32. Na przegranej pozycji

130 66 26
                                    

Kakofonia złożona z odgłosów walki i ludzkiego przerażenia docierała do Antoniego tak wyraźnie, jakby znajdował się w samym centrum wydarzeń, a nie kilka poziomów pod powierzchnią ziemi. Nie minęło wiele czasu, zanim dom Lawendora stanął w płomieniach, ale Antoni był o siebie spokojny. Wiedział, że bariera, którą wyczarowała dookoła niego Amanda, zapewni mu bezpieczeństwo. To nie ogień sprawił, że pot ciekł mu ciurkiem po plecach, a strach ściskał go za gardło.

Czy Amandzie udało się uciec? Czy zdążyła ostrzec straże? A co jeśli już nie żyje? To przez niego była osłabiona...

Ale dzięki tobie znów stanęła na nogi. Markus ją uratował, bo powiedziałeś mu, co ma zrobić. Nie jesteś potworem, upomniał się ostro. Westchnął ciężko i z trudem poruszył palcami u rąk. Członki całkiem mu zdrętwiały.

Płomienie lekko przygasły, dzięki czemu usłyszał, że na górze rozległ się jakiś nowy dźwięk. Ktoś poruszał się po zgliszczach. Antoni podniósł głowę i czekał w napięciu. Wstrzymał oddech do momentu, aż przez dziurę w suficie zobaczył twarz, której nie dałby rady pomylić z żadną inną.

– Antoni! – Goter uśmiechnął się szeroko na jego widok i zeskoczył na dół. – Pewnie mi nie uwierzysz, ale autentycznie cieszę się, że cię widzę.

Wyciągnął rękę w kierunku Antoniego, ale bariera go zatrzymała. Odchylił głowę do góry i krzyknął:

– Sprowadźcie mi tu kogoś, kto umie zdjąć zaklęcie tarczy ochronnej! – zażądał.

Antoni przymknął powieki i westchnął z rezygnacją. To było do przewidzenia, że prędzej czy później go znajdą. Ale dlaczego to musiał być akurat Goter?

– Odnoszę wrażenie, że ty się wcale nie cieszysz, Antoni. Tak dawno się nie widzieliśmy. – Goter wydął usta w grymasie rozczarowania.

Antoni otworzył oczy i posłał mu ciężkie spojrzenie.

– No trudno – zarechotał Goter i cofnął się, robiąc przejście jakiemuś rycerzowi, który najwyraźniej znał odpowiednie przeciwzaklęcie.

Chwilę później Goter podniósł Antoniego za koszulę i postawił go na nogi, które natychmiast się pod nim ugięły.

– Taki słaby... Rozczarowujesz mnie – zacmokał z dezaprobatą Goter.

– Och, jak mi przykro – mruknął Antoni.

– Przykro to ci dopiero będzie – zarechotał Goter i popchnął go w kierunku wyjścia. – Bestia już nie może się ciebie doczekać.

Antoni przełknął ciężko i więcej nie reagował na zaczepki. W milczeniu dotarł do zamku, co chwila potykając się o to, co zostało z Tamarii.

Tajemnica rodu Emeraldów. Amanda. Tom 1. Część 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz