Rozdział 18
Moje relacje z Adą nieco się rozluźniły. Nie wiedziałam, czy za sprawą Janka, czy po prostu przywykłyśmy już do siebie, a może jedno i drugie. Obwiniałam się, bo znajomość z Jankiem była na takim etapie, że bardzo bałam się cokolwiek zdradzić, więc wolałam nie wchodzić w żadne szczegółowe rozmowy.
Po całym tygodniu pracy miałam ochotę tylko na odpoczynek, jednak byłam umówiona z Jankiem. Pierwszy raz nie chciało mi się z nim spotykać i miałam cichą nadzieję, że coś się stanie i zrezygnuje. Niestety nie wyszło. Stanęłam przed drzwiami mieszkania Ady i po głębokim oddechu zapukałam. Od razu też usłyszałam kroki w mieszkaniu i drzwi z hukiem się otworzyły.
–Nareszcie. – Janek wciągnął mnie do mieszkania i po zamknięciu drzwi na zamek, uniósł mnie i przyparł do ściany. Całował mnie gorąco i chyba nie zamierzał przestawać, z tym że ja nie miałam już czym oddychać. Odepchnęłam go od siebie i odruchowo przesunęłam językiem po dolnej wardze.
–Rozumiem, że matki nie ma.
–Dobrze rozumiesz – mocno mnie do siebie przycisnął i przeniósł przez mieszkanie prosto do salonu na kanapę. Usiadł na niej, a mnie posadził na sobie. Przez chwilę tylko na mnie patrzył i dopiero po dobrej minucie zbliżył się ponownie do ust. Tym razem i ja jego całowałam. Próbowałam tym zagłuszyć własne obawy, które z każdym dniem piętrzyły się bez opamiętania. Odchyliłam lekko głowę, kiedy Janek zaczął obniżać pocałunki, i wyprężyłam ciało. Reagowałam na każdy najmniejszy dotyk, na każdy ciepły oddech na skórze. Pragnęłam go wbrew samej sobie. Moje dłonie same przesunęły się po jego ramionach aż dotarły do szyi. Objęłam go i przyspieszyłam pocałunki. Chciałam go całego, każdego oddechu i dotyku. Nie chciałam tracić czasu i kierując się jakimś dziwnym szałem, zaczęłam się lekko kołysać. Dłonie Janka zatrzymały się w końcu na moich biodrach, a coraz wolniejsze pieszczoty powoli nas uspokajały. Zatrzymaliśmy się jednocześnie. Oddychaliśmy ciężko, a nasze usta co chwilę się o siebie ocierały. – Podoba mi się ta chemia – szepnął Janek i przyciągnął mnie do siebie. – Możemy jednak zwiększyć częstotliwość spotkań.
–Nie kombinuj – potarłam swoim nosem o jego. – I bierzemy się za robotę, bo jak Ada niespodziewanie wróci wcześniej, to się nie wytłumaczymy.
–Jasne. – Patrząc mi z uśmiechem w oczy, sięgnął ręką do rozporka. Zaczęłam się śmiać i sama go pocałowałam. Chyba to mnie w nim urzekło, ta jego młodzieńcza radość, która znika z wiekiem, gdy człowiek stara się być poważnym.
Janek nie był chętny do nauki. Najpierw starannie mnie zagadywał, nie pozwalając mi nawet z niego zejść, a kiedy mi się to w końcu udało, to zaproponował mi kawę, podczas której zamiast się szkolić, to gadał. Słuchałam go cierpliwie, ale w końcu musiałam mu przerwać. Zastukałam kostką palca w stół i wskazałam mu wzrokiem przyniesione kartki.
–Serio? – zwiesił głowę.
–Serio. Musimy coś zrobić. Ada co prawda na chemii zna się tyle co ja na hodowli ślimaków, ale jednak nie jest idiotką i będzie potrafiła wybadać, jak postępy, zwłaszcza że chemii nie miałeś od paru ładnych lat, a jak dotąd po tylu lekcjach nie zrobiliśmy nawet jednego tematu, nie?
–To co pani proponuje? – zmarnowany odłożył kartki i oparł podbródek na ręce.
–Zacząć od początku, czyli od chemii ogólnej.
–Chemia ogólna jest działem chemii obejmującym podstawowe informacje z dziedziny chemii, zawiera wiadomości dotyczące wszystkich związków chemicznych, niezależnie od działów, w których się znajdują. Zaliczają się do niej prawa, definicje, zasady i reguły. Stanowi ona fundament wiadomości potrzebnych do zrozumienia innych dziedzin chemii.
–I to niby ja jestem wiedźma – zmrużyłam oczy. – Wszystkiego się tak ładnie nauczyłeś?
–Niestety nie. Ale nie powiem, co umiem, i będziesz musiała sama do tego dojść.
–Dobra, to słucham, co masz mi do powiedzenia o materii i pierwiastkach? – Pokazowo zerknęłam na zegarek i uniosłam w mściwym uśmieszku kącik ust. Janek na początku chyba liczył na moje wykłady, no ale zanim to miało nastąpić, chciałam żeby się wykazał i przede wszystkim chciałam sprawdzić poziom jego wiedzy w temacie.
Nie było najgorzej, a co się rzadko zdarza, rozumiał, o czym mówił. Co prawda nie fascynował się tym jak ja, ale ogarniał temat na tyle, że był sens pracować dalej. W sumie gdyby się postarał, to daleko by zaszedł jako biochemik. Kiedy materię, pierwiastki i związki mieliśmy już jako tako omówione, zaczęły się schody, ale nic w tym dziwnego, bo tłukliśmy tematy ponad trzy godziny.
–Dobra – oparłam głowę o miękki zagłówek kanapy – umówmy się, że prawo zachowania masy, zachowania materii, stosunków stałych i wielokrotnych zrobimy następnym razem.
–O tak – wstał z fotela i klęknął między moimi nogami. – Zwłaszcza te stosunki wielokrotne mnie interesują, resztę odpuśćmy, co? – przyciągnął mnie za biodra i oparł czoło o mój biust.
–Trzeba było wymyślić coś innego, a nie teraz płakać. – Podniosłam jego twarz. Przyglądaliśmy się sobie z uwagą, jakbyśmy się pierwszy raz widzieli. Za każdym razem dostrzegałam w nim coś innego.
Janek, wstając z kolan wziął mnie na ręce i posadził na sobie. Było już na tyle późno, że Ada mogła w każdej chwili wrócić, ale właśnie ryzyko podkręcało między nami atmosferę. Janek zacisnął dłonie na mojej talii i pociągnął mnie tak, że oparłam dłonie na jego barkach. Prawie się dotykaliśmy, a nasze oddechy stawały się coraz bardziej nerwowe. Wiedziałam czego chciał i nie potrafiłam mu odmówić. Przymknęłam oczy i niecierpliwie czekałam aż mnie pocałuje. Zrobił to niemal natychmiast. Swoimi ustami rozchylił moje, a gdy poczułam jego smak, sama objęłam go za szyję. Dopiero wtedy przyspieszył, a jego ręce zacisnęły się na moim ciele. W myślach ganiłam się za takie zachowanie, ale nie mogłam poradzić na to, że mnie w jakiś niewyjaśniony sposób pociągał. Jego oddechy przyjemnie owiewały moje usta, a sprawny język prowadził powoli do utraty rozsądku. Chciałam go i nienawidziłam.
–Ada może zaraz… – zaczęłam, kiedy jego usta przesunęły się na szyję.
–Będzie ją słychać – przerwał mi i subtelnie całował każdy centymetr wrażliwej skóry. Byłam w niebie i nie zamierzałam schodzić na ziemię, choć może powinnam.
Zgrzyt zamka w drzwiach oderwał nas od siebie. Poprawiłam bluzkę oraz włosy, a Janek w tempie błyskawicy usiadł w fotelu. Od razu wziął też kilka kartek ze stolika i z zainteresowaniem im się przyglądał. Zaśmiałam się, ale kiedy w progu stanęła Ada spoważniałam i z uśmiechem się do niej odwróciłam.
–Czołem, pracusie! – Podeszła do mnie i pocałowała mnie w policzek, po czym usiadła na poręczy fotela Janka. Zwracałam uwagę na każdy jej gest, na każde spojrzenie, bo wydawało mi się że na twarzach mamy wypisane, co się zdążyło między nami wydarzyć. – I jak idzie? – poczochrała palcami włosy syna.
–Ja tam nie wiem – Janek z uśmiechem wskazał mnie.
–Idzie – westchnęłam ciężko. – I ja też już idę. Padam na twarz.
–Nie zostaniesz na kolację? –Ada stanęła naprzeciwko mnie i spoglądała raz na mnie raz na Janka.
–Przepraszam, ale nie dziś. Serio marzę tylko, żeby się położyć.
–Szkoda, ale rozumiem – objęła mnie. – Zdzwonimy się, co?
–Jasne. – Cmoknęłam ją w policzek i odruchowo odwróciłam się do stojącego obok nas chłopaka.
–A podwiozłabyś mnie do centrum? – przechylił lekko głowę.
–Nie jadę w stronę centrum – pokręciłam głową, myśląc, że mnie zrozumie.
–A to podrzuć mnie gdziekolwiek. Umówiłem się z chłopakami na browara, to samochodu nie będę brał.
–Mówisz do Ingi na ty? – wtrąciła się niespodziewanie Ada i posłała mi zaciekawione spojrzenie. Nie wiedziałam jak się zachować, ale nie mogłam pokazać zdenerwowania.
–Tak wspomniałam ostatnio, żeby przestał ciociować, bo staro się czuję.
–I zgodziłeś się? – odwróciła się do zakładającego buty Janka. Sama nie wiedziałam, co myśleć o tych jej dociekaniach.
–Jak kobieta prosi, to chyba nie wypada inaczej, nie? – z łagodnym uśmiechem objął Adę i pocałował jej policzek. – Wrócę koło drugiej.
–Baw się dobrze – potarła jego ramię, a mi posłała uśmiech.
Zaraz po wyjściu z klatki, dyskretnie obejrzałam się za siebie. Miałam wrażenie, że Ada nas śledzi i podsłuchuje. Paranoja na całego, ale miałam powody tak myśleć. Z daleka otworzyłam Niebieskiego i nie zwracając uwagi na Janka, wsiadłam za kierownicę.
–Nie mogłeś wymyślić, czegoś innego? – odezwałam się, gdy tylko zamknął za sobą drzwi.
–Tylko to mi przyszło do głowy. Co miałem powiedzieć, że cały wieczór będę ci stopy masował?
–Mi?
–A komu? – pokręcił litościwie głową. – Nie widzieliśmy się od dwóch dni.
–Jeden – mruknęłam i uruchomiłam silnik.
–Dwa i o dwa za dużo. Co my mamy po dwanaście lat, żeby widywać się raz w tygodniu?
–Co, żadna panna nie była zbyt skuteczna? – zażartowałam. – No to nie dziwne, że jesteś taki poirytowany.
–Zamienimy się? – odezwał się chłodno.
–Na co?
–Ja poprowadzę, hmm? – od razu odpiął pas.
–Tak po prostu?
–Po prostu. Nie lubisz być pasażerką? – złapał mnie za nogę i przesunął dłoń aż do uda.
–Dobra – zadowolona zjechałam w najbliższą zatoczkę i wysiadłam. Po zapięciu pasa podgłosiłam radio i bujałam na boki ciałem w rytm muzyki. Zaczęłam się zastanawiać nad słusznością mojej decyzji, kiedy Janek nie skręcił na odpowiednim skrzyżowaniu. Nic nie mówiłam, ale zaczęłam uważniej przyglądać się drodze. Nie zaskoczyło mnie, że kierował się poza miasto. Z każdym pokonanym kilometrem czułam większe podekscytowanie, zwłaszcza że wjechaliśmy w ciągnący się kilkanaście kilometrów las. Spięłam chyba wszystkie mięśnie, gdy zaczęliśmy wytracać prędkość i w końcu Janek włączył kierunkowskaz i wjechał w las. Zatrzymał się daleko od drogi, na pewno nie było nas z niej widać. Spokojnie zgasił silnik, ale zostawił włączone radio, odpiął swój pas i usiadł przodem do mnie. Na początku udawałam, że tego nie zauważam, ale w końcu nie wytrzymałam. Zerknęłam w bok i dopiero wtedy przekręciłam głowę.
–No co? – zapytałam zdenerwowana sytuacją.
–Nic – szepnął i zaczął błądzić wzrokiem po mojej twarzy. Kliknięcie zamka od mojego pasa dało mi wyraźnie znać, co za chwilę się stanie. Nie chciałam czekać, i mógł mnie uznać za napaloną wariatkę, ale tak, byłam na niego napalona. Przyciągnęłam do siebie jego głowę i sama zaczęłam mocno całowac. Traciłam oddech, a nie przestawałam. Pojękiwałam coraz głośniej i ucieszyłam się, kiedy Janek objął mnie w pasie i przeciągnął na siebie. Całowałam jego szyję, a palce wsunęłam we włosy. On w tym czasie odsunął fotel, żeby było nam wygodniej. Byliśmy dziś wyjątkowo szybcy. Całując go, zdarłam z niego koszulkę i sięgnęłam do spodni. Od razu mi pomógł i podciągnął moją spódnicę. Wbijał mi palce w biodra i gładził pośladki, rozpalając wręcz do czerwoności. Niecierpliwiłam się, ale zanim zdążyłam mu to powiedzieć, wsunął we mnie palec. Mruknęłam, nie odrywając się od jego gorących ust. Nie był delikatny, nie czekał na nic. Po prostu wchodził coraz głębiej i czekał aż zaleje mnie wilgoć. Szybko mu to poszło. Charakterystyczne mlaśnięcia i sączący się ze mnie śluz był początkiem końca. Już wiedziałam, że długo nie pociągnę, a nie chciałam robić tego w pojedynkę. Oderwałam od siebie Janka dłoń i położyłam ją sobie na szyi, po czym lekko uniosłam biodra. Jego mruknięcie było wystarczającą odpowiedzią na mój ruch. Przesunął leniwie ręce w dół mojego ciała i zatrzymał się na biodrach. zacisnął na nich palce na tyle mocno, że z moich ust wyrwało się ciche jęknięcie. Czułam jak się uśmiechnął. Przyspieszyłam pocałunki i zeszłam na szyję. Pachniał nieziemsko, niby dokładnie jak jeszcze przed godziną, a jednak zupełnie inaczej, pachniał męskością i pożądaniem. Delikatnie kołysząc moimi biodrami, dopasował mnie do siebie i powoli zaczął opuszczać. Poczułam go w sobie i hamując pocałunki, przygryzłam wargę i oparłam czoło o jego bark.
–Boli? – szepnął z czułością Janek i opierając dłoń na moim policzku uniósł twarz.
–Nie – ściszyłam głos i sama się do niego docisnęłam. Z przyjemnością patrzyłam mu w oczy. Przy każdym moim ruchu zdawały się być ciemniejsze, bardziej wygłodniałe. Uniosłam się powoli, skupiając uwagę na każdym oddechu i na przyjemności. Nie odrywaliśmy od siebie spojrzeń i samo to było czymś wyjątkowym. Janek rozpiął moją bluzkę i dopiero wtedy przeniósł wzrok na mój biust. Objął go dłońmi i delikatnie odsłonił miękki materiał stanika. Od razu przytulił twarz, a ustami objął twardy sutek. Wyprężyłam ciało i mocno przycisnęłam do siebie jego głowę. Nie mogłam tego odruchu powstrzymać, zresztą nie miałam powodu. Dyszeliśmy coraz głośniej, a nasze ciała nabrały rozpędu. Bolał mnie brzuch, bolały nogi, ale nie zamierzam z tak błahego powodu rezygnować. Poczułam na biodrach dłonie Janka i dopasowałam się do jego ruchów. Było coraz lepiej. Kołysałam się miarowo i powoli, ale nie oddalałam od mety. Miałam wrażenie, że ten leniwy rytm jest właśnie dla nas. Nie wiedziałam jak Janek, ale ja czułam się jak w błogim transie. Czułam każdą komórkę ciała, każde drgnięcie nerwów i pustkę w umyśle. Pierwszy raz oddawałam siebie bez reszty. Byłam cała jego i wydawało mi się, że on był mój.
–Uwielbiam cię taką – szepnął z ustami przyciśniętymi do moich piersi.
–Jaką? – jęknęła, bo nie byłam w stanie wypowiedzieć niczego normalnie.
–Moją – wsunął gwałtownie palce w moje włosy i złączył nasze usta. W tym samym momencie przyspieszyliśmy kołysanie. Było mokro i głośno, idealnie na koniec gonitwy. Popiskiwałam z bólu, ale chciałam go jeszcze bardziej odczuwać. W końcu nie wytrzymałam i z całej siły spinając mięśnie, wyjęczałam w usta Janka orgazm. Moje oddechy stały się krótkie, a wyrywające się z gardła stęki, podniecały mnie samą. Czekałam już tylko na Janka. Stopniowo przyspieszał, aż w końcu docisnął mnie do siebie z taką siłą, że aż zabolało. W samochodzie zapadła cisza. Muzyka mruczała gdzieś w tle, a ja wsłuchiwałam się w nasze oddechy. Powietrze było tu wilgotne i pachnące pożądaniem. Pierwszy raz to poczułam. Zapach ciał, potu i tego czegoś, czego nie potrafiłam nazwać, a bardzo mi się podobało. – Bardzo cię kocham, wiesz? – Wydyszał Janek, co odbiło się na mojej skórze w postaci uniesionych włosków. – Całą.
–Przestań – ostatkiem sił podniosłam głowę i spojrzałam mu w oczy. Cholera, on nie kłamał. To nie był dla niego seks, to nie była znajomość z miłymi dodatkami. On kochał, a co gorsze, ja czułam się przez niego kochana.
–Po prostu cię kocham. – powtórzył spokojnie i objął mnie ramionami. – Całą.
–Janek…
–Wiem, że ty nie chcesz o tym rozmawiać, pamiętam. – Mocniej mnie do siebie przytulił. – Nie nalegam, żebyś mi odpowiadała, chcę tylko, żebyś ze mną była.
–Ale wiesz, że z tego to tylko problemy będą? Że to gdzieś się w końcu zarwie?
–Spodziewam się, ale też staram się wierzyć, że jeśli oboje będziemy chcieli, to jakoś damy radę to przetrwać, co? Damy?
–Nie wiem – pokręciłam głową. Widziałam, że tym go zawiodłam, że wolałby usłyszeć, że będe z nim zawsze, że razem się zestarzejemy, ale nie mogłam i nie chciałam karmić go takimi kłamstwami. Mimo wszystko bardzo obawiałam się skutków tej znajomości, i to nie ze względu na mnie. – Przepraszam cię.
–A mogłabyś przeprosić mnie w inny sposób? – zachęcająco przygryzł warg i pociagnął mnie na siebie.
–Jaki? – udawałam, że nie wiem, co miał na myśli.
–Zaproś mnie do siebie na kawę. – No to faktycznie, co innego miałam na myśli. Przez chwilę udawałam, że się waham, po czym delikatnie dotknęłam jego ust. Ciche mlaśnięcie odklejonych od siebie warg, było cudowne, a uśmiech Janka jeszcze cudowniejszy. Podobał mi się i nie potrafiłam tego przed nim ukryć.
Zasłaniając się, usiadłam na swoim fotelu i wyjęłam ze schowka chusteczki. Otarłam się byle jak, byle tylko nie zostawić plamy na tapicerce. Czułam się zażenowana, ale mój kierowca całkiem spokojnie poprawił spodnie i po ponownym ustawieniu fotela wyjechał z lasu.
Do samego domu nie odezwaliśmy się do siebie słowem. Po wejściu do mieszkania, odłożyłam torbę na komodę przy drzwiach i nie zwracając uwagi na Janka, poszłam do sypialni po coś do przebrania i od razu weszłam pod prysznic. Kiedy wróciłam do salonu, Janek siedział na kanapie i oglądał jakiś film, a na stoliku stały już dwie filiżanki z kawą i ciastka w miseczce.
–Rozgościłeś się, widzę – zaśmiałam się i wcierając krem w dłonie, usiadłam blisko niego. Od razu, jakby to było normą, objął mnie ramieniem i przyciągnął, tak że wtuliłam się w jego bok. Co chwilę opierał usta o moją głowę i to było bardzo miłe. Sama nie wiem, kiedy zaczęłam przysypiać. Zauważyłam to, kiedy zsunęła mi się głowa
–Może chcesz się położyć w sypialni? – zapytał półszeptem, ale tylko pokręciłam głową i nie pytając czy tego chce, położyłam głowę na jego kolanach. Zanim dobrze odetchnęłam, Janek okrył mnie kocem i przesuwając palce po moich plecach i ramieniu odprowadził mnie do snu.
CZYTASZ
Zepsuty liść akacji [ZAKOŃCZONA]
RomanceInga prowadzi spokojne życie singielki przed czterdziestką. Nic nie zapowiada zmian, jednak aplikacja randkowa w jej telefonie i niespodziewane spotkanie dawnej przyjaciółki, to początek rewolucji. Dziękuję za okładkę @Paskuda_