Obudziłam się w dosyć dziwnej pozycji. Zwisałam głową w dół, w poprzek łóżka. Byłam cała obolała i ledwo udało mi się wyprostować. Nieuczesana, w szlafroku zeszłam na dół zrobić sobie coś do picia. Gdy wuj mnie zobaczył, zrobił wielkie oczy i spytał złośliwie:
– Używasz magii, nawet do porannej toalety?
Byłam zbyt zmęczona, żeby mu odpyskować.
– Dzień dobry. Mamy taki piękny poranek. Wszystkie żywe stworzenia tryskają radością, może byś wzięła z nich przykład? – zaproponował niezrażony moim milczeniem.
Spojrzałam na niego nieprzytomnie i zabrałam się do przygotowania posiłku. Zrobiłam sobie mleko z płatkami i usiadłam naprzeciwko wuja. Przez noc zrozumiałam, że ukarał mnie, bo się martwił. Poszłam z praktycznie obcym chłopakiem, nie wiadomo dokąd. Nie wiedział, gdzie jestem. A potem go okłamałam... Miał święte prawo się wkurzyć.
Odsunęłam w połowie pełną miskę i ukryłam twarz w ramionach, niemal kładąc się na stole.
– Amando, co ty robisz? – spytał zaniepokojony wuj.
– Przepraszam – jęknęłam, nie podnosząc głowy z blatu.
– Już dobrze, przyjąłem twoje przeprosiny – powiedział nieco łagodniej. – Bądź tak uprzejma i nie zrób sobie krzywdy.
– Jestem po prostu strasznie zmęczona – odparłam głucho.
– Źle spałaś? – zapytał z troską.
– Bardzo źle – mruknęłam. – Obudziłam się z głową i połową ciała za łóżkiem.
– To wracaj na górę i połóż się jeszcze raz, tylko w bardziej ludzkiej pozycji.
– Nie mogę. Muszę się uczyć. – Podparłam głowę łokciem.
– Daj już spokój! Jest niedziela. Jazda na górę! – powiedział stanowczo. – Będziesz pracować, ale musisz mieć do tego siłę. A potem zrób coś... z tym. – Chwycił w dwa palce kosmyk moich włosów i po chwili go puścił.
– Aż tak źle wyglądam? – zapytałam z rozbawieniem.
– Szczerze? – spytał, a ja kiwnęłam głową na potwierdzenie. – Jak straszydło.
Zaśmiałam się, a potem znów powiedziałam:
– Przepraszam, martwiłeś się o mnie, a ja cię jeszcze okłamałam.
– Przyrzekam, jeśli za chwilę usłyszę, że „naprawdę ci przykro", wyjdę z siebie i stanę obok. – Pokręcił głową z lekkim uśmiechem.
– Zabawne, właśnie chciałam to powiedzieć – parsknęłam cicho.
– Idź spać. – Wskazał ręką schody na piętro. – I wróć w lepszym stanie.
Posłusznie wstałam i wróciłam do sypialni. Nie podnosiłam rolet, więc w pokoju nadal było ciemno, jak w grobie. Położyłam się i zakryłam kołdrą po sam czubek głowy. Zasnęłam niemal natychmiast po tym, jak zamknęłam oczy.
***
Księżyc wisiał wysoko na niebie, a ja stałam przed domem wuja i nie mogłam się ruszyć z miejsca. Moje ciało zachowywało się tak, jakby na coś czekało, ale zapomniało mnie o tym uprzedzić. Drzewa szumiały nieprzyjemnie. Drgnęłam dopiero, gdy krzaki tuż obok mnie się zatrzęsły i po krótkiej chwili wyszedł zza nich wilk. Nie zachowywał się wobec mnie agresywnie. Otarł się o moje nogi i ruszył przed siebie. Odprowadziłam go wzrokiem, aż zniknął za drzewami. Nie minęła jednak nawet minuta, gdy zwierzę zawróciło i do mnie podeszło. Wilk delikatnie chwycił w zęby materiał mojego ubrania i pociągnął w las.
CZYTASZ
Tajemnica rodu Emeraldów. Amanda. Tom 1. Część 2
Fantasy⚠️Drodzy! Książka przechodzi generalny remont. Jeśli zdecydujecie się czytać ją w tym momencie i znajdziecie jakieś błędy, koniecznie napiszcie w komentarzu! Bardzo mi pomożecie! 😊⚠️ Kontynuacja książki pt. "Tajemnica rodu Emeraldów. Amanda. Tom 1...