Rozdział 35

88 16 12
                                    

Rozdział 35

Janek przyjechał później niż się spodziewałam, no ale pewnie musiał najpierw zatroszczyć się o narzeczoną. Otworzyłam drzwi i stanęłam tak, żeby nie mógł wejść. Od razu poznał, że płakałam, bo smutno pokręcił głową i próbował mnie objąć. Na to też nie pozwoliłam.
–Kochanie, nie spałem z nią, uwierz mi.
–Musiałeś dać jej koszulkę ode mnie? Innej nie mogłeś? – wyrzuciłam mu i znów zaczęłam płakać. Próbowałam zamknąć drzwi, ale Janek mocno je odepchnąl i wszedł do mieszkania.
–Nie wyjdę dopóki jesteś w takim stanie.
–Jestem w nim przez ciebie! – wykrzyczałam mu w twarz. – Jestem żałosna.
–Nie jesteś – już bez protestów dałam mu się objąć. – Przepraszam za tę sytuację. Naprawdę nie wiem co się stało i skąd ona się wzięła – trzymając mnie za ramiona, odsunął mnie od siebie i spojrzał w oczy – ale przysięgam, że do niczego między nami nie doszło, nawet jej nie dotknąłem.
–Mam uwierzyć, że do tej pory nie powiedziała ci skąd się wzięła w twoim łóżku? Może spadła ci z nieba co?
–Nie spała w moim łóżku, przysięgnę na co chcesz, że spotkałem ją rano, kiedy szedłem ci otworzyć. Nie wiem czy zaprosiła ją matka, czy przyszła sama, no nie wiem!
–Nie wierzę ci – westchnęłam i próbowałam się odsunąć.
–Jak mam ci to udowodnić?
–No właśnie nie możesz, już zawsze będę widziała was razem.
–Inga, nie rób tego, przecież nie możemy rozstać się przez taką głupotę.
–Powinniśmy, skoro druga kobieta to dla ciebie głupota.
–Ja oszaleję – spojrzał w sufit – dziewczyno, nie ma nikogo poza tobą, przecież gdybym chciał być z inną, to bym to zrobił. Nie chcę! Nie chcę nikogo poza tobą. Chodź, odpoczniesz – pociągnął mnie za rękę do salonu i jakby nigdy nic usiadł na kanapie i przytulił mnie do siebie. Po chwili przydreptał Atom i jego też Janek wziął na kolana. – Rodzina w komplecie – oparł usta na mojej skroni. – Kocham cię, pamiętaj, i nie pozwolę nikomu tego zniszczyć.
–Nikomu? – podniosłam na niego wzrok i znów dostałam buziaka-tym razem w nos.
–Nikomu. – Mocniej mnie przytulił. – Zobaczysz, niedługo wszystko się wyprostuje, znajdziemy dla siebie miejsce na ziemii.
–Nic się nie wyprostuje – wysunęłam się spod jego ręki i usiadłam przodem. – Tego już nie poskładamy. Nie umiem i nie chcę. I tak jestem ci wdzięczna za te kilka tygodni szczęścia – chciał się odezwać, ale uniosłam dłoń – tak, byłam szczęśliwa, choć pewnie nigdy ci tego nie powiedziałam. Nie przetrwamy tego, ja ci już nigdy nie zaufam i będę cię odpychać, w końcu sam zrezygnujesz i odejdziesz.
–Co ty mówisz?
–Prawdę, przecież to już legło w gruzach – spojrzałam na jego dłoń i delikatnie wzięłam ją w swoją. – Było warto – uśmiechnęłam się i powoli splotłam nasze palce – Dawno nie czułam się tak kobieco jak przy tobie.
–Nic się nie skończyło – zabrał rękę i wstał. – Czego byś nie wymyśliła i nie powiedziała, to ja się nie zgadzam! Możemy być razem, może jeszcze się wszystko udać, wystarczy chcieć – klęknął przede mną i złapał moje dłonie. – Powiedz coś. Powiedz, że chciałabyś być ze mną, a ja jeszcze dziś…
–Nie – pokręciłam głową. – Możemy być znajomymi, może nawet przyjaciółmi, ale związku z tego nie będzie. Przepraszam.
–Nie wierzę ci – patrzył mi prosto w oczy. – Nie wierzę i już. Zabolało cię to, co dziś… – urwał i przymknął na sekundę oczy – rozumiem, że masz obawy, ale do cholery, kochamy się!
–Kochamy? Janek, to co nas połączyło to nie miłość! Miłość powinna zupełnie inaczej wyglądać.
–Tak? A jak według ciebie powinna wyglądać?
–Na pewno nie tak, nie tak byle jak! – machałam dłońmi jakbym chciała mu tę bylejakość pokazać. – Nie mam do ciebie żalu, przynajmniej nie o wszystko. Tak, to ja sukcesywnie skłaniałam cię do odejścia, to ja nie potrafiłam się zdecydować, czego tak naprawdę chcę, ale dopiero teraz zrozumiałam, że chcę twojego dobra.
–Z tobą jest mi dobrze.
–Teraz, ja mówię o dobru takim na życie. Takim, gdzie nawet jak przygasną uczucia, to dalej bedzie dobrze. U nas już nie jest. Nic tego nie zmieni nawet największe chęci. Janek, miłość jest piękna i jeśli to, co między nami zaszło było faktycznie miłością, to jestem i ogromnie wdzięczna. Jak dotąd nikt nie potrafił wzbudzić we mnie tyle uczuć, tobie się to udało. Ale nic nie trwa wiecznie. Nie mogę udawać, że wszystko jest takie samo, że Aneta na ciebie i na moje postrzeganie ciebie nie wpłynęła. Zapomnisz o mnie i…
–Nie, no kurwa! – zawołał i potarł tył głowy dłońmi. – To jakiś koszmar! Weź idź spać, to może rozum ci wróci – Czule spojrzał mi w oczy i delikatnie chwytając moje policzki, próbował mnie pocałować. Odwróciłam się lekko, przez co jego miękkie usta trafiły w policzek. – Mogę zostać na noc?
–Proszę – wzruszyłam ramionami – kanapa jest twoja. – Posłałam mu cwany uśmiech i zamknęłam się w sypialni. Sam fakt że Janek jest za ścianą nie pozwalał mi spokojnie zasnąć. Byłam idiotką sądząc, że to wszystko rozejdzie się po kościach. A może wcale nie, bo chyba właśnie się rozeszło, nie przewidziałam tylko, że on nie będzie chciał tego przyznać.
Poranek przywitałam wraz z dźwiękiem szumu wody pod prysznicem. Owinięta szlafrokiem poszłam do kuchni przygotować kawę i z dwoma kubkami usiadłam przy stoliku w salonie. Chwile po odczytaniu wiadomości, że dziś kurier dostarczy moją paczkę, usłyszałam pukanie do drzwi. Nie wiedziałam, że będzie to tak rano, ale nie marudziłam. Owinęłam się szlafrokiem i po odstawieniu kawy poszłam do przedpokoju. Otworzyłam bez zastanowienia i zdębiałam na widok Ady. Była zła i bez zaproszenia wtargnęła mi do mieszkania.
–No, gdzie on jest? – zawołała i rozejrzała się po salonie.
–Możesz powiedzieć co tu robisz o ósmej rano?
–Gdzie Janek?
–Zaczekaj – próbowałam ją uspokoić, a tak naprawde chciałam zyskać na czasie.
–Wiem, że jest u ciebie – wskazała dłonią stolik. Były na nim dwa parujące kubki i Jaśka telefon. – Jak mogłaś? Nie ma już starszych? Musiałaś zawrócić  w głowie właśnie jemu?
–Mamo, przestań – w progu sypialni stanął Janek. Miał na sobie jedynie bokserki i wyglądał pociągająco. Działał tak tylko na mnie, bo Ada podeszła do niego i wskazał mu ręką sypialnię.
–Ubieraj się i do domu!
–Nie.
–Co? – przeniosła wzrok z syna na mnie. Czułam się podle.
–Mamo, jestem dorosły!
–Dwadzieścia lat to jeszcze nie dorosłość! – krzyczała coraz głośniej.
–Tak, może ci się to nie podobać, ale to jest dorosłość, więc nie traktuj mnie jak dzieciaka!
–Zachowałeś się jak dzieciak
–Bo ją kocham? – Janek wskazał mnie dłonią, ale wciąż patrzył na Adę. Nie pierwszy raz powiedział, że mnie kocha, ale teraz to zabrzmiało zupełnie inaczej, prawdziwie. Dotarło do mnie, że zapędziliśmy się w tym głupim romansie i że zrobię mu krzywdę gorszą niż przypuszczałam.
–Co ty wiesz o miłości?
–A ty?
–Jan! – podniosłam głos i dopiero teraz zwrócił na mnie uwagę. – To nie fair.
–Przepraszam – złagodniał i zrobił krok do Ady. – Mamo, nie zrobiłem tego tobie na złość. Zakochałem się, znasz przecież to uczucie.
–Do domu – szepnęła i obejrzała się na mnie. – Myślałam, że jesteśmy przyjaciółkami, że nie zrobisz mi takiego świństwa, a ty jesteś zwyczajną zdzirą!
–Mamo! – krzyknął Janek i złapał Adę za przedramię. – Uważaj co mówisz. Kocham cię, ale nie pozwolę ci obrażać Ingi. To jest moja kobieta, do cholery, i nic tobie do tego!
–Owszem jest mi do tego! Zniszczy ci życie! Ona nie umie stworzyć z nikim związku, zakochasz się, a ona cię rzuci dla następnego!
–Przestańcie! – wtrąciłam się w końcu. Oboje na mnie spojrzeli, ale ja tym razem odwróciłam wzrok od Janka. Nie we wszystkim zgadzałam się z Adą, ale w jednym miała słuszność. Ja nie byłam dla niego. – Masz rację. Nie powinnam do tego doprowadzić. Przepraszam cię. – Na moje słowa zaśmiała się i znów spojrzała na syna. – Janek, chyba lepiej będzie jak zostawisz nas teraz same.
–Nie zamierzam – podszedł bliżej mnie i wyciągnął rękę, ale szybko się uchyliłam. – Inga, nie kombinuj.
–Proszę, daj nam porozmawiać. – Podniosłam na niego przepraszające spojrzenie. Doskonale wiedział, że to definitywny koniec. Poznał to i wściekły wbiegł do sypialni. – Usiądziesz? – zapytałam Ady i wskazałam jej fotel. Zanim usiadła, usłyszałyśmy trzaśnięcie drzwi.
–Nie spodziewałam się tego po tobie – odezwała się z wyrzutem. – Jak mogłaś mnie tak okłamywać?
–Gdybym powiedziała prawdę to coś by zmieniło? Od kiedy wiesz?
–Teraz mam wrażenie, że od początku. Coś mi się ciągle tłukło po głowie, ale nie miałam nawet jednego dowodu na potwierdzenie tej teorii. Z jednej strony wszystko pasowało, z drugiej- nic. Musiałaś go uwieść?
–To on uwiódł mnie. Zresztą teraz to bez znaczenia. Masz rację, że powinnam zareagować, nie pozwolić na to wszystko. A z drugiej strony dlaczego miałam to zrobić? Dobrze nam razem było.
–Jesteś od niego piętnaście lat starsza! – wykrzyczała ze łzami w oczach.
–Myślisz, że nie wiem? – odpowiedziałam bez emocji. – Wiem, że za kolejnych piętnaście lat on mnie porzuci dla innej, młodszej. I to ja powinnam się teraz martwić nie ty.
–Inga, proszę, przez wzgląd na naszą przyjaźń, zostaw go. Niech on ma szansę na partnerkę i na dobry związek, nie trzymaj go przy sobie, bo sama wiesz, że to nie na długo. On odcierpi swoje i w końcu odżyje.
–Zabierzesz jego rzeczy? – odezwałam się cicho i poczułam jak łzy spływają mi po policzkach. Ada kiwnęła głową i od razu uciekłam do sypialni. Nie wierząc, że to robię, zebrałam rzeczy, które u mnie zostawił i włożyłam je do papierowej torby. Z łazienki zabrałam jego kosmetyki i z żalem spojrzałam na Atoma. Patrzył na mnie jakby mnie rozumiał. Jego nie mogłam oddać. Pogłaskałam go i wzięłam na ręce. – To chyba wszystko – postawiłam torbę na stoliku i włożyłam do niej pozostawiony telefon.
–To dla jego dobra – Ada upomniała mnie jak małą dziewczynkę.
–Wiem. Przeproś go ode mnie, zresztą sama do niego zadzwonię.
–Nie rób tego, nie rań go.
–O nie. Zasługuje na wyjaśnienia ode mnie. – Wskazałam siebie palcem – Robię mu krzywdę, cały czas robiłam i nie zabronisz mi przeprosić go za to!
–A ja? Kto przeprosi mnie?
–Ciebie za co?
–Oszukiwałaś mnie! Wysłuchiwałaś moich żali, moich problemów, a wiedziałaś, że to wszystko działo się przez ciebie!
–Nie przeze mnie. Długo między nami nic nie było i długo rozważałam czy w ogóle wchodzić w ten związek.
–Jaki związek? Nazywasz ten romansik związkiem?
–A co ty możesz wiedzieć o prawdziwym związku co? – Ada z pretensją patrzyła mi w oczy i szarpnęła za torbę.
–Wszystko jedno. Ale przyjaciółkami już nie jesteśmy, nigdy nie byłyśmy.
–Zaczekaj – złapałam ją za rekę, ale się wyszarpnęła.
Zostałam sama i co? I nic. Usiadłam i dopiłam kawę. Sama nie wiedziałam, co się ze mna działo. Po prostu jakbym cofnęła się w czasie do momentu sprzed poznania Janka. Jedynie skomlenie Atoma mi o nim przypominało.
Obraził się na mnie. Nie dzwonił, nie pisał, nie przychodził nawet do Atoma. Cholernie tęskniłam. Sprawdzałam co chwilę telefon, wyglądałam przez okno, szukałam go w tłumie na ulicy. Wyglądało, jakby zapadł się pod ziemię. Pierwszy raz tak bardzo się odsunął, a ja pierwszy raz tak bardzo to odczułam. Niestety przede mna było jeszcze coś gorszego. Miałam się z nim spotkać i nie pozwolić sobie na emocje. Obiecałam sobie, że zrobię wszystko, żeby o mnie zapomniał. On musiał wymazać mnie z pamięci. Nie wiedziałam jak to zrobić, skoro tak bardzo mnie do niego ciągnęło.
Codziennie brałam telefon do ręki i pisałam wiadomość, którą ostatecznie kasowałam. Nie mogłam napisać prawdy, kłamać nie chciałam. Wszystko się jebało. Wpatrywałam się w wino w kieliszku, kiedy zadzwonił mój telefon. Niechętnie wzięłam go do ręki i wstrzymałam oddech na widok imienia na ekranie. Głęboki oddech miał mi dodać odwagi. Nie dał, ale i bez tego odebrałam. Nie potrafiłam się odezwać i dopiero po chwili to zrobiłam.
–Słucham.
–Możemy porozmawiać? – Przymknęłam oczy na dźwięk jego głosu.
–Jasne.
–To nie na telefon.
–To nie wiem – urwałam, bo miałam ochotę go błagać, by natychmiast do mnie przyjechał. – Jutro w południe w Klepsydrze?
–Jasne – nigdy nie słyszałam go tak zgaszonego. – Będę na pewno, do zobaczenia.
–Do widzenia – zamknęłam oczy.
–Śpij dobrze
–Ty też – od razu się rozłączyłam i zacisnęłam dłoń na ustach. Dlaczego to mnie tak bardzo bolało? Dlaczego go spotkałam i dlaczego nie urwałam tego na samym początku, zanim zaczęłam cokolwiek do niego czuć? Idiotka! Wypiłam resztę wina z kieliszka i rozpłakałam się w głos. Atom z cichym skomleniem wdrapał się na łóżko obok mnie i oparł pyszczek na mojej nodze. Patrzyła na mnie tym samym rodzajem spojrzenia co jeszcze niedawno Janek. Poruszyłam miękkimi uszkami i uśmiechnęłam się przez łzy.
Od rana źle się czułam. Z Atomem wyszłam tylko tyle, żeby zrobił to, co trzeba i bez zbędnego spacerowania wróciłam do domu. Kawa mi nie szła, nie mówiąc o śniadaniu, na widok którego było mi wręcz niedobrze. Stojąc przed otwartą szafą próbowałam sklecić jakieś myśli. Nie wiedziałam co założyć, pewnie dlatego że wcale nie miałam ochoty wychodzić z domu. Ostatecznie zdecydowałam się na zwykłe dżinsy i czarną bluzkę o fasonie nietoperza. Nie siliłam się na makijaż, wytuszowałam rzęsy i tyle. Na do widzenia cmoknęłam Atoma w nos i wyszłam w końcu z domu.
Pod Klepsydrą byłam przed czasem. Nie wypuszczając kierownicy z rąk zastanowiłam się co powiedzieć. Przez noc przychodziły mi do głowy tylko głupoty, zaczynając od wyznania mu uczuć, aż po kłamstwa tak grube, że aż za bardzo. Musiałam w końcu wysiąść i zrobiłam to z bólem. Dobrze wiedziałam, że po tym spotkaniu Janek mnie znienawidzi. Poprawiłam torebkę i pewnym krokiem przestapiłam próg kawiarni. Janka zauważyłam, już będąc w wejściu. Wstał na mój widok i lekko się uśmiechnął. a przeciwnie, byłam poważna i wręcz wroga.
–Cieszę się, że jesteś – szepnął przyjemnie jak zwykle i odsunął mi krzesło naprzeciwko swojego.
–Dzień dobry – zajęłam miejsce i odłożyłam torebkę. Od razu podszedł do nas kelner. Pokręciłam przecząco głową. Nie sądziłam, że zabawię tam na tyle długo, żeby zdążyć wypić kawę.
–Mam sam zamówić? – Janek przechylił lekko głowę.
–Tu nie podają ryb – odwróciłam wzrok i po chwili podniosłam go na czekającego kelnera. – Espresso, proszę. – Kelner kiwnął głową i przyjął zamówienie Janka, który oczywiście zamówił to samo.
–Cieszę się, że pamiętasz naszą pierwszą randkę – zagadnął, gdy tylko zostaliśmy sami.
–Trudno zapomnieć. – Nadal na niego nie patrzyłam, po prostu się bałam.
–Chyba się nie da.
–Możliwe – podniosłam na niego wzrok dosłownie na ułamek sekundy, a jednak zdążyłam zakochać się w nim od nowa. – Chciałeś rozmawiać.
–No tak – wyciągnął do mnie ręce, ale szybko zabrałam swoje. – Myślałem, że ci już przeszło. Przecież to nic takiego, kochanie. – Szukał mojego spojrzenia a ja znów stchórzyłam. – Matkę poniosło, odpuści. Dotrze do niej, że jestem z tobą szczęśliwy, a przecież ciągle powtarza, że chce mojego szczęścia, hej – pochylił się tak, żebym musiała na niego spojrzeć. Zrobiłam to. Przez chwilę nie odwróciłam od niego wzroku i ogarnęło mnie przerażenie. Za moment miałam mu powiedzieć coś strasznego i umierałam na samo wyobrażenie tego, co poczuje.
–Posłuchaj – urwałam, gdy podszedł do nas kelner z tacą i poczekałam aż odejdzie. – Między nami niczego nie będzie, nigdy nie było – powiedziała szybko, by nie zdążyć się rozmyślić. – To, co się stało, oprócz tego, że wymknęło mi się spod kontroli, to było prawie w całości zaplanowane.
–Co? – szepnął i zabrał ręce.
–Pasowało mi, że się mną zainteresowałeś, było mi przez to zdecydowanie łatwiej. – uniosłam dłoń, żeby mi nie przerwał. – Na początku to był plan tylko mój, ale twoja mama… – nie potrafiłam mówić dalej.
–Mama?
–Posłuchaj. Bardzo cię lubię – pochyliłam się w jego stronę. – Jesteś świetnym chłopakiem, młodym mężczyzną, ale to nie jest to, co powinno łączyć ludzi.
–Inga, przestań! – podniósł głos. – Co ty chcesz powiedzieć, co ma do tego moja matka?
–Nie powiedziałam ci wszystkiego, to znaczy trochę pominęłam – przymknęłam oczy i wzięłam głęboki oddech. – Obie z Adą zakochałyśmy się w twoim ojcu. Ona jako starsza miała więcej odwagi niż ja i pierwsza zaciągnęła go do łóżka. pamiętam jak mi się pochwaliła. Pękło mi serce, bo wiedziała, że miałam na niego oko. – Miałam nadzieję, że Bóg wybaczy mi te kłamstwa. – Nie przewidziała, że tak szybko zajdzie z nim w ciążę. Ja znów dostałam zielone światło, bo ona zajęta była tobą, a Kamil był bardzo towarzyski. – Wzrok Janka z chwili na chwilę stawał się bardziej poważny. – Niestety, on traktował mnie jak małolatę i nie zwracał na mnie uwagi. Zawsze byłam mało uczuciowa i szybko z niego zrezygnowałam, ale ten płomyk cały czas gdzieś się we mnie tlił. Kiedy wyjechaliście do Stanów, starałam się zapomnieć. Nawet dobrze mi szło, aż do momentu, kiedy spotkałam twojego ojca wtedy w knajpie. Wszystko wróciło, z tym że ja nie byłam już siksą i twój ojciec szybko dał się podejść. Wystarczyło kilka drinków, uwodzicielskich uśmieszków i zaproponował mi wspólny powrót do domu. Był już na tyle rozluźniony, że nie czekał zbyt długo i zaczął zaraz po wyjściu z lokalu. Pod tym względem jesteście do siebie bardzo podobni – mówienie mu tego, było czystym kurestwem, ale nie miałam już wyjścia. – Ada nakryła nas na tyle wcześnie, że nic nie zdążyliśmy zrobić, ale ona zbyt dobrze wiedziała, co planowaliśmy. Od tamtej pory się do mnie nie odezwała. Nie żałowałam – uniosłam dumnie głowę. – Ona zrobiła mi to samo. Podobno między nimi juz wtedy sie nie układało, ale ja byłam tym ostatecznym ciosem, który rozwalił ich związek. – Czekałam  aż Janek sie odezwie, ale milczał. – Kiedy wróciła, szczerze się ucieszyłam. Minęły lata i nie było co wracać do przeszłości, ale…
–Ale? – dopyta po chwili.
–Kiedy zobaczyłam ciebie, pomyślałam, że to dobry moment na zemstę idealną. Ada mi pomogła. Sama poprosiła mnie, żebym zrobiła coś, co zatrzyma cię w Polsce. Pewnie nie to konkretnie miała na myśli, ale udało się. Zostałeś, a ja mogłam patrzeć jak jej największy skarb oddala się od niej.
–Jesteś potworem – szepnął tak strasznie smutno.
–Tak. Kamila nie byłam w stanie jej już zabrać, ale ciebie... – Serce mi krwawiło, kiedy tak na mnie patrzył i modliłam się jedynie o to, by nie zacząć płakać.
–Nie wierzę w ani jedno twoje słowo.
–Zapytaj swoją mamę – posłałam mu cwany uśmiech, który miał jego przekonać, a mi pomóc ukryć gorycz. – Nie uwierzysz mi teraz, ale jest mi naprawde przykro.
Janek głośno się zaśmiał i zabujał na krześle.
–Masz rację, nie uwierzę. Jesteś podłą zimną suką bez uczuć.
Zabolało mnie to, ale nie robiłam uwag. Zasłużyłam na jeszcze gorsze porównania.
–Już dawno mówiłam, że to bez sensu, chciałam cię od siebie odsunąć, bo szkoda mi ciebie było.
–Czemu wtedy tego nie powiedziałaś?
–Nie wiem. Chyba chciałam wyglądać na lepszą niż jestem w rzeczywistości. Czekałam na coś, co zmusiłoby mnie do powiedzenia prawdy. Twoja matka już nigdy się do mnie nie odezwie, Kamila pewnie nie spotkam, a ty… Popełniłam błąd, ale teraz to nie ma znaczenia.
–Masz rację – wstał od stolika. – Nie zamierzam pamiętać o kimś takim jak ty. Idealizowałem cię, a ty tak naprawdę jesteś zwykłą dziwką szukającą atencji. Wiesz co? – stanął nade mną. – Nie mam żalu. Sam za toba latałem, mam za swoje. – Odwrócił się i po rzuceniu na bar pieniędzy wyszedł z kawiarni. Jeszcze chwilę patrzyłam w szybę i ze łzami w oczach spojrzałam na puste krzesło przed sobą. To wszystko?  Tu miała zakończyć się nasza historia? Ta znajomość może i była głupia, może była bez sensu i nie miała przyszłości, ale była też cudem, który nam się przytrafił. Była czymś wyjątkowym. Nie miałam złudzeń, on po tym wszystkim nie wróciłby do mnie. Rozrywało mi duszę na myśl, że go nie zobaczę, że już nigdy go nie dotknę i że on nie uśmiechnie się do mnie tak słodko jak podczas wieczorów na kanapie. Zostało mi tęsknić i wierzyć, że w końcu i on zacznie żyć. Że ta miłostka nie wpłynie na jego życie i że jeszcze kiedyś pokocha kogoś naprawdę.

Zepsuty liść akacji [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz