza postępowali dokładnie tak samo. Hermiona opowiadała o mugolskiej szlachcie, która nie szczędziła sobie uciech w wiekach poprzednich. Dlatego tak wiele rodzin czarodziejskich nosiło nazwiska mugolskiej arystokracji i na odwrót. Nie miało znaczenia jak bardzo zmieszali swoją krew.

Harry nie chciał jednak o tym myśleć. I nie mógł przestać. Lucjusz nie pierwszy raz rujnował jego spokój. I pewnie nie ostatni.

Wszedł do wanny wypełnionej ciepłą wodą i zamknął oczy, starając się chociaż przez chwilę nie myśleć o niczym, ale Malfoy jak zawsze wkradł się i tam. Harry nie miał pojęcia nawet jaki był typ Lucjusza. Czy faktycznie podrywał szesnastolatków, którzy nie wiedzieli niczego o seksie. Harry nigdy nie był dotykany przez nikogo prócz siebie, ale Malfoy nigdy słowem o tym nie napomknął. Mógł o tym nie wiedzieć. W końcu o ekscesach Draco opowiadano w Hogwarcie dość głośno. Plotki o tym jak wiele osób przewinęło się przez łóżko Ślizgona dawały jasny przekaz, że dziewictwo w Slytherinie nie miało aż takiej wartości.

Lucjusz nazywał go cały czas Harrym Potterem, jakby to był cholerny tytuł. Jakby to nie oznaczało jego osoby. I czasem Harry tak się czuł, jakby stanowił pusty symbol, za którym szły całkiem mylne wyobrażenia. Pewnie Malfoy zakładał, że jako tak sławna osobistość korzystał z uroków bycia Harrym Potterem, ale tylko raz chciał tak zrobić i Hermiona wybiła mu to z głowy. Nie był Harrym Potterem. Był Harrym i chciał, aby każdy pragnął go właśnie dlatego. Jeśli Lucjusz widział w nim jedynie nazwisko i władzę, która szła za tym – napawało go to obrzydzeniem. Malfoy jednak wyraźnie powiedział, że widzi w nim coś pociągającego i chyba nawet bycie symbolem Jasnej Strony uważał za wadę, co Harry'ego cieszyło.

A nie powinno, ponieważ nie rozważał nawet wsunięcia się do pokoju Malfoya po zmroku. To byłby ten rodzaj szaleństwa, do którego nie zamierzał dopuścić. Lucjusz nie śmiał się jeszcze teraz z jego niekontrolowanych odruchów, ale gdyby odkrył, że Harry znał jedynie dobrze swoją prawą rękę, zapewne nie omieszkałby o tym wspomnieć. Jakby od każdego szesnastolatka oczekiwano doświadczenia. Malfoy był szalony. To Harry był normalny, bo trzymał się od mężczyzny z daleka.

SZERMIERZ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz