Rozdział 27

62 14 0
                                    

Rozdział 27

Na miejsce dojechałyśmy bez problemów. Zameldowałyśmy się w swoich pokojach i umówiłyśmy na wspólna kolację w restauracji na dole. Oczywiście zaraz po zamknięciu drzwi, wysłałam do Janka wiadomość. Od razu oddzwonił, ale nie rozmawialiśmy długo, bo zapewne Ada też miała plan do niego zadzwonić. Nie pomyliłam się, jeszcze kiedy szła do windy, to z nim gadała. Pokręciłam z uśmiechem głową, ale nie komentowałam jej nadopiekuńczości. Dobrze znała moje zdanie na temat i jej swatania, i tego, jak bardzo chce wszystko wiedzieć. Ten chłopak nie miał prywatności, żadnej swobody. Aż się dziwiłam, jak do tej pory nie wydał tego, że się spotykamy. Ada z cwanym uśmiechem zerknęła na mnie w lustrze windy i przez myśl mi przeszło, że to ten rodzaj tajemnicy, o której wszyscy już wiedzą, a ja z tym udawaniem niewinnej wyglądam tylko śmiesznie.
Restauracja wyglądała całkiem nieźle, jak na hotelową. Był tu pokaźny bar i kilkanascie okragłych stolików. Światła były ciepłe i przytłumione, co dawało bardzo romantyczny klimat. Adę chyba też urzekło, bo rozglądała się podobnie jak ja. Dopiero gdy podszedł do nas kelner z kartami, wróciłysmy na ziemie. Mężczyzna- nie chłopak, bo był na bank starszy od nas- wyglądał jeszcze lepiej niż wystrój knajpy. Obie wypiłyśmy w niego ślepia, jakbyśmy nigdy chłopa nie widziały, ale serio gość miał w sobie taki seksapil, że nie można było oczu oderwać. Dopiero kiedy lekko uniósł kartę, której nawet nie chwyciłam, oprzytomniałam.
–A tak, dziękuję panu – szybko zamrugałam i przeniosłam szeroko otwarte oczy na rozmarzoną widokiem przyjaciółkę. – Może jakieś winko nam pan zaproponuje?
–Oczywiście, mają panie jakieś specjalne życzenia? – Ale miał głos! No mogłabym słuchać godzinami. Oj, ja to ja, miałam w domu młodego boga na wyłączność, ale Ada to aż wypieków dostała.
–Zdamy się na pana doświadczenie – posłałam mu słodki uśmiech i odprowadziłam go wzrokiem. – I co się tak gapisz? – zwróciłam się do Ady, która dalej przyglądała się panu kelnerowi.
–No, kawał faceta – odpowiedziała trochę nieprzytomnie. – Aż w brzuchu ściska.
–Tylko w brzuchu? –mrugnęłam okiem.
–A ty to zajęta podobno jesteś! – zawołała i zerknęła na boki.
–A co to ma do rzeczy? – wzruszyłam ramionami i podniosłam wzrok na podchodzącego do nas kelnera. Poczekałam cierpliwie aż odstawi wino na stolik i znów spojrzałam na Adę. – Mi jest dobrze tak jak jest – lekko się do niej pochyliłam. – Jestem zaspokojona w każdym aspekcie i nie w głowie mi takie sprawy – dyskretnie skinęłam głową w stronę baru, za którym stał nasz obiekt.
–No proszę, cóż za wyznanie.
–Żadne wyznanie, nie uznaję zdrady. Jeśli mi źle, to odchodzę, a jeśli on zdradzi, to nie ma drugiej szansy. Tej zasady nigdy nie złamałam i nie złamię dla nikogo, nie ważne jak wielkie uczucie będzie mnie z kolesiem łączyć, to zdrada kończy wszystko w jednej sekundzie i choćbym miała schnąć z miłości i tęsknoty, to nie zmienię zdania. – Czułam jakbym miała się rozpłakać. Może dlatego, że bardzo bałam się zdrady Janka, bałam się, że zanim mnie zostawi to zacznie spotykać się z inną, że przez wyrzuty sumienia, nie powie wprost, że chce odejść, że się pomylił i będzie ciągnął tę farsę.
–Podejrzewasz Pawła o zdradę? – zagadnęła zaciekawiona, ale nie śmiała się.
–Sama nie wiem. – wypiłam wino i odstawiłam pusty kieliszek. – Pewności nie mam czy jestem jedna nie? Przecież nie powie mi prawdy, a tak nisko, żeby go śledzić, czy grzebać w rzeczach to… – urwałam i wzięłam głęboki oddech. Ostatnio szybko się irytowałam. – No nie umiem wleźć komuś w telefon i szukać dowodów. Poza tym…
–Poza tym- co?
–Nie jest idiotą, nie trzyma na wierzchu fotek gołych bab, czy smsów.
–No może nie – pokiwała na boki głową i otworzyła kartę. Zrobiłam to samo, ale nie miałam apetytu. Nawet nie wiedziałam czy jestem głodna. W końcu znów podszedł nasz kelner. Tym razem tylko Ada się do niego wdzięczyła. Ona zamówiła jakąś rybę, a ja polędwiczki wieprzowe w sosie grzybowym. Nie bardzo chciałam ciągnąć tematu związków, choć nie powiem, siedziało mi to w głowie. W sumie nigdy nie przyszło mi przez myśl sprawdzać gdzie Janek bywał tak naprawdę, bo przecież praca- pracą, ale kiedy ja pracowałam, to on miał wolną nie tylko rękę, ale i chatę. Nawet Ada mogła nie wiedzieć co robił.
–A jak w domu? – zagadnęłam niby obojętnie. – Dziecko imprezuje już?
–A wiesz co – rozweseliła się. – No właśnie nie imprezuje, a przynajmniej nie w domu – oparła łokieć o stół i pochyliła się do mnie. – Może jednak zostanę tą teściową.
–Tak? – uniosłam kącik ust.
–Jak zadzwoniłam, że dojechałyśmy, to powiedział, że właśnie do niej jedzie.
–Niej? Nie ma imienia?
–Aneta – na moje dociekanie przewróciła oczami.
–Ładnie.
–Ona też jest bardzo ładna, ma śliczne oczy.
–Poznałaś ją w końcu? – uśmiechałam się, a w środku cała się trzęsłam. Czułam, że tak będzie, no i mam.
–Aż tak dobrze nie jest. Na razie pokazał mi jej zdjęcie.
–Masz?
–Nie – cmoknęła kącikiem ust. – Ale obiecał, że namówi ją na jakiś wspólny obiad.
–No to super – spojrzałam w kieliszek i coś mi się zdawało, że na jednej butli to wieczór się nie zakończy. – Jest jak zawsze marzyłaś. A nie myślisz, że to trochę za wcześnie?
–On jest już dorosły – oburzyła się.
–Nie o tym mówię. On tu jest bardzo krótko, a już zdążył tak się zaangażować?
–Najwyraźniej tak. Nie będę go odwodzić od tego pomysłu.
–Może powinnaś. – Zmrużyłam oczy. – Co jeśli on tego nie robi dla siebie, a dla ciebie? Albo to wcale nie jest dobra dziewczyna, a on zakochany nie dostrzega jej wad?
–A co ty nagle taka przeciwna jesteś?
–Bo się martwię! – podniosłam głos. – Może ty też powinnaś przyjąć to bardziej krytycznie, żeby chłopak głupoty nie zrobił. Ile byś dała, żeby ktoś cię strzelił po łbie, zanim poszłaś z Kamilem w tango?
–Wygrałaś.
–Tak mi sie wydaje – pokręciłam głową. – Ja nie mówię, że chłopak ma się nie zakochiwać, czy nie chcieć poważnego związku. To dobrze, że traktuje kobiety poważnie, że nie lata od jednej do drugiej. To świadczy o jego dojrzałości. Ale sama powiedz, czy zbyt szybkie poważne plany nie zapalają ci czerwonej lampki w głowie?
–Zapalają – pogrzebała widelcem w swoim daniu. – Masz rację, szybko mu poszło, a z drugiej strony, on się jej nie oświadczył, tylko się z nią spotyka. Młodzi inaczej widzą świat, poza tym… – uśmiechnęła się do siebie – wiem, że możliwe jest pokochanie kogoś od razu po poznaniu. Że takie rzeczy, choć rzadko, ale się zdarzają. Poza tym to nie jest jego pierwsza sympatia, zna już siebie i swoje uczucia. Ja mam tylko nadzieję, że ona go nie wykorzysta, że nie skrzywdzi go, bo w głębi duszy to bardzo wrażliwy chłopak. – Dokopała mi, nawet o tym nie wiedząc. Ja mogłam go bardzo skrzywdzić, ba, ja wiedziałam, że prędzej czy później to zrobię.
Wieczór spędziłyśmy już na luźniejszych tematach. W końcu przed północą poszłyśmy do pokoju Ady i zamówiłyśmy sobie trochę przekąsek. Przyniósł nam je oczywiście nasz ulubiony kelner, któremu Ada chyba też wpadła w oko, bo jakoś dziwnie długo z nią dyskutował podczas oddawania tacy. Nie komentowałam tego, bo nie chciałam, żeby zrezygnowała. Kamil- Kamilem, ale ona miała prawo do rozrywki, zwłaszcza że w tę jego wierność to nie za bardzo wierzyłam.
Po paru kieliszkach Ada znów zaczęła marudzić na Janka. No czy ona nie mogła się zdecydować? Raz w euforii, raz w depresji. Raz był kochany i tak bardzo cieszyła się, że chłopak się bawi, raz płakała, że spędza z nim coraz mniej czasu. Raz- świetnie, że ma dziewczynę, raz- ona mu go odbierze i znów zostanie sama. No góry i doliny, czasami to było nie do zniesienia. Najgorsze, że poniekąd czułam się temu wszystkiemu winna. Co miałam powiedzieć, że go jej nie zabiorę i że dla mnie jej nie porzuci?
Próbowałam zmienić temat, ale ani praca, ani znajomi ją nie obchodzili. Zabetonowała się na synusia i jego tatusia. Wylewała wszystkie żale z życia i nie pozostało mi nic innego jak przeczekać i wysłuchać. Dałam radę do drugiej. Kiedy poraz trzeci zaczęła tę samą historię, skapitulowałam. Udałam zmęczenie zwalające mnie z nóg i po szybkim buziaku, poszłam do siebie. Na szczęście podczas gościny miałam wyciszony dzwonek i nie zauważyłam wiadomości od Janka. Życzył mi dobrej zabawy i poprosił o wiadomość, czy wszystko jest w porządku. No był słodki, trochę dziecinny, ale w niczym mi to nie przeszkadzało. Przed odpisaniem, wskoczyłam pod prysznic. Po kąpieli wtarłam w skórę balsam i nago położyłam się na łóżku. Nie mogłam sobie odpuścić, i pewnie alkohol też miał tu wiele do powiedzenia, i zrobiłam sobie kilka zdjęć. Wszystkie były takie, żeby pokazać wiele, ale nie wszystko. Miało zadziałać na wyobraźnię. Wybrałam kilka najlepszych i kolejno wysłałam Jankowi. Od razu też się ubrałam i wskoczyłam pod kołdrę. Nie zdążyłam dobrze się ułożyć, jak zadzwonił.
–Czy ty chcesz mnie wkurwić? – zawołała pierwszy. –Co to ma być?
–O czym mówisz? – hamowałam śmiech.
–Poczekaj, wrócisz, to ja cię tak pomęczę!
–Nie zrobisz tego – szepnęłam uwodzicielsko. – Jak wrócę, to zrobisz mi ciepłą kąpiel, późnej masaż…
–Marzycielka! – zawołał wesoło. – Ja cię wezmę już na klatce schodowej, zobaczysz.
–Uważaj, bo wrócę z matką – okryłam się pościelą i położyłam na boku. – Czemu ty nie śpisz człowieku, co?
–Tęsknię, to nie mogę spać – mruknął przyjemnie i chyba też leżał w łóżku, bo coś zaszeleściło.
–Gdzie jesteś?
–U ciebie.
–Sam?
–Nie, z samicą – westchnął.
–Anetką? – syknęłam złośliwie.
–No tak, mogłem się domyślić, że ci się pochwali.
–Szkoda, że ty mi się nie pochwaliłeś, nie czułabym się jak kretynka.
–Specjalnie tego nie zrobiłem, żebyś była szczerze zaskoczona. Nie chciałem, żeby matka domyślił się, że o niej z tobą rozmawiałem. No przepraszam, ciociu.
–Kim ona jest? – tym razem byłam śmiertelnie poważna, chyba chciałam wybadać z jego odpowiedzi, czy nawet głosu, jakiś rodzaj potwierdzenia, że coś jest na rzeczy.
–Koleżanka z pracy.
–No, mógłbyś wymyślić coś lepszego, naprawdę.
–Słuchaj, ja się o twojego kolegę gliniarza nie czepiam!
–A no pewnie!
–A Aneta poza tym że nie jest w moim typie, to jest lesbą!
–To nie… – urwałam i lekko się skrzywiłam. – Kim?
–Jest lesbijką – odpowiedział powoli i wyraźnie. – Faceci jej nie kręcą i nie, nie udaje. Poznałem też jej dziewczynę. O co ci chodzi? Miałem powiedzieć jej prawdę?
–Oj już dobra.
–To czego ty chcesz, co?
–Janek…
–Nie no powiedz! Proszę, co miałem jej powiedzieć, skoro prawdy nie mogłem! A może właśnie powinienem, może ty się nie kryjesz przez wzgląd na matkę, tylko na to, że nie chcesz jej się później tłumaczyć, że kopnęłaś mnie w dupę.
–Nie będę z tobą teraz o tym rozmawiać! – podniosłam głos i żałowałam tego kroku.
–Tak, a to dlaczego?
–Bo wypiłam i obawiam się, że powiem coś, czego będę długo żałowała. Dobrej nocy! – rzuciłam od razu telefon na pościel i nie podniosłam go, kiedy ekran znów rozbłysł od przychodzącego połączenia. Może za ostro zareagowałam, ale nie potrafiłam pozbyć się odczucia, że to wszystko pic na wodę. On już zauważył inne dziewczyny, a nasze rozstanie było tylko kwestią czasu.

Zepsuty liść akacji [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz